W stolicy zadłużonych jest obecnie aż 86 tys. najemców, a ich dług przekracza już 500 mln zł. W mniejszych miastach też nie jest lepiej. W Siedlcach na 1574 lokali komunalnych czynszu terminowo nie płaci aż 390 lokatorów. Ich zadłużenie na dziś wynosi 2,3 mln zł. Z kolei w Legionowie na 1026 lokali zaległości w czynszu ma 800 osób – na kwotę przekraczającą 4,3 mln zł. Radom jest właścicielem 4000 lokali komunalnych i socjalnych. Zaległości czynszowe w tym mieście wynoszą 27 milionów złotych. Rekordzista w Legionowie jest winien miastu 96,1 tys. zł, w Siedlcach – 113 tys. zł, a w Radomiu ok. 200 tys zł.
Miasta radzą sobie z tym problemem różnie. – Gmina stara się wychodzić naprzeciw dłużnikom, podpisując z nimi ugody i proponując spłaty ratalne. Istnieje także możliwość zamiany mieszkania z większego na mniejsze – tłumaczy Katarzyna Piechota-Kaim z Urzędu Miasta w Radomiu. – W przypadku jednak niewywiązania się z warunków zawartej ugody umowa najmu jest wypowiadana i do sądu trafia sprawa o eksmisję.
– Jeżeli najemca zalega z czynszem dłużej niż za dwa miesiące, możemy wypowiedzieć umowę najmu na lokal – wyjaśnia Tamara Mytkowska z Urzędu Miasta w Legionowie. – Następnie występujemy do sądu z pozwem o zapłatę oraz o eksmisję. W 2015 r. Legionowo wypowiedziało 40 umów, a do sądu skierowano 136 spraw, w tym 41 o eksmisję.
– W Siedlcach w ub.r. wypowiedziane zostały, z powodu zadłużenia, 23 umowy najmu, a w 2016 r. na razie jest to osiem umów – mówi Bartłomiej Wakuła.
Nie tak jednak łatwo jest ściągnąć dług. Częstym bowiem powodem zadłużenia się najemców są problemy finansowe albo różnego rodzaju problemy życiowe, np. choroba. Z tego też m.in. powodu miasta starają się iść na rękę swoim mieszkańcom.