Nawet w Rzeszowie, gdzie ta partia ma większość w sejmiku i swojego marszałka, nie udało się zdobyć władzy w mieście. Nowy Sącz niewiele ustępuje jednak pomniejszym stolicom województw. 80-tysięczny gród sam był stolicą do reformy samorządowej, co do dziś jest wspominane z niejakim rozgoryczeniem. Już drugą kadencję rządzi tu Ryszard Nowak, były poseł PiS. W wyborach parlamentarnych oddano na jego partię ponad 60 procent głosów, co jest wynikiem imponującym. Jaka tego przyczyna?

NMożna na to spojrzeć pogardliwie. Ot, małopolska prowincja! „Galicja i Głodomeria" zawsze była matecznikiem konserwatywnej, przykościelnej prawicy. To bzdura jak wszystkie stereotypy. Nowy Sącz jest bowiem kwitnącym miastem biznesu. Stąd idą w świat i wygrywają przetargi szybkobieżne pociągi, maszyny górnicze, okna z plastiku, tu się produkuje najlepsze w Polsce lody. Tu powstała pierwsza w Polsce wyższa uczelnia oferująca biznesowe studia MBA we współpracy z uniwersytetem amerykańskim. Bezrobocie jedno z najniższych w Polsce. A przy tym na awans miasta złożył się biznes najzupełniej prywatny i wolnokonkurencyjny, niekorzystający jeszcze z państwowego wsparcia, które dziś ma być kluczem do powodzenia „planu Morawieckiego". Górale – także nowosądeccy – mieli zawsze żyłkę do biznesu i rozwinięte poczucie niezależności, nie lubią, gdy im władza nazbyt skrzętnie zagląda do interesów. Ich symbolem jest nie tylko przesławna łącka śliwowica, ale także jeden z nich Roman Kluska, który najpierw stworzył w transformującej się Polsce doskonale prosperujący koncern komputerowy, a wkrótce potem powędrował do więzienia za rzekome oszustwa podatkowe. Dziś jest już poza wielkim biznesem, ale sympatii do PiS nie kryje.

Dlaczego? Przecież PiS mu szczególnie nie pomógł. Odpowiedź można znaleźć, rozmawiając z jakimkolwiek drobnym czy większym nowosądeckim przedsiębiorcą. „Za komunizmu była biurokracja, potem chwila wolności i znowu urzędnicy są górą" – mówi prawie każdy z nich. A jeszcze do tego coraz potężniejsza i bardziej szczegółowa biurokracja brukselska. Owszem, to dobrze, że Polska jest na Zachodzie. „Ale nie musimy się stawać bardziej europejscy, to Europa ma być bardziej polska" – konkluduje jeden z nich. I to także trzeba wziąć pod uwagę po obu stronach dzielącej dziś kraj politycznej barykady. Co z tych nadziei zostanie po paru latach obecnych rządów?