Opodal skrzyżowania dróg z Janowiczek do Dziemięrzyc w małopolskiej gminie Racławice wznosi się nad polami wysoki drewniany krzyż, zwany „krzyżem Styki". Był on – a raczej jego poprzednik, który rozpadł się ze starości i został przed 30 laty wiernie odtworzony – świadkiem doniosłych wydarzeń, jakie na zawsze zapisały się w historii Polski. Jeśli wierzyć twórcom Panoramy Racławickiej, Janowi Styce i Wojciechowi Kossakowi, skłon wzniesienia po jego lewej stronie przecinał niegdyś parów, którym 4 kwietnia 1794 r. Tadeusz Kościuszko poprowadził wybrany oddział 300 kosynierów z Wojciechem Bartosem na czele na rosyjskie armaty. Styka i Kossak przeprowadzili na racławickich polach sumienne studia terenowe, szkicując krajobraz, fotografując i starając się na podstawie XVIII w. map i dokumentów odnalezionych w wiedeńskim ministerium wojny odtworzyć przebieg bitwy. Okolice krzyża uznali za jedno z kluczowych miejsc historycznej batalii i swojej panoramy. Po jego prawej stronie – poszczególne fazy i epizody bitewne przedstawiono bez zachowania chronologii – widzimy zatem oprócz kosynierów pędzącego drogą z rozkazem kościuszkowskiego huzara i rosyjskich jeńców, w tym wspartego na ramieniu adiutanta rannego pułkownika Muromcewa.

Cisza i spokój

Dziś wokół „krzyża Styki" panuje, jeśli nie liczyć treli skowronków, niezmącona cisza. Czasem tylko na polnych drogach pojawiają się tu nieliczni turyści, którzy próbują się na własną rękę zorientować, jakie były pozycje i kierunki działań walczących stron. Udaje się to tylko zaawansowanym amatorom historii wojen, oczytanym w literaturze przedmiotu i korzystającym z dawnych i współczesnych map. Panoramę Racławicką od czasu, gdy można ją oglądać we Wrocławiu, tj. od 1985 r., obejrzało prawie 9,5 mln zwiedzających, a przeciętna frekwencja wynosiła w ostatnich latach prawie 400 tys. osób rocznie. Dla władz i mieszkańców gminy Racławice są to liczby niewyobrażalnie wielkie. Nawet wycieczki szkolne, które czasem zabłąkają się na dawne pobojowisko, można w ciągu roku policzyć na palcach. Infrastrukturę turystyczną i bazę gastronomiczną reprezentuje w Janowiczkach niezmiennie od lat sklepik Pod Kasztanami. Trwający rok Tadeusza Kościuszki, w 200-lecie śmierci naczelnika, chyba niewiele tu zmieni.

Pomnik i kopiec

Większość turystów ogranicza się do zwiedzenia położonych na południe od Racławic Janowiczek, gdzie w 1994 r., w 200. rocznicę bitwy odsłonięto ogromny, ponad 10-metrowej wysokości, spiżowy pomnik Wojciecha Bartosa, czyli Bartosza Głowackiego, autorstwa Mariana Koniecznego. Przedstawia on triumfującego bohatera bitwy, stojącego na zdobycznej armacie, do której, już odpalonej, dopadł jako pierwszy i zgasił czapką krakuską dymiący lont. Z łąki „pod Bartoszem" turyści wspinają się zwykle na Górkę Kościejowską – lub Zamczysko, od zachowanych na nim fundamentów XIV w. gródka rycerskiego – panujące nad okolicą wzgórze, skąd rosyjski dowódca gen. Tormasow obserwował wyłaniające się zza lasu na zachodzie wojska powstańcze, a potem wysyłał w bój 3 tys. swych jegrów i huzarów. Na wierzchołku Zamczyska usypano w latach 1926–1934 niewielki 13-metrowej wysokości kopiec Kościuszki, zarośnięty dziś trawą i leśnymi ziołami. Oglądany ze wzgórza rolniczy krajobraz Wyżyny Miechowskiej – malownicze pagórki, garby terenowe, wąwozy – niewiele zmienił się od tamtych czasów. Jedynie lasów wyraźnie ubyło. W pobliżu kopca rośnie pięć stuletnich sosen zasadzonych ku czci Kościuszki i zasłużonych generałów insurekcji – Madalińskiego, Małachowskiego, Zajączka i Wodzickiego. Pod inną ok. 300-letnią lipą w parku dworskim Kościuszko miał według tradycji odpoczywać i rozmawiać z miejscowymi chłopami.

Mogiły Kosynierów

Specjaliści od turystyki wiedzą, że dla zwiedzających pola bitewne czytelna jest zwykle tylko ich warstwa symboliczna, manifestująca się pomnikami, tablicami i innymi upamiętnieniami. Bitwa pod Racławicami wcale się nie rozstrzygnęła, jak sądzi wielu turystów w Janowiczkach, lecz na poprzecinanych wąwozami polach opadających od zachodu ku brzegom Racławki. To tu, na niewielkim, liczącym ok. 1 km kw. placu boju szarżowała kawaleria narodowa, a kosynierzy szturmowali rosyjskie baterie. I tutaj także pochowano, w miejscach, gdzie padli, paruset polskich poległych. Z czasem „bratnie mogiły" pochłonęła ziemia. Udało się uchronić tylko dwie, ok. 700 m na północ od „krzyża Styki".

Potencjał, nie tylko turystyczny, ale i obywatelski, pola bitwy pod Racławicami – jednego z pięciu dawnych pobojowisk (obok Grunwaldu, Maciejowic, Westerplatte, Raszyna i Ossowa) objętych ochroną konserwatorską oraz pomnika historii – wciąż jest niewykorzystany. Konserwatorzy chronią łącznie 550 ha, głównie miejsca decydujących starć, historyczne panoramy i osie widokowe. Jednak turyści nie są w stanie tego docenić. Już przed 30 laty plany przewidywały ustawienie masztów flagowych na dawnych pozycjach polskich i rosyjskich, dzięki którym obraz bitwy stałby się bardziej wyrazisty oraz wytyczenie ścieżek edukacyjnych łączących główne markery pola bitwy, tj. kopiec, „krzyż Styki", mogiły kosynierów. Nie udało się tych projektów zrealizować.