Po dłuższej jeździe na twardym i wąskim siodełku, wielu panów odczuwa ból i nieprzyjemne odrętwienie okolic intymnych. Nic zatem dziwnego, że pasjonaci rowerowych wycieczek mogą być zaniepokojeni informacjami o potencjalnym ryzyku problemów urologicznych i seksualnych, do jakich ma prowadzić ta forma aktywności. Niektóre przeprowadzone dotąd badania sugerują bowiem, że jazda rowerem może negatywnie wpływać na erekcję u mężczyzn, a także obniżać jakość nasienia. Przyczyną ma być ucisk wywierany przez siodełko oraz mikrourazy.
Wskazuje się też na neuralgię nerwu sromowego (PNE, ang. pudendal nerve entrapment), nazywaną syndromem Alcocka, lub potocznie „chorobą kolarzy”. Może być ona wywołana stanem zapalnym lub nadmiernym naciągnięciem nerwu podczas np. intensywnych ruchów u sportowców, m.in. kolarzy. Objawia się nieprzyjemnym uczuciem drętwienia, bólem w okolicach narządów płciowych, problemem z załatwianiem potrzeb fizjologicznych. Jednak do rozwoju tego syndromu mogą przyczyniać się też predyspozycje genetyczne lub odpowiedź autoimmunologiczna. Czasami przyczyna choroby pozostaje nieznana.
Wiadomo też, że ryzyko urazów i komplikacji zdrowotnych jest nieodłączną częścią każdego sportu uprawianego wyczynowo. Jednak czy mężczyźni uprawiający kolarstwo rekreacyjnie, choćby nawet intensywnie, są generalnie narażeni na takie konsekwencje?
Na łamach pisma „Journal of Urology” naukowcy z University of California w San Francisco (UCSF) prezentują badania, które mogą uspokoić miłośników jednośladów.
Wynika z nich, że jazda rowerem nie wpływa negatywnie na zdrowie seksualne mężczyzn i nie wywołuje problemów urologicznych. Pasjonaci kolarstwa byli nawet bardziej sprawni seksualnie niż mężczyźni jeżdżący rzadziej.