Z najnowszych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że polscy przedsiębiorcy zatrudniają obecnie rekordowo wielu zleceniobiorców. Ich liczba przekroczyła w czerwcu 2016 r. 1 mln 31 tys. osób. W porównywalnym okresie poprzedniego roku było ich o 40 tys. mniej, różnica jest więc znacząca.
Rekordowe są także kwoty składek na ubezpieczenia społeczne, jakie ZUS dostaje od tej grupy ubezpieczonych. Wynoszą ponad 300 mln zł miesięcznie. Wpływy do ZUS są znacznie większe, jeśli je porównać z zeszłorocznymi. Średnio co miesiąc ZUS ściąga o 70–80 mln zł więcej, od tego, co przedsiębiorcy płacili za zleceniobiorców rok wcześniej.
Zwiększenie wpływów od przychodów ze zleceń jest efektem zeszłorocznej nowelizacji przepisów, która w założeniu miała uszczelnić system i wyeliminować przypadki, w których zleceniobiorca płacił składki na ubezpieczenia społeczne od pierwszej umowy na 50 zł, a od drugiej, trzeciej czy czwartej, które opiewały na znacznie wyższe wynagrodzenia, już nie. Po zmianach przychody z kilku zleceń sumuje się dopóty, dopóki nie przekroczą minimalnego wynagrodzenia (to obecnie wynosi 1850 zł).
To będzie szok dla firm
– To spore kwoty, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co przyjdzie zapłacić przedsiębiorcom od początku przyszłego roku, kiedy w życie wejdzie stawka minimalnego wynagrodzenia ze zlecenia w wysokości 13 zł za godzinę pracy – komentuje Grzegorz Baczewski, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Obawiam się, że część przedsiębiorców, szczególnie ci, którzy stosowali do tej pory stawki 5–6 zł za godzinę pracy, nie będzie już mogła sobie pozwolić na utrzymanie tak dużej liczby zleceniobiorców.
Ryzykowne omijanie obowiązku
– Myślę, że wprowadzenie 13 zł minimalnej stawki godzinowej ze zlecenia spowoduje znaczące obciążenie firm, bo zleceniobiorcy zarabiali do tej pory raczej słabo – dodaje Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. – Wielu przedsiębiorców będzie więc próbowało omijać nowe przepisy, fałszując np. ewidencję czasu pracy, żeby zaoszczędzić na zleceniobiorcach.