W piątek Kancelaria Prezydenta poinformowała o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, którą Sejm uchwalił 15 grudnia 2017 r. Zmiana przepisów przygotowana przez rząd przewiduje zniesienie limitu składek płaconych obecnie przez osoby z najwyższymi zarobkami (przekraczającymi w 2017 r. 127 tys zł). Wskutek zmiany przepisów pracodawcy już w 2018 r. mieli zapłacić składki do ZUS wyższe o 5,4 mld zł. Ostatecznie Senat opóźnił wejście nowelizacji o rok, a Trybunał może nawet wyrzucić tę nowelę do kosza. Przemawia za tym sporo argumentów.
Zmiana zaproponowana przez rząd wzbudziła bowiem ogromny opór zarówno pracodawców, jak i związków zawodowych. Zasadniczym zarzutem było to, że projekt został przesłany do konsultacji społecznych na kilka dni przed tym, nim został skierowany przez rząd do Sejmu. Partnerzy społeczni nie mieli więc możliwości przedstawić swoich stanowisk. Brak odpowiednich konsultacji społecznych to jednak dopiero początek zarzutów, jakie zostały postawione temu projektowi.
Pracodawcy kwestionowali przede wszystkim brak odpowiedniego vacatio legis dla przepisów przewidujących ogromne obciążenie budżetów najbardziej innowacyjnych polskich firm. Z kolei związkowcy kwestionowali to, że nowela przewiduje dodatkowe obciążenia wyłącznie dla osób zatrudnionych na etatach, podczas gdy coraz więcej osób pracuje na kontraktach cywilnoprawnych czy prowadzi jednoosobowo działalność gospodarczą i może łatwo ominąć obowiązek płacenia podwyższonych składek. Zmiana podstawy zatrudnienia była zresztą powszechnie deklarowanym sposobem na uniknięcie skutków nowelizacji.
Gdy argumenty partnerów społecznych nie zostały wysłuchane przez rząd i posłów, szefowie NSZZ Solidarność i Konfederacji Lewiatan przyjęli wspólne stanowisko – apel do prezydenta o niepodpisywanie tej ustawy.
Jak wynika z komunikatu Kancelarii Prezydenta, właśnie to połączenie sił związków zawodowych i organizacji pracodawców przekonało Andrzeja Dudę do skierowania nowelizacji do TK