Plenery mają wzięcie u filmowców

Znaleźć można tu wszystko, czego potrzebują twórcy filmu: architekturę różnych epok i niepowtarzalne krajobrazy.

Publikacja: 30.09.2016 08:00

Na Dolnym Śląsku swój film „Nightwatching” kręcił Peter Greenaway

Na Dolnym Śląsku swój film „Nightwatching” kręcił Peter Greenaway

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Hawalej Grzegorz Hawalej

Wrocław, obok Krakowa i Warszawy jest najchętniej wybieranym miastem przez filmowców, ostatnio z Azji - pierwszy koreański film powstaje właśnie na ulicach Wrocławia, wcześniej kręcono tu bollywoodzki serial „Mahakumbh" a teraz „Sapthagiri Express".

Podatki, zyski i reklama

Jak ocenia Maciej Żemojcin z Film Polska Productions, która w 2014 r. pracowała przy „Mahakumbh" zainteresowanie filmowców robieniem filmów w Polsce byłoby większe, gdybyśmy wzorem innych europejskich krajów stosowali ulgi podatkowe dla takich produkcji. - A tak nie jest. Polska jest jednym krajem w Europie, która nie stosuje preferencyjnych podatków dla produkcji filmowych- wskazuje Żemojcin. Irlandia ma ponad 30-procentową ulgę Czechy - 12-proc. a jeszcze kilka lat temu nasi sąsiedzi w ogóle zwalniali z płacenia podatków filmowców. - Stąd m.in. Praga była najchętniej wykorzystywanym miastem w filmach- dodaje producent. Jednak na Dolny Śląsk filmowcy, zdaniem Żemojcina przyjeżdżają po świeżość scen.

Film to ogromny zysk dla miasta, regionu i jego mieszkańców, których w części zatrudnia się jako statystów. - To także reklama miejsca, za którą nie trzeba płacić- dodaje Żemojcin. Doświadczył tego w tym roku na Korfu. - Przyjechałem tam na wakacje samochodem, zjeżdżam z greckiego promu pod stację benzynową. Podchodzi do mnie Hindus, który ją obsługiwał i wskazując na moją polską rejestrację, powtarzała słowo „Kick". To tytuł filmu, który kręciliśmy m.in. w Polsce, w Warszawie- opowiada.

Szansa dla biznesu

Zagraniczny film może być fantastycznym sposobem, by wejść na rynki azjatyckie. Hinduscy filmowcy z „Sapthagiri Express" pojawili się w Dolnośląskiej Agencji Współpracy Gospodarczej. - Szukali polskich firm, zainteresowanych lokowaniem produktu w filmie- mówi Monika Jagielska-Mikłos z Agencji, która rok temu współorganizowała misję gospodarczą firm z Indii w regionie- poszukiwali oni w Europie partnerów, z którymi mogliby nawiązać współpracę handlową, jak również nowych lokalizacji dla swoich przedsiębiorstw z branż m.in. kosmetycznej i spożywczej.

Mało kto pamięta, że do „Opowieści z Narni: Książę Kaspian" sceny kręcono w Górach Stołowych, a w filmie o Powstaniu Warszawskim „1944" – Wrocław w kilku scenach „gra" Warszawę. Tegoroczny „Pokot" realizowany był w okolicach Nowej Rudy i w Kotlinie Kłodzkiej a słynny „Komornik" w Wałbrzychu. W Legnicy powstawały sceny do "Fotografa" czy „Małej Moskwy".

Nie tylko Wrocław

W przeszłości na Dolnym Śląsku kręcił m.in. Peter Greenaway swój „Nightwatching", Władysław Pasikowski „Jacka Stronga" oraz sceny do "Demonów wojny wg Goi". Pasikowski na ul. Braci Gierymskich w Kłodzku wykorzystał zniszczenia po wielkiej powodzi, które „udawały" zniszczenia wojenne. - Kłodzko i okolice nadal są interesujące dla filmowców- przyznaje Krzysztof Oktawiec, rzecznik miasta Kłodzka, gdzie kamera nie jest sensacją- tu kręcono jeden z najsłynniejszych polskich seriali „Czterej pancerni i pies", a niedawno „Ja, Olga Hepnarova", która miała premierę w tym roku (do tego filmu służyły również plenery w Nowej Rudzie i Wrocławiu). To o młodej kobiecie, która w 1973 roku w Pradze wjechała ciężarówką w ludzi stojących na przystanku tramwajowym na praskich Holešovicach. - Dziś nasza starówka równie dobrze po zasłonieniu anten satelitarnych na dachach może odgrywać XIX-w. miasteczko - mówi.

Dyrektor Bubnicki przyznaje, że atutem regionu dla filmowców jest szeroka propozycja architektoniczna, która pozwala w jednym mieście kręcić sceny z różnych epok. Takiej propozycji nie ma konkurencyjny Kraków. - To wynika z ciekawej, niejednolitej historii Wrocławia i regionu. Żadne miasto nie ma takiej układanki na takim poziomie- mówi Rafał Bubnicki. I zdradza, że to właśnie m.in. urzekło Spielberga, który w 2014 r. przez pięć dni nagrywał tu sceny do „Mostu szpiegów".

Fundusz na kino

Dolny Śląsk, poza morzem, ma wszystko. - Największe stawy milickie, wodospady, wyjątkowe Góry Stołowe i zamki oraz ciekawe ruiny, także obiekty posowieckie z lotniskiem, chociażby w Legnicy - dodaje.

Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego i miasto Wrocław chętnie wspierają produkcie filmowe- od 2008 r. dofinansowanie z Dolnośląskiego Funduszu Filmowego otrzymało 60 filmów w sumie 13,2 mln zł. - Warunkiem jest by sceny, były kręcone w regionie lub pracowali przy filmie dolnośląscy producenci- tłumaczy Rafał Bubnicki, zastępca dyrektora „Odry Film".

Na zakończonym właśnie Festiwalu Filmowym w Gdyni przedstawiono aż pięć koprodukcji funduszu, z czego trzy walczyły w konkursie głównym o Złote Lwy: „Królewicz Olch" Kuby Czekaja, „Sługi boże" wrocławianina Mariusza Gawrysia z gwiazdorską obsadą m.in. Bartłomieja Topy i Adama Woronowicza oraz głośny „Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego, który o włos przegrał z „Ostatnią rodziną" - historią rodziny Beksińskich.

„Wołyń" nie powstawał u nas, ale przy nim pracowały nasze ekipy filmowe, poza tym tematyka jest ważna dla mieszkańców regionu, którzy tu przyjechali po wojnie z Kresów i osiedlili się - wyjaśnia dyrektor Bubnicki.

Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego