Miasto jest opuszczone od 20 lat i wygląda jak scenografia do serialu „Twin Peaks” – stare, drewniane domy, kościół, restauracja, sklepy, młyn… Wszystko puste. Budynki powstały w połowie XIX wieku i udało się zachować ich oryginalny wygląd. Johnsonville wygląda jak zastygłe w czasie. Najciekawszy jest duży dom Emory Johnsona, założyciela miasta, w którym ponoć straszy jego duch. Dom powstał w 1846 roku i jest klasycznym przykładem stylu wiktoriańskiego.
Miasto, a właściwie niewielkie miasteczko, zajmuje w sumie powierzchnię 62 akrów, czyli ponad 250 tys. metrów kwadratowych.
Pierwszy budynek zbudował Johnson w 1832 roku, był to młyn wodny nad rzeką Salmon – jednym z dopływów rzeki Connecticut. Trzydzieści lat później zbudował kolejny młyn – oba zasilały w energię przędzalnię sznurka używanego przez lokalnych rybaków.
W 1965 roku młyny i kolejne budynki w mieście kupił od spadkobierców Johnsona Raymond Schmitt, milioner i właściciel AGC Corporation. Jednak po jego śmierci w 1998 roku spadkobiercy nie bardzo wiedzieli, co z miastem zrobić. Zaczęli wyprzedawać zabytkowe meble, wyposażenie budynków, w tym oryginalne kominki. A miasto opustoszało i zaczęło niszczeć. W 2001 roku całość kupił deweloper MJABC LLC.