Zapaśniczy Chełm

Sekcja zapaśnicza w klubie Cement-Gryf Chełm działa od ponad pół wieku. Dzięki niej zapasy stały się jedną z wizytówek miasta.

Publikacja: 11.01.2018 20:00

Z Chełma pochodzą wprawdzie także wybitni przedstawiciele innych sportów, urodził się tu trzykrotny medalista olimpijski Marian Zieliński, który jednak medale w Melbourne, Rzymie i Tokio zdobywał jako ciężarowiec Legii Warszawa, działają inne sekcje – strzelecka, lekkoatletyczna, bokserska, ale to zapaśnicy od lat znajdują się w czołówce w kraju, jeżdżą na igrzyska, zdobywają medale.

Wszystko zaczęło się w 1966 roku. Nauczyciel wychowania fizycznego w miejscowej szkole Janusz Golik pomyślał o tym, żeby dzieci i młodzież z Chełma poza lekcjami zajęła się zapasami. Jak mówi, sam stoczył zaledwie kilka walk (głównie przegranych), ale uznał, że ta dyscyplina znakomicie wpływa na rozwój młodego człowieka.

– Zapaśnik powinien być wszechstronny, dlatego duży nacisk kładliśmy na akrobatykę. Musi być silny, sporo czasu poświęciliśmy ciężarom. Skomplikowana jest technika zapaśnicza, dlatego z czasem sprowadzałem trenerów z Bułgarii i ZSRR – wspominał twórca chełmskich zapasów w filmie nakręconym z okazji 50-lecia klubu Gryf.

Dzieło Janusza Golika

Sukcesy nie przyszły od razu. Nie było warunków do treningów, selekcja zawodników musiała potrwać. Ale na początku lat 70. Paweł Pogorzelec zdobył pierwszy medal mistrzostw Polski. Wkrótce zapaśnicy Gryfa okazali się najlepszym klubem w tej dyscyplinie podczas Centralnej Spartakiady Młodzieży. Zdaniem Janusza Golika był to przełomowy moment. Chełmskie zapasy zaczęły być doceniane w kraju. Pojawiły się dotacje, zainteresowanie. Wkrótce zawodnicy Gryfa pokazali się też za granicą. Mirosław Żukowski, pierwszy mistrz Polski z Gryfa, choć w kategorii juniorów, zdobył także medal na mistrzostwach Europy.

– Zapasy w Chełmie to dzieło Janusza Golika. Potrafił zarazić swoją pasją mnóstwo ludzi – młodzież, władze miejskie, sponsorów, trenerów, których ściągał z zagranicy. Wychował wiele pokoleń zawodników. Sam jestem jednym z nich – mówi wiceprezes Gryfa Mieczysław Czwaliński. 76-letni założyciel sekcji do dziś jest aktywny. Przychodzi do klubu, obserwuje treningi i sam ćwiczy – ciężary, pływanie. Bierze udział w zawodach oldbojów.

Ostatni medalista z Lubelszczyzny

Sekcja przeżywała wiele radosnych momentów, a największym były igrzyska roku 1988 w Seulu, gdy Andrzej Głąb sięgnął po srebrny medal. Jest do dziś ostatnim medalistą olimpijskim pochodzącym z Lubelszczyzny.

Walczył w stylu klasycznym, w wadze papierowej (do 48 kg). Jego wynik był kompletnym zaskoczeniem. Do Korei pojechał bez większych sukcesów, choć wcześniej zawsze był bliski podium – czwarty na turnieju przedolimpijskim, czwarty na mistrzostwach Europy. Miał zaledwie 22 lata i niczego się nie bał. W Seulu nie przeszkodziło mu szybkie zbijanie wagi. Tuż przed turniejem olimpijskim musiał zrzucić kilka kilogramów.

W pierwszym pojedynku pokonał trzykrotnego mistrza świata Magjatdina Ałakwierdijewa, wielkiego faworyta w tej kategorii. Już wiadomo było, że pójdzie dobrze. Jedyną walkę wychowanek Gryfa Chełm przegrał w finale, z Włochem Vincenzo Maenzą. Znali się dobrze ze zgrupowań. Sparowali ze sobą. Raz wygrywał Polak, raz Włoch, ale w Seulu sprytniejszy okazał się Maenza.

Wiceprezes Gryfa Mieczysław Czwaliński wspomina, że po powrocie z Seulu Głąb został przywitany w Chełmie jak prawdziwy bohater. Mieszkańcy otrzymali wolny dzień w pracy, by wyjść na ulice i pozdrowić srebrnego medalistę olimpijskiego. Głąb karierę zakończył w 1992 roku. Nie zerwał z zapasami. Ukończył AWF w Gorzowie Wlkp. i wrócił do rodzinnej miejscowości, gdzie do dziś szkoli z powodzeniem zawodników Gryfa. Podczas uroczystości 50-lecia klubu przekonywał, że dzięki zapasom on, młodzieniec z małego Chełma, mógł wyrwać się w wielki świat.

Bracia Jabłońscy

Sukces Głąba był kolejnym impulsem do rozwoju zapasów w mieście. Wielu rodziców chciało zapisać dziecko do sekcji. Przyszedł jednak trudny moment – lata 90. i upadek państwowego mecenatu. Działacze opowiadają o siermiężnych warunkach, w jakich przyszło trenować zawodnikom. Niedogrzewanej hali, zniszczonych matach, rozgrzewkach w saunie, a mimo to udało się przetrwać i wychować kolejnych mistrzów.

To Andrzej Głąb z czasem wziął pod opiekę braci Dariusza i Piotra Jabłońskich. Obaj startowali na igrzyskach olimpijskich. Dariusz Jabłoński aż trzykrotnie – w Atlancie, Sydney i Atenach. W 2003 roku zdobył mistrzostwo świata, był też mistrzem Europy. W 2004 roku został wyróżniony tytułem Chełmianin Roku. Nagrodę przyznawaną od 20 lat jako pierwszy otrzymał Krzysztof Grabczuk, pierwszy szkoleniowiec braci Jabłońskich, później prezydent Chełma, marszałek województwa lubelskiego. Grabczuk powtarza na każdym kroku, że zapasy dobrze przygotowują do życia. Jego przykład świadczy o tym, że ma rację.

Sala tradycji Gryfa pełna jest trofeów. Zapaśnicy klubu z Chełma zdobyli 32 medale mistrzostw świata i Europy, siedem razy uczestniczyli w igrzyskach olimpijskich.

Kobiety najlepsze w Polsce

Ostatnim przedstawicielem Gryfa na igrzyskach jest kobieta. W Rio de Janeiro wystartowała Katarzyna Krawczyk. W kategorii 53 kg zajęła dziewiąte miejsce. Marzy o tym, by poprawić się w Tokio. W odróżnieniu od większości utytułowanych zawodników Cementu-Gryfu, którzy wywodzą się z Chełma albo z regionu, 27-letnia zapaśniczka pochodzi z Mazur. Na Lubelszczyznę trafiła 11 lat temu, tuż po ukończeniu gimnazjum.

– Była młodą zawodniczką z niewielkimi sukcesami, ale o ogromnej determinacji. Dlatego zaszła tak daleko – charakteryzuje ją wiceprezes Czwaliński. Krawczyk dzieli zapasy ze służbą wojskową. Jest żołnierzem Sił Powietrznych.

Sekcja kobieca zapasów w Gryfie będzie obchodzić w tym roku 20-lecie. Od kilku lat wyraźnie dominuje w kraju. W ubiegłym roku w klasyfikacji prowadzonej przez Polski Związek Zapaśniczy Cement-Gryf uzyskał 1237 pkt, druga Slavia Ruda Śląska – 561 pkt, a trzecia Unia Racibórz – 528 pkt.

– Zapewniamy też najwięcej punktów województwu lubelskiemu w rankingach młodzieżowych – chwali się Czwaliński. Ale podkreśla, że cały region lubelski w zapasach należy do najsilniejszych w Polsce. Mocne kluby działają też w Lublinie, Zamościu, Kraśniku, Krasnymstawie, Włodawie. – Kiedyś między sobą rywalizowali też miejscowi działacze i jak się okazało, wyszło to dyscyplinie na dobre – tłumaczy wiceprezes Gryfa.

Od kilku lat sponsorem głównym klubu jest Cementownia Chełm, jeden z najnowocześniejszych zakładów w tej branży, należący do meksykańskiej firmy Cemex. Dotacje zapewniają stabilizację, ale mimo ogromnych sukcesów z przeszłości i obecnych w pracy z młodzieżą klub nie przystąpił do rozgrywek Krajowej Ligi Zapaśniczej. Budżet na te zawody jest za mały.

– Myślimy, żeby z czasem przystąpić do ligi, ale nie narzekamy na to, co mamy. Pracujemy w dobrych warunkach, jeździmy na wszystkie ważne zawody i niemal co roku pojawia się u nas reprezentant Polski – mówi Czwaliński.

Wiceprezes Gryfa opowiada, że gdziekolwiek by się pojawił na zawodach, musi odpowiadać na pytanie, skąd się bierze siła zapasów w Chełmie. Mówi, że zrodziła się z zaangażowania i determinacji twórcy sekcji Janusza Golika, a dziś podtrzymuje ją praca jego wychowanków.

Z Chełma pochodzą wprawdzie także wybitni przedstawiciele innych sportów, urodził się tu trzykrotny medalista olimpijski Marian Zieliński, który jednak medale w Melbourne, Rzymie i Tokio zdobywał jako ciężarowiec Legii Warszawa, działają inne sekcje – strzelecka, lekkoatletyczna, bokserska, ale to zapaśnicy od lat znajdują się w czołówce w kraju, jeżdżą na igrzyska, zdobywają medale.

Wszystko zaczęło się w 1966 roku. Nauczyciel wychowania fizycznego w miejscowej szkole Janusz Golik pomyślał o tym, żeby dzieci i młodzież z Chełma poza lekcjami zajęła się zapasami. Jak mówi, sam stoczył zaledwie kilka walk (głównie przegranych), ale uznał, że ta dyscyplina znakomicie wpływa na rozwój młodego człowieka.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego