W Lublinie pomysł z darmową komunikacją dla uczniów podzielił prezydenta Krzysztofa Żuka i opozycyjnych radnych Prawa i Sprawiedliwości. Niby wszyscy są „za", ale każdy na swoich zasadach. Prezydent i współpracujący z nim radni Wspólnego Lublina chcieliby, aby za darmo z miejskich autobusów korzystały przedszkolaki i wszyscy uczniowie lubelskich szkół do 16. roku życia, bez względu na miejsce zamieszkania. Opozycja grzmi, że to za mało.

Podbiła stawkę, proponując, aby z bezpłatnych przejazdów korzystali uczniowie do 21. roku życia, ale tylko mieszkający w Lublinie. Prezydent twierdzi, że miasta na razie na to nie stać. Jego projekt zakłada uszczuplenie budżetu o ok. 3 mln zł rocznie, opozycyjny – o ok. 8 mln zł.

Radni lubelskiej opozycji, którzy mają w radzie o jeden głos mniej, postanowili sięgnąć po instrument nadzwyczajnej sesji rady miasta, dający gwarancję, że projektu uchwały nie będzie można zdjąć z porządku obrad. W odpowiedzi prezydent zrobił to samo. I w piątek w Lublinie dojdzie do kuriozalnej sytuacji, kiedy jednego dnia odbędą się dwie nadzwyczajne sesje zwołane w tej samej sprawie.

Wyborcy lubią tych, którzy dają coś za darmo, więc każda ze stron ojcostwo korzystnej zmiany chce przypisać sobie. Sesja „prezydencka" odbędzie się zatem dwie godziny wcześniej.