W Chrzanowie, Olkuszu, Nowym Targu czy uwielbianym przez turystów Zakopanem smog bywa większy niż w stolicy Małopolski. W Niepołomicach stężenie pyłu PM10 przekroczyło ostatnio normy aż 16-krotnie. Z wrażenia padły serwery Inspektoratu Ochrony Środowiska. W tych niechlubnych zawodach udział biorą też... uzdrowiska. Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała 11 z 45 polskich uzdrowisk, w tym kilka małopolskich. Żadne nie spełniło wymaganych dla uzdrowisk norm. W połowie badanych przypadków zanieczyszczenie powietrza przekraczało dopuszczalne normy dwukrotnie. Jednak pomimo tego wszystkie „uzdrowiska" otrzymały państwowe świadectwa potwierdzające lecznicze właściwości klimatu. Takich i strasznych, i śmiesznych epizodów nie brakuje w historii walki ze smogiem.

Np. darmowa komunikacja. Gdy dopuszczalne normy stężenia pyłu PM10 zostają przekroczone trzykrotnie, prezydent Krakowa wprowadza w dniu następnym darmową komunikację miejską dla kierowców za okazaniem dowodu rejestracyjnego. Zdarza się więc, że w dniu nader smogowym ruch samochodowy jest nader natężony, a w dniu następnym, gdy zanieczyszczenie jest znacznie mniejsze, kierowcy korzystają z darmowej komunikacji. W pięciu pierwszych tygodniach tego roku kierowcy z darmowej komunikacji mogli skorzystać 14 razy.

Z kolei w styczniu sejmik małopolski z dumą przyjął uchwałę antysmogową. Od lipca będzie obowiązywał nakaz montowania ekologicznych pieców i zakaz palenia odpadami węglowymi. Radni zagłosowali „za" przekonani, że uchwała dotyczy całego województwa. Po dwóch dniach okazało się, że... nie dotyczy ona Krakowa. Tu będzie można palić mułami węglowymi i flotami aż do września 2019 roku. Takie ograniczenie uchwaliła na szczęście już wcześniej Rada Miasta Krakowa.

Gdy normy zostają przekroczone sześciokrotnie, wojewoda ogłasza III stopień alarmu smogowego. Zdarzyło się to właśnie po raz pierwszy i... znowu było śmiesznie, bo okazało się, że za ogłoszeniem takiego alarmu nic nie stoi. Można by np. ograniczyć wjazd samochodów do centrum albo ograniczyć produkcję przemysłową, ale okazało się, że ani wojewoda, ani prezydent Krakowa, ani samorząd wojewódzki nie mają takich uprawnień. Mało tego. Na Węgrzech i w Czechach ogłasza się taki alarm już przy dwukrotnym przekroczeniu norm WHO. Aktywiści Polskiego Alarmu Smogowego zaapelowali więc do ministra środowiska o zmianę tych przepisów, no i właśnie nadeszła odpowiedź. Rząd odrzucił apel, bo... alarm byłby ogłaszany zbyt często. >R5