Kiedy na początku kwietnia zakwitły krokusy, zaledwie jednego dnia Dolinę Chochołowską odwiedziło 60 tys. turystów i 3 tys. psów. Żeby tam dotrzeć, trzeba było mieć dużo miłości do dzikiej przyrody, bo korek na drodze sięgnął 15 kilometrów. Podpatrywanie przyrody w tak kameralnych warunkach musiało się zakończyć w sposób dość barbarzyński, tzn. parkowaniem na owych kwitnących krokusach, próbami nielegalnego grillowania i awanturami ze strażnikami TPN, którzy usiłowali tej dewastacji zapobiec.

Natomiast w długi majowy weekend do Morskiego Oka wyruszyło 13 tys. turystów, a pozostali ustawili się na sześciogodzinnej kolejce do... wjazdu na Kasprowy Wierch. Zawsze przy takich okazjach przypominają mi się pamiętniki pierwszych taterników z przykrością wyznających, że z powodu tłoku w Zakopanem nie da się już wytrzymać. Ich notatki pochodzą jeszcze sprzed I wojny.

Może jednak obecni miłośnicy tłoczenia się pod Tatrami wiedzą co robią, bo przecież za parę lat nie będzie wcale lepiej tylko gorzej. Trwa właśnie modernizacja zakopianki. Dwa miesiące temu rozpoczęło się drążenie najdłuższego w Polsce, dwukilometrowego tunelu pomiędzy Naprawą a Skomielną Białą. Jeszcze parę lat i będzie można do zimowej stolicy Polski dojechać samochodem szybciej, co oczywiście spowoduje zwiększenie ruchu i... wydłużenie czasu przejazdu. No, ale pozostanie jeszcze alternatywa w postaci pociągu.

Na zakopiański dworzec wjechało niedawno pendolino. Pociąg powitano z należną pompą. Fiakrzy nie pokazali maszyniście gołych pośladków, jak miało to miejscy, gdy pod Giewont przyjechał pierwszy parowóz, ale na tym właściwie koniec sukcesów, bo nowoczesny skład pokonał trasę z Krakowa w prawie cztery godziny, czyli według rozkładu jazdy. Na razie szybciej się nie da. Podobno po zakończeniu budowy łącznic kolejowych w Krakowie i Suchej Beskidzkiej pociągi z Krakowa do Zakopanego będą jechać trzy godziny, ale rekord 2 godziny i 18 minut ustanowiony przez Luxtorpedę w roku 1936 dalej pozostanie niepobity.

Czy jest więc sens wsiadać do małopolskich pociągów? Jest, ale nie do byle jakich. Małopolski samorząd wyłożył bowiem 400 tys. na uruchomienie 42 przejazdów zabytkowych parowozów ze Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce trasami dawnej Galicyjskiej Kolei Transwersalnej. Nie będą to podróże szybkie, ale na pewno atrakcyjne i z pięknymi widokami.