Czarne konie You Tube’a

Sensacją koncertową 2017 roku będą występy Coldplay i Depeche Mode na PGE Narodowym. W najbliższych tygodniach zagrają gwiazdy przyszłości: 21 Pilots, Bastille i Billy Talent.

Publikacja: 25.10.2016 21:00

Bastille już pierwszą, niezwykle melodyjną płytą zdobyli wielką popularność. Najnowszy album "Wild W

Bastille już pierwszą, niezwykle melodyjną płytą zdobyli wielką popularność. Najnowszy album "Wild Words" ją potwierdził. Zagrają na Torwarze 26 listopada.

Foto: materiały prasowe

Ruszyła już sprzedaż biletów na dwa największe ogłoszone do tej pory wakacyjne koncerty na PGE Narodowym w 2017 roku.

18 czerwca wystąpi Coldplay. Od marca prezentował „A Head Full Of Dreams Tour" w Ameryce Łacińskiej, Stanach Zjednoczonych i Europie. Łącznie na te koncerty sprzedano 2,5 miliona biletów, w tym na cztery występy na londyńskim Wembley Stadium. Równie dobrze szła sprzedaż albumu „A Head Full Of Dreams", który ukazał się w grudniu 2015 roku, a rozszedł się już w ponad 4 milionach kopii.

Piosenki „Adventure Of A Lifetime", „Hymn For The Weekend" oraz „Up&Up" mają obecnie łącznie ponad miliard wyświetleń na YouTube. Poprzedni koncert Coldplay na Narodowym w 2012 roku należał do najlepszych na tym stadionie, również dlatego, że udało się pokonać problemy z nagłośnieniem.

W 2013 roku na Narodowym wystąpiło Depeche Mode. Trio dało niezwykle mocny koncert, który odbiegał od electro-popowej stylistyki zespołu i był bardzo rockowy. Niedawno grupa ogłosiła przyszłoroczne koncerty w Europie. Polska znalazła się na trasie. Depeche Mode zagrają na PGE Narodowym 21 lipca. Wiadomo już, że show będzie związany z nową płytą „Spirit", która ukaże się na wiosnę. W specjalnym pozdrowieniu wideo nagranym przez Dave'a Gahana, który zyskał niezwykle nobliwy wygląd, wokalista stwierdził, że nie może się już doczekać spotkania z fanami w Warszawie.

Odlot pilotów

Coldplay i Depeche Mode mają od lat ugruntowaną pozycję, a ich fanów można pomieścić wyłącznie na stadionach. Są powody, by sądzić, że o taką przyszłość grają obecnie Twenty One Pilots, którzy wystąpią na warszawskim Torwarze 3 listopada.

Tworzą niezwykłą muzyczną mieszankę, która powstała na skrzyżowaniu electropopu, indie rocka i hip hopu, a charakterystyczne brzmienie podkreślają motywy ukulele, przede wszystkim zaś niezwykła melodyjność. Duet składa się z perkusisty Josha Duna, który okazyjnie gra także na trąbce oraz wokalisty-multiinstrumentalisty Tylera Josepha.

Zespół powstał w 2009 roku i sam wyprodukował oraz wydał pierwszą płytę „Twenty One Pilots". Również drugi album „Regional At Best" z 2011 roku był produkcją niezależną. Niezwykle czujni menedżerowie firmy Fueled By Ramen, wydającej m.in. nagrania Panic! At The Disco, namówili jednak muzyków do podpisania kontraktu i tak doszło do premiery „Vessel" z singlem „Car Radio".

To wystarczyło, by Piloci otwierali koncerty zarówno Panic! At The Disco, jak i Fall Out Boy. Ale prawdziwe wejście smoka nastąpiło po premierze zeszłorocznego albumu „Blurryface" z przebojem „Stressed Out", który ma już ponad 600 milionów wyświetleń w serwisie YouTube. To teledysk dla każdego. Pokazuje kolegów z sąsiedztwa, którzy pewnego dnia zakładają zespół, czemu towarzyszą marzenia i obawy. Nic dziwnego, że płyta znalazła się na pierwszym miejscu Billboardu, a do dziś tylko w Stanach Zjednoczonych znalazła ponad milion nabywców. Twenty One Pilots są też nominowani w czterech kategoriach prestiżowych nagród Billboardu.

Obecnie furorę robi kompozycja „Heathens" z filmu filmowego komiksu o antybohaterach „Suicide Squad" z udziałem Jareda Lato i Willa Smitha. Wideo ma ponad 300 mln wyświetleń w YouTube.

Postpunkowi emigranci

24 listopada zagrają na Torwarze Bastille. To również rewelacja tego roku. Najnowszy album zespołu „Wild Words" znalazł się na najwyższych listach przebojów w Anglii i Szkocji, na drugim w Irlandii oraz na czwartym w Stanach Zjednoczonych, co było nie lada wyczynem, ponieważ w Ameryce - w konfrontacji z artystami hip hopowymi - Anglicy nie mają wiele do powiedzenia. A przecież to dopiero druga płyta.

Jednak już debiutancka „Bad Blood" z 2013 zrobiła dobre wrażenie. Miała mocne otwarcie w postaci dwóch singli – „Pompeii", a przede wszystkim „The Think We Lost In The Fire". To niezwykle melodyjna kompozycja, melancholijna i nostalgiczna, zagrana z towarzyszeń klasycznego instrumentarium. Przypomina największe hity epoki new romantic. Bo też Bastille nie gra skomplikowanej muzyki, zaś wokalista Dan Smith ma niezwykle przyjemny głos, za co kochają go dziewczęta i kobiety na całym świecie. Do tego dochodzi popularność piosenek o kwestiach dotyczące wszystkich: przemijaniu, szukaniu zapomnienia w zabawie i przesycie nią.

Kariera Bastille zaczęła się w 2010 roku od solowego projektu Dana Smitha, który potem do współpracy zaprosił Chrisa Wooda, Willa Farquarsona oraz Kyle'a Simmonsa. Najnowszy album jest lżejszy od debiutanckiego i wprowadził do muzyki zespołu więcej elektroniki, co słychać w przebojowym „Good Grief". Obecnie skład zespołu tworzy czterech muzyków: Dan Smith, Chris Wood, Will Farquarson i Kyle Simmons. 13 grudnia w warszawskim klubie Progresja wystąpi znakomita kanadyjska formacja Billy Talent, która wydała w tym roku album "Afraid Of Heights". Przyniósł on dużą dawkę przebojowego rocka.

Znakomicie radzący sobie zespół, założyli koledzy ze szkoły. Nazwa Billy Talent pochodzi z filmu „Hard Core Logo", który opowiada o grupie z lat 70. Spotyka się on po 20 latach i rusza w trasę koncertową. Muzycy uznali, że to dobra nazwa, ponieważ jest arogancka, zarozumiała, a więc zwraca uwagę. Billy Talent gra świetną, niezwykle przebojową, a jednocześnie rasową postpunkową muzykę. Na początku miał w szeregach dwóch muzyków, których korzenie wywodzą się z Polski: Benjamina Kowalewicza, śpiewającego perkusistę, który, by bardziej skoncentrować się na partiach wokalnych, ustąpił miejsca za bębnami Aaronowi Solowoniukowi. Ojciec Aarona urodził się na Ukrainie, ale dziadkowie zdążyli być obywatelami II Rzeczypospolitej.

Aaron w 2006 roku poinformował fanów, że zdiagnozowano u niego stwardnienie rozsiane. Napisał o zmaganiach z chorobą piosenkę „This Is How It Goes". Wraz z innymi kanadyjskimi zespołami brał udział w koncercie w Toronto, którego celem była zbiórka pieniędzy na walkę z chorobą. Niestety, najnowszy album jest pierwszym, w którego nagraniu z powodu pogorszenia się stanu zdrowia nie wziął udziału. Zastąpił go Jordan Hastings z zespołu Alexisonfire.

Najnowsza płyta ma wszelkie zalety postpunkowego grania. Jak zwykle zwraca uwagę charakterystyczny głos Bena Kowalewicza, przypominający timbre Bruce'a Dickinsona. Kompozycja tytułowa to perełka.

Furia wielonczeli

17 lutego 20 rocznicę premiery głośnego debiutu „Plays Metallica By Four Cellos" świętowała Apocalyptyca.

Grupa powstała w 1993 roku, założona przez czterech studentów z helsińskiej Akademii Sibeliusa. Do tej pory wydali siedem wysoko ocenionych przez krytykę albumów, które sprzedały się w ponad 4 milionach egzemplarzy na całym świecie. Poza hitami Metalliki grają również utwory Ryszarda Wagnera przy akompaniamencie orkiestry symfonicznej, Faith No More, Sepultury i Pantery. Współpracowali z członkami Slipknota, Soulfly i Bush. Najnowszy, gorąco wyczekiwany krążek „Shadowmaker" ukazał się w zeszłym roku po pięcioletniej przerwie.

Ale teraz powracają do korzeni, do czasu, kiedy zaskoczyli świat niezwykle energetycznym graniem Metalliki na cztery wiolonczele. Warto przypomnieć, że dopiero kilka lat potem trash-metalowy kwartet postanowił wykonać swoje największe przeboje z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej pod kierunkiem Michaela Kamena, co udokumentowała podwójna płyta „S&M".

Pierwszy studyjny album Apocalyptiki zawierał wyłącznie interpretacje utworów zespołu Metallica. A 22 lipca ukazała się zremasterowana wersja wydawnictwa, z trzema dodatkowymi utworami: "Battery," "Nothing Else Matters" i "Seek & Destroy." Zespół tworzą Eicca Toppinen, Paavo Lötjönen, Perttu Kivilaakso i Mikko Sirén - artyści niezwykle widowiskowi, nie tylko grający na wiolonczelach, ale czyniący z nich rekwizyt iście rockowego szaleństwa.

Ruszyła już sprzedaż biletów na dwa największe ogłoszone do tej pory wakacyjne koncerty na PGE Narodowym w 2017 roku.

18 czerwca wystąpi Coldplay. Od marca prezentował „A Head Full Of Dreams Tour" w Ameryce Łacińskiej, Stanach Zjednoczonych i Europie. Łącznie na te koncerty sprzedano 2,5 miliona biletów, w tym na cztery występy na londyńskim Wembley Stadium. Równie dobrze szła sprzedaż albumu „A Head Full Of Dreams", który ukazał się w grudniu 2015 roku, a rozszedł się już w ponad 4 milionach kopii.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego