– Testowaliśmy swincara i wypadł bardzo dobrze. Teraz poszukujemy sponsorów, by pojazd kupić. Liczmy, że uda się w przyszłym roku – mówi Bartosz Łukasik, zastępca dowódcy SPR OSP Lipki. Swincar to francuski elektryczny pojazd terenowy z napędem na cztery koła. Jest lekki, zwrotny, a przede wszystkim cichy. Na jednym ładowaniu może jeździć 6–7 godzin.

– Szukaliśmy pojazdu, który da nam nowe możliwości i tak w sieci natrafiliśmy na informację o swincarze. Nawiązaliśmy kontakt z polskim przedstawicielem firmy i dzięki temu udało się przetestować pojazd – mówi Bartosz Łukasik.

Ratownicy z Lipek sprawdzali możliwości pojazdu w połowie listopada. – Byliśmy zaskoczeni jego możliwościami. Był bardzo stabilny na zboczach, czego nie da się powiedzieć np. o quadach. Nie słychać też ryku silnika, a przyrodę, co przy akcjach poszukiwawczych ma znaczenie – tłumaczy Łukasik.

Ratownicy chcieliby mieć taki pojazd. Szukają sponsorów. Swincar kosztuje 50 tys. zł netto; to o połowę mniej niż np. quad. Mniej kosztuje też jego ładowanie. – Wykorzystywalibyśmy go do poszukiwań ludzi, ale i np. kontrolowania wałów Odry. Waży zaledwie 180 kg, więc nie stwarzałby zagrożenia dla przemokniętych wałów – mówi Bartosz Łukasik.

SPR OSP Lipki działa od czterech lat. W ub.r. miała 66 wyjazdów alarmowych. Pod koniec listopada ratownicy szukali dwóch zaginionych mężczyzn: 32- i 80-latka. Obu udało się odnaleźć.