Pod wnioskiem podpisali się już posłowie różnych ugrupowań, a jego autor, poseł Bartłomiej Wróblewski, wskazał, iż rozpoznając wniosek, Trybunał Konstytucyjny winien odpowiedzieć na pytanie, czy możliwość przerywania ciąży ze względu na chorobę dziecka jest zgodna z art. 30 konstytucji (przyrodzona i niezbywalna godność człowieka), art. 32 (równe traktowanie przez władze publiczne) i art. 38 (gwarancje prawnej ochrony życia dla każdego człowieka).
Nie wiem, czy wniosek trafi do Trybunału (najpewniej tak) i nie wiem, co tenże orzeknie. Abstrahuję także od tego, czy skład Trybunału jest osadzony prawidłowo, czy też są co do tego wątpliwości. Wiem jednak, że prawo, a już w szczególności orzecznictwo, powinno uwzględniać złożoność natury ludzkiej i kondycję człowieka, jego doświadczenia, także jego ułomności. Z tego względu prawo nie powinno być konstruowane w sposób, który adresata normy stawia pod pręgierzem, w obliczu podejrzeń, dąży do jego ukarania. Jest bowiem rzeczą naturalną, iż budzi to sprzeciw, a co za tym idzie – potencjalną niezgodność zachowań z obowiązującymi przepisami.
Pan poseł Wróblewski zapyta TK o zgodność z konstytucją prawa do przerwania ciąży ze względu na przyrodzoną i niezbywalną godność człowieka, równe traktowanie przez władze publiczne oraz gwarancje prawnej ochrony życia dla każdego człowieka. No właśnie, godność przyrodzoną, lecz nie poczętą. Równe traktowanie przez władze publiczne i gwarancje prawnej ochrony życia dla każdego człowieka – ale czy matki? Czy godne jest nakazywanie kobietom, aby donosiły ciążę (gdy wedle wszelkiego prawdopodobieństwa i w zgodzie z medyczną wiedzą obumrze) lub w rezultacie której narodzone dziecko będzie dotknięte defektami uniemożliwiającemu mu godne, tj. samodzielne życie?
Czy możliwość przerwania ciąży ze względu na chorobę dziecka jest zgodna z art. 30 konstytucji, a więc przyrodzoną i niezbywalną godnością człowieka - matki? Nie wiem.
Myślę jednak, że ustawodawca nie powinien stawiać się w roli nieomylnego sędziego, rycerza sprawiedliwości lub ostatecznej wyroczni w sprawach, które sięgają dalej niż ludzkie sumienie. Stanowienie prawa nie może polegać na zaklinaniu otaczającej ustawodawcę rzeczywistości i tym samym stać w opozycji do codziennego, zwykłego, ludzkiego doświadczenia. Stałoby się bowiem wówczas śmieszne i odarte z szacunku. Skoro ustawodawca nie szanowałby człowieka, nie uwzględniał trudów, z jakimi przychodzi mu się niekiedy borykać, dlaczego człowiek miałby postępować odwrotnie?