Reklamy w stolicy są wszędzie. Na budynkach, chodnikach, słupach, płotach. Warszawa to prawdziwy reklamowy śmietnik. Gdziekolwiek człowiek spojrzy, tam reklama. Wydawać by się mogło, że zupełnie nikt nad tym nie panuje, nie czuwa, okazuje się jednak, że jest inaczej. Zwłaszcza na pasach dróg podległych ZDM.

– Prowadzimy ich kontrole w trybie ciągłym. W 2016 roku przeprowadziliśmy 8322 kontrole, ale nie tylko reklam, lecz wszystkich obiektów tam postawionych, jak kioski, stragany itd. – wylicza Mikołaj Pieńkos z wydziału komunikacji społecznej warszawskiego ZDM. Na stale kontrolami zajmuje się 16 osób z wydziału kontroli pasa drogowego. W ubiegłym roku urzędnicy sprawdzili 5221 reklam, usunęli 1452 z nich, w tym 112 reklam na przyczepach samochodowych i 75 na samochodach. Tylko w grudniu skontrolowano 558 reklam, a usunięto 87 bannerów. – W stosunku do podmiotów zajmujących pas drogowy bez naszej zgody wszczęto 603 postępowania administracyjne oraz wydano 745 decyzji nakładających kary – wylicza Mikołaj Pieńkos.

Z danych ZDM wynika, że łączna wysokość naliczonych kar sięgnęła 2,6 mln zł. Środki wpływają do budżetu miasta i mogą być przeznaczone na jego potrzeby, np. na remonty dróg. Jak informuje urzędnik, długość postępowania zmierzającego do wydania decyzji o ukaraniu zależy od złożoności danej sprawy. Zazwyczaj zajmuje to około miesiąca, bo postępowanie prowadzone jest zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego i ustawą o drogach publicznych. Mikołaj Pieńkos podkreśla, że stawki za reklamy precyzyjnie określa uchwała Rady Warszawy i zgodnie z nią stawka podstawowa mieści się w przedziale 2,5–10 zł za metr za każdy dzień, a kara za nielegalne reklamy wynosi dziesięciokrotność stawki podstawowej. Usunięte przez ZDM nośniki reklamowe trafiają do magazynu drogowców, gdzie czekają na właściciela. – My kierujemy do niego prośbę o odbiór. Naliczamy też koszty usunięcia, transportu i przechowywania, które właściciel musi pokryć – tłumaczy Mikołaj Pieńkos. Wyjaśnia, że nośniki nieodebrane lub takie, których właściciela nie udało się ustalić, są sukcesywnie utylizowane. Urzędnik przyznaje, że głównym powodem tego, iż właściciele nie zgłaszają się po usunięte reklamy, jest obawa przed ukaraniem.

Czasami nie udaje się znaleźć właściciela nielegalnej reklamy. Często zdarza się też, że numery telefonów kontaktowych do firm są niezarejestrowanymi numerami na kartę – tłumaczy Pieńkos. Podkreśla, że ZDM może działać wyłącznie na drogach powiatowych, wojewódzkich i krajowych (oprócz dróg ekspresowych), a za reklamy na innych terenach odpowiadają ich zarządcy. W stolicy urzędnicy do walki z nielegalnymi bannerami wciąż nie mają odpowiedniego narzędzia w postaci tzw. kodeksu reklamy, który znacznie ułatwiałby wojnę z reklamowym bałaganem, bo z rozbiórką takich nośników nie trzeba by czekać na decyzję sądu, a kary za nielegalne bannery byłyby jeszcze wyższe. Choć jednak stołeczni urzędnicy już rok pracują nad kodeksem, wciąż go nie ma. Kiedy będzie? – Na razie zbieramy uwagi od jednostek miejskich, wiosną chcemy rozpocząć konsultacje społeczne, by po nich wysłać już gotowy projekt do Rady Warszawy – mówi Agnieszka Kłąb, rzecznik stołecznego ratusza.