Z danych statystycznych za pierwsze półrocze 2017 r. wynika, że ZUS aż w 852 przypadkach uznał, że kobieta w ciąży nie ma prawa do zasiłku, gdyż jej umowa o pracę, zlecenie czy założona przed porodem działalność gospodarcza była fikcyjna.
Tylko 392 panie odwołały się od tej niekorzystnej decyzji. Można się zastanawiać nad tym, dlaczego pozostałe osoby tak szybko pogodziły się z odmowną decyzją ZUS.
Najprostsza odpowiedź jest taka, że zrezygnowały z odwołania, bo doszły do wniosku, że i tak nie mają szans na wygraną przed sądem. Potencjalnie w tych 460 przypadkach, w których nie złożono odwołania, ZUS może poinformować prokuraturę o próbie wyłudzenia zasiłku. Dawałoby to podstawę do skierowania aktu oskarżenia do sądu i skazania takiej osoby oraz współdziałających z nią – nawet na więzienie. Czas pokaże, jak ZUS będzie podchodził do tego typu spraw i czy prokuratorzy zostaną zalani przez lokalne oddziały ZUS falą zawiadomień o usiłowaniu oszustwa przez naciągaczy.
– Do tego typu spraw należy podchodzić bardzo ostrożnie – komentuje dr Tomasz Lasocki z Katedry Ubezpieczeń na Uniwersytecie Warszawskim. – Podstawą do stawiania zarzutów przez prokuraturę są tu bowiem ustalenia pracowników ZUS, a powinien się tym zajmować sąd powszechny. Inaczej zostanie nam tylko wierzyć, że pracownicy ZUS będą kierowali zawiadomienia do prokuratury tylko w sprawach ewidentnych oszustw, a nie przy okazji każdego sporu z ubezpieczonym o wypłatę czy wysokość świadczenia.
Na korzyść ZUS przemawia ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który 29 listopada 2017 r. (P 9/15) uznał, że ZUS ma pełne prawo kwestionować prawdziwość umów i zapisanych w nich zarobków, od których liczone są później świadczenia wypłacane z publicznych pieniędzy. To bardzo zła wiadomość dla tysięcy osób, które co roku spierają się z ZUS o prawo do świadczeń i ich wysokość.