Fachowiec ma pracę od zaraz

Choć co miesiąc w regionie pojawia się około 5–6 tys. ofert pracy, zaledwie połowa z nich jest wykorzystana.

Publikacja: 16.03.2017 21:00

Pracodawcom trudno znaleźć wykwalifikowanych ludzi m.in. w branży maszynowej.

Pracodawcom trudno znaleźć wykwalifikowanych ludzi m.in. w branży maszynowej.

Foto: materiały prasowe

Ofert pracy w regionie przybywa. W ubiegłym roku było ich ponad 65,5 tys., czyli o 16,5 proc. więcej niż w 2015 r.

– Problemem staje się pracownik z właściwymi kompetencjami, umiejętnościami, zmotywowany. Z drugiej strony być może jest tak, że pracodawcy, stawiając wymagania pracownikom, oferują zbyt niskie wynagrodzenia i nieatrakcyjne warunki pracy – mówi Kazimierz Stocki, wicedyrektor ds. rynku pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie.

Dlatego jego zdaniem pracodawcy muszą tak przekonstruować modele działania swoich firm, by zaplanować adekwatne wynagrodzenie dla pracowników i jednocześnie być w stanie utrzymać swoje firmy.

Badania WUP wskazują, że w regionie poszukiwani są przedstawiciele co najmniej 20 zawodów, m.in. kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych oraz autobusów (brak ten dotyczy zresztą całego kraju). Pracodawcom ciężko też znaleźć samodzielnych księgowych, ale też piekarzy, fryzjerów, dekarzy, glazurników. To także konsekwencja zaniedbań w szkolnictwie zawodowym.

Zmiana pokoleniowa

– Mamy sygnały, że brakuje ludzi do pracy w branży elektromaszynowej, hotelarstwie, usługach. Od wielu lat występuje ubytek wykwalifikowanych pracowników budowlanych, np. spawaczy, betoniarzy-zbrojeniarzy. Oni są przyciągani na rynek niemiecki lub brytyjski, gdzie pracodawcy mogą zaoferować wyższe wynagrodzenia – mówi Dariusz Jodłowski, szef Pracodawców Lubelszczyzny Lewiatan.

Rynek wciąż szuka spawaczy, informatyków, monterów, konstruktorów, szeroko wykwalifikowanych inżynierów ze znajomością mechatroniki i informatyki. Bez problemu pracę znajdą operatorzy obrabiarek CNC.

– Pracodawcy zgłaszają nam zapotrzebowanie na pracowników i my ich kształcimy, ale niewielka część z nich trafia na lokalny rynek pracy – przyznaje Jacek Misiuk, dyrektor Lubelskiego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, będącego kuźnią kadr dla przemysłu w Lublinie.

Pracodawcy coraz częściej zauważają też wśród absolwentów różnych typów szkół postawę wyczekiwania z wkroczeniem na rynek pracy.

– Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, wymagałaby badań socjologicznych, ale uważamy, że część z tych absolwentów to dzieci rodziców, którzy odnieśli sukces ekonomiczny i są w stanie zapewnić im przynajmniej przejściowy komfort niepracowania – mówi Dariusz Jodłowski.

– Problemem zaczyna być zmiana pokoleniowa. Oczekiwania płacowe młodych nie przystają do ich kwalifikacji i doświadczenia. Ponadto młodzi ludzie odwlekają decyzję o wejściu na rynek pracy, kontynuując różne formy kształcenia, albo pozostają przy rodzicach – potwierdza Jacek Misiuk.

Zatrudnienie rośnie

Z danych statycznych wynika, że na koniec ubiegłego roku liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w regionie wynosiła 95,6 tys. osób i była niższa o 11,4 proc. niż w grudniu 2015 r. O 3 proc. zwiększyła się dynamika zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw (pracuje tam już 183,4 tys. osób). Największy przyrost nastąpił jednak w sektorze zakwaterowania i gastronomii (16,8 proc.). Wzrosło też zatrudnienie w informacji i komunikacji (4 proc.) oraz przemyśle (3,6 proc.).

Spadek zatrudnienia zanotowała branża transport i gospodarka (o 6,1 proc.), obsługa nieruchomości (5,5 proc.) oraz branża budowlana (1,2 proc.). Pensje w województwie wciąż odstają od reszty kraju (z wyjątkiem IT), ale średnie miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w 2016 r. o 4,8 proc. (do 3713 zł), najwięcej w handlu i naprawie samochodów (o 6,3 proc.).

Ukraińcy w IT

Łukasz Goś, zastępca dyrektora wydziału strategii i obsługi inwestorów UM w Lublinie, uważa, że problemy ze znalezieniem pracowników mają głównie firmy lokalne, które szukają pracowników o szerokich kompetencjach, ale proponują im pensje ma poziomie minimum krajowego i nieatrakcyjne warunki pracy. Wskazuje, że takich problemów z rekrutacją nie zgłasza większość spółek, które działają w lubelskiej podstrefie SSE, gdzie pracuje niemal 3,5 tys. osób. Tam fluktuacja pracowników wynosi zaledwie ok. 0,4–0,7 proc. (i to zazwyczaj w obrębie strefy), podczas gdy na zachodzie kraju ok. 10 proc.

– Ta niska fluktuacja kadr to jeden z czynników, które przyciągają do nas poważnych inwestorów z zachodniej i środkowej Polski – mówi Łukasz Goś.

Kazimierz Stocki przyznaje, że sytuację na rynku pracy ratują obywatele z Ukrainy. Liczba oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom systematycznie rośnie. W ubiegłym roku pracodawcy w województwie lubelskim zgłosili zapotrzebowanie na ok. 78,6 tys. cudzoziemców, głównie z Ukrainy. Większość z nich, prawie 53 proc. (ponad 42 tys.), znalazła zatrudnienie w sadownictwie i ogrodnictwie.

– Gdyby nie obywatele Ukrainy pracujący do pół roku na podstawie oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy, to podstawowa branża naszego regionu – rolnictwo – miałaby ogromne kłopoty. Nasi rodzimi pracownicy albo już mają lepsze zatrudnienie, albo nie chcą pracować za tak niskie stawki – mówi Kazimierz Stocki.

Z danych urzędów pracy wynika, że Ukraińcy zatrudnienie znajdują też w agencjach ochroniarskich, sprzątających, w handlu, branży budowlanej, gospodarce magazynowej, transporcie, a także usługach opiekuńczych.

Łukasz Goś szacuje, że w przypadku Lublina udział obywateli Ukrainy w sektorze produkcji stanowi ok. 7 proc. O wiele większy jest w handlu (ok. 30 proc.) i sektorze IT – ok. 25–30 proc. W tym ostatnim przypadku motywy pracy informatyków z Ukrainy są nie tylko finansowe.

– Lwowski klaster IT oferuje jedne z najwyższych zarobków w Europie. Z moich rozmów wynika, że informatycy uciekają do Polski w obawie przed poborem do wojska – mówi Łukasz Goś.

Coraz więcej młodych Ukraińców uczy się też w lubelskich technikach, choćby w Zespole Szkół Transportowo-Komunikacyjnych i Zespole Szkół Ekonomicznych Lublinie. Pierwszą grupę sześciu uczniów przyjęło także Lubelskie Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Lublinie.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: r.horbaczewski@rp.pl

Ofert pracy w regionie przybywa. W ubiegłym roku było ich ponad 65,5 tys., czyli o 16,5 proc. więcej niż w 2015 r.

– Problemem staje się pracownik z właściwymi kompetencjami, umiejętnościami, zmotywowany. Z drugiej strony być może jest tak, że pracodawcy, stawiając wymagania pracownikom, oferują zbyt niskie wynagrodzenia i nieatrakcyjne warunki pracy – mówi Kazimierz Stocki, wicedyrektor ds. rynku pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego