Dla miłośników żeglarstwa i innych sportów wodnych, a także dla całej rzeszy ludzi spędzających nad Zalewem Zegrzyńskim wolny czas jest on czymś w rodzaju obiektu kultowego. Akwen od początku był prawdziwą wylęgarnią żeglarzy. Dla większości warszawiaków i mieszkańców okolic Warszawy to tutaj zaczynała się i zaczyna ich żeglarska przygoda. Oznacza to jednak, iż już dziś żeglarsko zalew jest wykorzystany w stopniu maksymalnym. Na tym, relatywnie przecież niewielkim akwenie w lecie jest już tak dużo jachtów, że można powątpiewać, czy uda się ich zmieścić jeszcze więcej. A tak potężna atrakcyjna baza sportowo-rekreacyjna na pewno będzie się wiązać z większym ruchem. W rozmowach z żeglarzami, którzy często pływają po zalewie, usłyszałem, że jeszcze jedną bazę powinien wytrzymać. Ale na pewno kolejnej już nie.

To, na co zwracali uwagę, przepraszam za sformułowanie, użytkownicy zalewu, to fakt występowania na nim sporej płycizny, którą przydałoby się pogłębić, oraz pewnego rodzaju... „festyniarską" stylistykę obiektów na brzegach akwenu. Warto by w tym kontekście pomyśleć o podejmowaniu działań zmierzających do pewnego jej ujednolicenia. Inny już nierozwiązywalny problem to sprawa ruchu samochodowego i parkowania. Spotkałem się nawet z pomysłami, że jakimś wyjściem byłoby stworzenie parkingów w dalszej okolicy zalewu i dowożenie ludzi, a także wprowadzenie pewnego porządku do dobrze już utrwalonego „sportu", jakim jest grillowanie.

Nowy, planowany obiekt, jak się przynajmniej wydaje, może być odpowiedzią na część potrzeb turystów i miłośników sportów wodnych. Ma on obejmować takie atrakcje i udogodnienia, jak centrum windsurfingu, centrum sportów wodnych, plaże – piaszczyste i trawiaste, park linowy, boiska, skate park, ścieżkę dla nartorolek, promenadę widokowo-spacerową, usługi noclegowe i gastronomiczne, miejsce dla sklepów. Co bardzo istotne, projekt zakłada szerokie wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, a w dalszej perspektywie możliwość ładowania baterii łodziom z napędem elektrycznym. Wisienką na torcie projektu ma być kładka pieszo-rowerowa przerzucona nad ujściem Kanału Królewskiego, której dziś bardzo w tym miejscu brakuje.

Plany, trzeba przyznać, wyglądają obiecująco. A jednak, aby w pełni zaspokoić potrzeby Warszawy i okolic w zakresie rekreacji na wodzie i nad nią, przydałby się jeszcze jeden podobny zalew w okolicy.