Zmiany w ustawie o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta - czego będą dotyczyć

Nieuprzedzenie o rezygnacji z wizyty u lekarza jest z pozoru mało szkodliwe. Tymczasem na takim zachowaniu tracą inni – tłumaczy w rozmowie z Karoliną Kowalską rzecznik praw pacjenta.

Aktualizacja: 19.03.2018 13:29 Publikacja: 19.03.2018 07:22

Zmiany w ustawie o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta - czego będą dotyczyć

Foto: 123RF

Rz: Zapowiedział pan zmiany w ustawie o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta. Czego będą dotyczyć?

Bartłomiej Chmielowiec: Wyróżniliśmy trzy obszary: zwiększenie uprawnień RPP, wzmocnienie roli organizacji pacjentów w systemie ochrony zdrowia oraz przegląd przepisów dotyczących praw pacjenta pod kątem ich doprecyzowania lub dalej idących zmian. Chcemy umożliwić rzecznikowi wstępowanie do każdego postępowania toczącego się przed sądami administracyjnymi na prawach przysługujących prokuratorowi. Obecnie takie uprawnienia mamy w postępowaniach cywilnych i korzystamy z nich w sytuacjach naruszenia praw pacjenta. Aktualnie toczy się 26 postępowań, do których wstąpiliśmy albo w których sami wytoczyliśmy powództwo.

Jak zmienią się zapisy dotyczące organizacji pacjentów?

Chcemy określić ich rolę w systemie ochrony zdrowia, kompetencje, możliwości i zadania. Jednym z pomysłów jest utworzenie rady składającej się z przedstawicieli organizacji pacjentów, która działałaby przy RPP. Mogłaby wspierać swoją opinią, być głosem doradczym w wyznaczeniu obszarów, które powinny być objęte szczególnym zainteresowaniem urzędu. Jej rolą byłoby nie tylko opiniowanie inicjatyw rzecznika, ale też rozliczanie jego działań.

Chce pan wprowadzić sobie do urzędu kontrolerów?

Raczej partnerów. Głos organizacji to głos społeczeństwa. Doceniam ich wiedzę i wkład w utworzenie urzędu RPP i nie wyobrażam sobie działań rzecznika bez ścisłej współpracy z nimi. Jednym z jej pierwszych efektów jest uruchomiony na początku marca nowy projekt z organizacjami pacjentów pod hasłem „Łączy nas pacjent". W wybrane dni, przy wsparciu pracowników Biura RPP, pod telefonem naszej infolinii dyżuruje przedstawiciel organizacji pozarządowej, który służy informacjami praktycznymi, podpowiadając np. do jakiego specjalisty najlepiej udać się przy danym schorzeniu czy też gdzie uzyskać wsparcie psychologiczne.

Jak miałyby się zmienić prawa pacjenta?

Skupiamy się przede wszystkim na prawach do informacji, wyrażenia zgody na udzielenie świadczeń zdrowotnych oraz do dokumentacji medycznej. Bez przekazania pacjentowi właściwej informacji o stanie zdrowia czy też planowanym leczeniu nie może on wyrazić skutecznej, czyli świadomej zgody na leczenie. Chcemy doprecyzować pewne kwestie. Jeśli chodzi o prawa pacjenta do dokumentacji medycznej, będziemy postulować zmiany oparte na orzecznictwie sądowoadministracyjnym.

Nowością jest określenie obowiązków pacjenta. Nigdy się o tym nie mówiło.

Najwyższy czas zacząć stosowną edukację. Wśród tych obowiązków jest m.in. współdziałanie z lekarzem, odnoszenie się z szacunkiem do personelu medycznego i informowanie podmiotu leczniczego z wyprzedzeniem o rezygnacji z zaplanowanej wizyty. To także współpraca pacjentów z lekarzami i wykonywanie zaleceń medycznych. Myślę, że należy rozpocząć dyskusję o tym. I zacząć edukować pacjentów, aby brali odpowiedzialność za swoje zachowanie. Warto podjąć takie działania z organizacjami pacjentów we wspólnym, dobrze rozumianym interesie.

Projekt nowelizacji przewiduje sankcje za ich niedopełnienie?

Na razie mówimy wyłącznie o edukacji pacjentów. Tak naprawdę dopiero rozpoczynamy dyskusję. Ważne, by uświadamiać pacjentom, że muszą wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie, że nikt ich nie wyleczy, jeśli sami nie będą chcieli wyzdrowieć i nie zastosują się do zaleceń lekarza albo jeśli będą się leczyć po swojemu, korzystając z informacji w internecie. Nie może być też tak, że pacjent lekceważy zalecenia lekarskie czy z powodu jego zachowania cierpią inni pacjenci, a mamy takie sygnały z różnych stron.

Obowiązki, o których mówimy, wydają się błahe, bo nieuprzedzenie o rezygnacji z wizyty jest z pozoru mało szkodliwe. Tymczasem na takim zachowaniu tracą inni. Uważam, że należy zacząć o tym mówić, a RPP powinien zainicjować dyskusję na ten temat. Taką potrzebę widzą również organizacje pacjentów i środowisko medyczne. Chcąc odbudować partnerską relację pacjent–lekarz i zaufanie, które w tych relacjach jest niewystarczające, nie można polegać wyłącznie na działaniach i zaangażowaniu jednej strony.

Pacjenci powinni się zastanowić, czy ich zachowanie jest odpowiednie i czy czasami nie oczekują zbyt dużo. Sytuacja kadrowa w polskiej służbie zdrowia jest trudna i powinniśmy mieć to na uwadze, gdy np. zjawimy się na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR), oczekując, że lekarz dyżurny udzieli nam natychmiastowej pomocy. Pierwszeństwo mają bowiem przypadki nagłe, a wizyta na SOR nie zawsze jest konieczna. Często wystarczy pomoc nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.

Wielu pacjentów o tym nie wie.

Dlatego planuję współtworzyć wiarygodny portal informacyjny dla pacjentów, który na wzór brytyjski oferowałby sprawdzoną i certyfikowaną informację. Chcę, by był tworzony przez wybitne autorytety naukowe i zawierał m.in. porady dotyczące radzenia sobie z prostymi sytuacjami zdrowotnymi bez konieczności wizyty u lekarza, a także informacje praktyczne, np. gdzie zgłosić się ze skierowaniem do konkretnego specjalisty.

Lekarze skarżą się na rosnącą agresję pacjentów. Naczelna Izba Lekarska (NIL) stworzyła nawet system Monitorowania Agresji w Ochronie Zdrowia, do którego lekarze zgłaszają przypadki nadużyć. Pacjenci potrafią grozić im śmiercią.

Mamy przecież odpowiednie zapisy w prawie, a medycy zaproponowali, by przyznać im status funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania pracy. W nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i RPP przekładałbym to raczej na odpowiedni zapis, zgodnie z którym pacjent powinien odnosić się do personelu medycznego z szacunkiem, nawet jeśli w swojej opinii został źle obsłużony.

Eksperci podkreślają, że problem leży nie tylko po stronie pacjentów, ale też samych lekarzy, którzy nie są szkoleni, jak postępować z trudnym pacjentem. Nie są do tego przygotowywani nawet psychiatrzy.

Rozmawiałem o tym z prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) dr. Maciejem Hamankiewiczem. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że już na studiach medycznych powinno się kłaść większy nacisk na znajomość praw pacjenta, a po drugie na kompetencje miękkie, komunikację, czyli to jak lekarz powinien radzić sobie z trudnym pacjentem i rozładowywać napięcie. Już sama choroba sprawia, że człowiek żyje w stresie, a czekanie na diagnozę jeszcze go potęguje. Naczelna Izba Lekarska prowadzi szkolenia z kompetencji miękkich, które dają wymierne efekty. Są jednak dobrowolne, a nam wydaje się, że powinny stać się obowiązkowym elementem studiów medycznych. Aktualnie sytuację często pomaga rozładować pełnomocnik ds. praw pacjenta, który potrafi rozmawiać z chorymi. Ze szpitali, które utworzyły takie stanowisko, dociera do nas mniej sygnałów o przypadkach agresji czy skargach pacjentów. Wystarczy umieć z pacjentem rozmawiać, okazać mu empatię, zrozumienie, wyjaśnić pewne wątpliwości. Jeśli zrozumiale i precyzyjnie przekaże się pacjentowi informacje i odpowiedzi na pojawiające się pytania, to tego rodzaju problemy powinny zdarzać się incydentalnie.

Ostatnio dwa wystąpienia poświęcił pan sytuacji w psychiatrii. Czy to w tej dziedzinie jest w polskiej służbie zdrowia najgorzej?

To dziś jedna z najbardziej zaniedbanych dziedzin medycyny, czego wyrazem są szokujące statystyki. Według danych Komendy Głównej Policji (KGP) ofiar samobójstw jest dziś więcej niż wypadków drogowych. Życie odbiera sobie rocznie ok. 5 tys. osób. Podczas gdy tak wiele mówi się o konsekwencjach społecznych i ekonomicznych wypadków drogowych, niewiele słychać o skutkach społecznych samobójstw. Tymczasem ten problem w jeszcze większym stopniu dotyczy osób, które targnęły się na swoje życie. To również tragedie rodzinne – ktoś traci matkę, ojca, brata, syna, żywiciela rodziny. Do tego dramatycznego kroku skłaniają różne przyczyny, które należy zawczasu rozpoznać i im zapobiegać. Myślę, że milczenie wynika ze złych konotacji, jakie przez lata budziły choroby psychiczne i sama psychiatria. Na szczęście dziś to się zmienia, bo długotrwały stres czy depresja stają się problemami cywilizacyjnymi i mogą dotyczyć każdego z nas.

Psychiatria jest dla mnie istotna także z tego względu, że kilkudziesięciu pracowników mojego Biura wykonuje obowiązki rzeczników praw pacjenta szpitala psychiatrycznego w 130 szpitalach psychiatrycznych na terenie całego kraju. Oni na co dzień spotykają się osobiście z pacjentami, którzy cierpią nie tylko z powodu choroby, ale także niedoskonałości systemu opieki psychiatrycznej.

Za tą powolną zmianą świadomości nie idą jednak pieniądze. Procedury psychiatryczne wciąż należą do niedoszacowanych, a szpitale psychiatryczne należą do najbiedniejszych i najbardziej zaniedbanych.

Oddziały interwencji kryzysowej są deficytowe, a szpitale zwykle muszą do nich dopłacać. Wierzę, że niedługo się to zmieni i zapowiadane przez ministra zdrowia podniesienie wyceny świadczeń dotyczyć będzie przede wszystkim tej dziedziny. Liczę na to, że psychiatrii pomoże też zapowiadane i zapisane najpierw w ustawie (nowelizacja ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych), a następnie w porozumieniu ministra z Porozumieniem Rezydentów OZZL, zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB już w 2024 r. Zmian upatruję też w pilotażu nowoczesnej psychiatrii środowiskowej, który ruszyć ma już w lipcu tego roku. Pozytywnie odbieram też powołanie 27 lutego sejmowej podkomisji ds. zdrowia psychicznego.

Pana niedawne wystąpienie dotyczyło psychiatrii dziecięcej, która, jak to określili specjaliści w tej dziedzinie, jest w stanie przedzawałowym.

Sytuacja jest trudna, bo brakuje oddziałów tzw. interwencji kryzysowej. Na 20 działających w Polsce psychiatrycznych oddziałach całodobowych dzieci leżą na korytarzach, a na przyjęcie planowe czeka kolejnych kilkadziesiąt osób. W dodatku w niektórych województwach, brakuje psychiatrycznych oddziałów całodobowych dla dzieci. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim brak lekarzy specjalistów. Pod koniec 2017 r. w Polsce pracowało zaledwie 403 psychiatrów dziecięcych, z czego wielu w podmiotach prywatnych. Młodzi lekarze nie chcą się specjalizować w tej dziedzinie pomimo podwyżek pensji dla rezydentów specjalizacji deficytowych i zawartej w porozumieniu z rezydentami obietnicy ministra zdrowia, że wzrosną one nawet do 6 tys. zł brutto. Cieszę się, że minister zauważył ten problem i w drugiej połowie lutego powołał zespół ds. zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży, by wypracować stosowne rozwiązania. Problemem jest też niska wycena świadczeń psychiatrycznych i wynagrodzeń lekarzy w systemie publicznym. To bowiem sprawia, że odchodzą oni do prywatnej służby zdrowia. To dotyczy nie tylko psychiatrii dziecięcej, ale też psychiatrii w ogóle. Mam nadzieję, że podejmowane działania okażą się skuteczną pomocą dla systemu opieki nad osobami z zaburzeniami psychicznymi.

Bartłomiej Chmielowiec – radca prawny, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i studiów podyplomowych na Wydziale Zarządzania i Informatyki Uniwersytetu Ekonomicznego im. Oskara Langego we Wrocławiu. W przeszłości radca szefa KPRM i koordynator zespołu ds. gospodarczych w Departamencie Komitetu Stałego Rady Ministrów. Od 30 października 2017 r. rzecznik praw pacjenta.

Rz: Zapowiedział pan zmiany w ustawie o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta. Czego będą dotyczyć?

Bartłomiej Chmielowiec: Wyróżniliśmy trzy obszary: zwiększenie uprawnień RPP, wzmocnienie roli organizacji pacjentów w systemie ochrony zdrowia oraz przegląd przepisów dotyczących praw pacjenta pod kątem ich doprecyzowania lub dalej idących zmian. Chcemy umożliwić rzecznikowi wstępowanie do każdego postępowania toczącego się przed sądami administracyjnymi na prawach przysługujących prokuratorowi. Obecnie takie uprawnienia mamy w postępowaniach cywilnych i korzystamy z nich w sytuacjach naruszenia praw pacjenta. Aktualnie toczy się 26 postępowań, do których wstąpiliśmy albo w których sami wytoczyliśmy powództwo.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami