– Na cel odławiania zwierząt co roku przeznacza się ponad 100 mln zł. 80 proc. środków na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami otrzymują firmy wyłapujące, nie sprawując w rzeczywistości żadnej opieki – mówi adwokat Katarzyna Topczewska, która brała udział w pracach nad projektem ustawy autorstwa PiS.
Ekspertka podkreśla, że tysiące zwierząt po prostu znikają po ich odłowieniu. Brak kontroli nad tym, co się z nimi dzieje, doprowadził natomiast do sytuacji patologicznych, takich jak płacenie kilka razy za tego samego psa (hycel odłowił psa w jednej gminie, wystawiał za to fakturę, a następnie porzucał zwierzę w innej gminie, gdzie znów je wyłapywał), czy wszczepianie psom kilku czipów i rejestrowanie jednego psa na stanie kilku gmin.
– Bezdomnym zwierzętom nie pomagano, lecz na nich zarabiano. Obrazuje to raport Najwyższej Izby Kontroli. Wiele z jego wniosków ma odzwierciedlenie w projekcie ustawy wniesionej do Sejmu – komentuje adw. Karolina Kuszlewicz.
– Dziś połowa gmin nie kontroluje w żaden sposób losu zwierząt i zasadności wydatkowanych środków – zaznacza mec. Topczewska.
Projekt ustawy nakłada na gminy obowiązek zawarcia odrębnej umowy na wyłapywanie zwierząt oraz na ich utrzymywanie w schronisku. Każdy wyłapany pies będzie musiał zostać zidentyfikowany w chwili odłowienia (a w ciągu doby obligatoryjnie zaczipowany).