Paweł Fajdek: Z Zamościem na dobre i na złe

Najlepszy polski młociarz Paweł Fajdek od dziewięciu lat związany jest z Agrosem Zamość, ale klub z Lubelszczyzny to nie tylko lekkoatletyka.

Aktualizacja: 14.07.2017 12:37 Publikacja: 13.07.2017 22:00

Paweł Fajdek wybrał Agros Zamość ze względu na świetne wyniki klubu w rozwoju młodych lekkoatletów

Paweł Fajdek wybrał Agros Zamość ze względu na świetne wyniki klubu w rozwoju młodych lekkoatletów

Foto: Fotorzepa/Roman Bosiacki

Prezes Agrosu Konrad Firek ma żal, bo kiedy Fajdek odnosi największe sukcesy, prawie nikt nie wspomina, że mistrz świata od wielu lat broni barw zamojskiego klubu.

– To przekleństwo sportów indywidualnych. Kiedy Robert Lewandowski zdobywa bramkę dla reprezentacji, podkreśla się, że to zawodnik Bayernu Monachium, a kiedy Paweł zdobywa złoto, mówi się tylko – reprezentant Polski. Nie docenia się klubów, które pomagają takim zawodnikom. Trochę szkoda, ale my i bez tego jesteśmy dumni, że Paweł od tylu lat jest z nami – mówi „Rzeczpospolitej" Konrad Firek.

Z Zielonego Dębu do Agrosu

Historia tego związku jest dość nietypowa. Fajdek nie pochodzi ani z Zamościa, ani z Lubelszczyzny. Urodził się w Świebodzicach, wychowywał się w Żarowie, miejscowościach położonych na Dolnym Śląsku. Pierwszym jego klubem był Zielony Dąb Żarów, gdzie lekkoatletykę zaczął ćwiczyć jako 14-letni chłopak. Ale wbrew pozorom Zielony Dąb łączyły pewne więzy z Agrosem. Oba kluby należały do zrzeszenia prężnie działających przed laty Ludowych Związków Sportowych. Kiedy w 2007 roku odbywały się mistrzostwa Polski LZS-ów, Paweł z pierwszą i obecną trenerką Jolantą Kumor zgłosili się do działaczy zamojskiego klubu z pytaniem, czy by ich nie przygarnęli. Słyszeli o Agrosie wiele dobrego, ktoś im szepnął, że to niezły wybór dla początkującego lekkoatlety.

Agros miał opinię dobrze zorganizowanego klubu, dbającego o rozwój młodych zawodników. Miał się też czym pochwalić. W tym czasie gwiazdami zamojskiej sekcji lekkoatletycznej były biegaczka na średnich dystansach, olimpijka z Sydney (2000) i Aten (2004) Anna Jakubczak oraz miotaczka Katarzyna Kita, złota medalistka mistrzostw Europy juniorów. Dla klubu przyjęcie dobrze rokującego zawodnika było jednak pewnym ryzykiem. Fajdek miał dopiero 19 lat, odnosił sukcesy tylko w kraju, był medalistą ogólnopolskiej olimpiady młodzieży. Wyróżniał się wśród rówieśników – silny, z mentalnością zwycięzcy, ale nikt nie dawał gwarancji, że wyrośnie na mistrza. Pomimo to obie strony szybko doszły do porozumienia.

Kolejki do Pawła

Agros zapewnił lekkoatlecie to, na czym mu najbardziej zależało – stabilizację. Na każdym etapie kariery, bez względu na wyniki dobre czy złe, na wzloty i upadki, Fajdek zawsze mógł liczyć na miejscowych działaczy, samorządowców, na ich zaufanie, no i co za tym idzie – także na finansowe bezpieczeństwo. – Paweł nie jest tutaj wyłącznie z miłości do zamojskiego ratusza – mówi szczerze prezes klubu.

Łatwo było, gdy przychodziły sukcesy. Wtedy przeciwnicy takiego rozwiązania – trzymania w klubie znanego zawodnika za spore pieniądze – milkli. Fajdek niemal od razu po podpisaniu umowy z Agrosem odwdzięczył się wynikami. Najpierw było czwarte miejsce na młodzieżowych mistrzostwach Europy w Bydgoszczy (2008), a dwa lata później złoto na zawodach tej samej rangi w Ostrawie. Aż przyszły wybitne osiągnięcia w rywalizacji seniorskiej – mistrzostwo świata w Moskwie (2013) i Pekinie (2015). Zdarzyły się jednak dwie wielkie wpadki, kompletnie nieudane występy na igrzyskach olimpijskich w Londynie (2012) i Rio de Janeiro (2016). Wtedy było trudniej, ale w Zamościu nikt od Fajdka się nie odwrócił. Może dlatego wykazuje się on rzadko spotykaną, nawet w lekkoatletyce, lojalnością.

Prezes Firek od pierwszego złota, jeszcze w kategorii juniorów, wiedział, że to inwestycja warta zachodu. Związek z Fajdkiem zapewnia klubowi znaczące wsparcie wizerunkowe, gdyż od czasu do czasu ktoś jednak wspomni, że najlepszy polski młociarz wywodzi się z Agrosu Zamość. Lekkoatleta ma też inne obowiązki niż rzucanie młotem w barwach klubu z Lubelszczyzny. Przyjeżdża często do Zamościa, uczestniczy w spotkaniach z dziećmi, także niepełnosprawnymi. – Paweł jest osobą kontaktową, tam, gdzie się pojawia, od razu ustawiają się kolejki. Naprawdę łatwiej nam działać, mając w klubie zawodnika z taką osobowością, przyciągnąć do treningów dzieci i młodzież – tłumaczy Konrad Firek.

Jest się czym chwalić

Agros jest klubem z bogatą przeszłością, działającym od 40 lat. Początek dali mu kolarze, nie tylko z Zamościa, ale także z Biłgoraja i Hrubieszowa. Z czasem powstały także sekcje jeździecka, łucznicza, szachowa, podnoszenia ciężarów, zapasów i lekkoatletyki. Największy kryzys dotknął klubu na przełomie lat 80. i 90., ale Agros przeżył, uciekając się do desperackich kroków – powstał wówczas sklep ze sprzętem sportowym i zakład remontowo-budowlany. Obecnie działa sześć sekcji: lekkoatletyczna, łucznicza, kolarska, podnoszenia ciężarów, zapaśnicza i sumo. Największymi sponsorami są miasto i województwo, ale też mocno w pomoc zaangażowała się firma Polski Cukier.

Rywalizację o to, kto był najwybitniejszym zawodnikiem Agrosu, bezsprzecznie wygrywa Fajdek, ale tuż za nim należałoby postawić Annę Jakubczak albo Dorotę Grucę, która zdobywała kilka tytułów mistrzyni Polski w maratonie. Do niej przez długie lata należał też rekord kraju na 10 000 m (31.52,11), do dziś drugi wynik w historii polskiej lekkoatletyki w tej konkurencji. Wybitnym zapaśnikiem był Mariusz Łoś, wicemistrz Europy z 2009 roku, dziś pracujący z reprezentacją.

Obecne wyniki grup młodzieżowych też są więcej niż optymistyczne. W prowadzonej przez Instytut Sportu w Warszawie klasyfikacji najlepszych młodzieżowych klubów w Polsce Agros niemal w każdej konkurencji znajduje się w czołówce. W tej najważniejszej, sumującej dorobek wszystkich sekcji, zajmuje dziesiąte miejsce. Wyniki w lekkiej atletyce za 2016 rok zapewniły Agrosowi czwartą pozycję, za Podlasiem Białystok, Zawiszą Bydgoszcz i AZS AWF Warszawa. W podnoszeniu ciężarów zamojski klub był drugi (zwyciężył Zawisza), w zapasach kobiet – trzeci, a w sumo – piąty. Jest się więc czym chwalić. Niemal z każdych młodzieżowych mistrzostw kraju zawodnicy z Zamościa przywożą złote medale. Ostatnio – sztangistki Agnieszka Kuczmaszewska i Agata Sałamacha oraz lekkoatleta Dominik Kopeć.

Wychowanek Agrosu, 22-letni Kopeć, jest dziś najlepszym polskim sprinterem, z ustanowionymi w tym roku rekordami życiowymi 10,37 na 100 m i 20,94 na 200 m. Wystartuje na zbliżających się młodzieżowych mistrzostwach Europy w Bydgoszczy. Powołanie otrzymali również Cezary Mirosław w sztafecie 4x400 m i Magdalena Wronka w sztafecie 4x100 m.

Te zawody będą wstępem do mistrzostw świata seniorów, które rozpoczną się 4 sierpnia w Londynie. Na Stadionie Olimpijskim w konkursie rzutu młotem Paweł Fajdek powalczy o trzeci z rzędu złoty medal. W tym sezonie nie ma sobie równych. Wygrywa wszystko, na dziesięć najlepszych tegorocznych rzutów na świecie osiem wykonał zawodnik Agrosu Zamość. Najlepszy jego wynik to 83,44 z mityngu Zlata Tretra w Ostrawie.

Bez wątpienia warto docenić to, co dla tego nieobliczalnego chłopaka zrobił przez tyle lat klub z Lubelszczyzny.

Prezes Agrosu Konrad Firek ma żal, bo kiedy Fajdek odnosi największe sukcesy, prawie nikt nie wspomina, że mistrz świata od wielu lat broni barw zamojskiego klubu.

– To przekleństwo sportów indywidualnych. Kiedy Robert Lewandowski zdobywa bramkę dla reprezentacji, podkreśla się, że to zawodnik Bayernu Monachium, a kiedy Paweł zdobywa złoto, mówi się tylko – reprezentant Polski. Nie docenia się klubów, które pomagają takim zawodnikom. Trochę szkoda, ale my i bez tego jesteśmy dumni, że Paweł od tylu lat jest z nami – mówi „Rzeczpospolitej" Konrad Firek.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego