Po raz ósmy zdrożały w lipcu leki dla osób po przeszczepach, w tym wielokrotnie opisywany przez „Rz" walgancyklowir w proszku przeznaczony do sporządzania zawiesiny dla najmłodszych pacjentów po transplantacjach. Tym razem o 11,27 zł, co sprawia, że jedno opakowanie kosztuje 870,68 zł. Tymczasem wiele dzieci przez długi czas zużywa po dwa opakowania miesięcznie, a to tylko jeden z drogich specyfików, jakie muszą stosować.

Ta postać leku nie ma swojego odpowiednika i – zdaniem wielu prawników – resort mógłby dla niej utworzyć osobną grupę limitową, co pozwoliłoby znacznie obniżyć jego cenę.

– Nie rozumiem uporu ministerstwa. Uważam, że państwo stać, by leki dla zaledwie kilkuset dzieci po przeszczepach były za darmo – mówi prof. Tomasz Grodzki, transplantolog i senator PO, który walczy o dostęp do tańszych leków. – Tym bardziej że sam resort przez wiele miesięcy ignorował oficjalne listy prezesa NFZ wzywające do refundacji tańszego dożylnego leku na raka piersi – dodaje prof. Grodzki.

Mowa o trastuzumabie. Wprowadzenie na lipcową listę refundacyjną jego postaci dożylnej pozwoli zaoszczędzić nawet 100 mln zł rocznie. Prezes NFZ Andrzej Jacyna od miesięcy apelował o to do ministra zdrowia. Jego apel został wysłuchany, dopiero gdy sprawa wypłynęła w mediach.

– Taka polityka resortu zdrowia jest dla mnie kompletnie niezrozumiała – mówi prof. Grodzki. ©?