Turcja podwoi swój eksport

Jeśli tureccy inwestorzy chcą powalczyć o rynek unijny, to Polska jest świetnym miejscem do ulokowania produkcji – mówi prezes Polsko - Tureckiej Izby Gospodarczej Marek Nowakowski.

Aktualizacja: 17.10.2017 10:00 Publikacja: 16.10.2017 20:05

Turcja podwoi swój eksport

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Rz: Czego możemy się spodziewać po dzisiejszej wizycie prezydenta Erdogana?

Przylot prezydenta Erdogana to w zasadzie rewizyta po odwiedzinach prezydenta Komorowskiego. Od dawna czeka na podpisanie ważna umowa o pozycji pracowników, mająca nadać im te same prawa i zabezpieczenie socjalne. Ma teraz szansę zostać podpisana. Myślę, że będzie też poruszony temat nowych połączeń lotniczych, bo Turcy się o nie dopytują. Może też zostać podjęty temat szkolnictwa wyższego i akceptacji dyplomów. Turcy, którzy tu budują metro, nie mogli być kierownikami budów, bo musieliby zdawać egzaminy po polsku. Polska i Turcja mają historycznie bardzo dobre relacje, dwa lata temu mieliśmy 600-lecie nieprzerwanych stosunków dyplomatycznych z Turcją, to ewenement.

Czy wraz z prezydentem Turcji przylatuje misja gospodarcza?

Spodziewam się, że przyjedzie liczne grono firm z najwyższej półki. Dzisiejsze forum biznesowe w Warszawie zacznie sesja plenarna z udziałem obu prezydentów, następnie odbędą się rozmowy dwustronne. To dobry początek relacji biznesowych.

Czy są widoki na to, by nasze relacje gospodarcze zintensyfikować?

Gospodarki Polski i Turcji to dwa rozpędzające się wagony i warto to wykorzystać. Dla Turków Polska jest ważna, to niemały kraj unijny, a UE odpowiada za 60 proc. eksportu z Turcji. Polska nie jest skonfliktowana z Turkami, nie doświadczają tu gorszego traktowania, więc dla nich to miejsce bezpieczne. Jeśli tureccy inwestorzy zechcą zdywersyfikować swoje portfele i powalczyć o rynek unijny, to Polska jest świetnym miejscem, by ulokować tu produkcję. Zresztą już mamy takie inwestycje, choć niezbyt wielkie. W Polsce jest na przykład fabryka kebabów, która zaopatruje całą Skandynawię i dużą część Niemiec. Pod Łodzią Turek szyje dżinsy dla Zachodniej Europy.

Jest coś, co przeszkadza w rozwoju wzajemnego biznesu?

Jest kilka drobiazgów, które utrudniają. Na przykład połączenia lotnicze: z niewiadomych przyczyn między Warszawą i Stambułem jest tylko jeden lot dziennie, przez co w samolotach panuje nieprzytomny tłok, a ceny są wysokie. Tymczasem z Kijowa jest aż pięć lotów dziennie.

Czym się zajmuje Polsko-Turecka Izba Gospodarcza?

Naszą izbę założyła przed dekadą grupa firm, które chciały wykorzystać potencjał tureckiego rynku. Izba ułatwia komunikację z tureckim biznesem – w Turcji jest inny niż w Polsce model organizacji ruchu gospodarczego. Tak jak i w Niemczech, wszystkie firmy muszą należeć do izby gospodarczej. Turcy są przyzwyczajeni, że partnerzy kontaktują się z nimi właśnie poprzez izby. Obecnie zrzeszamy 63 firmy, głównie przemysłowe, z branży energetycznej, telekomunikacyjnej, rolnej, a także produkujące maszyny i urządzenia. Organizujemy misje, wyjazdy, obsługę prawną dla kontrahentów polskich i tureckich i wyszukujemy partnerów.

Wspomniał pan, że obroty między Polską a Turcją sięgają 6 mld euro rocznie, a możemy dojść nawet do 10 mld euro. W jaki sposób?

Cały eksport Polski wynosi 200 mld euro rocznie, a do Turcji 3 mld euro. To jedynie 1,5 proc. eksportu. Turcja jest członkiem Jednolitego Obszaru Europejskiego, czyli nie ma z założenia ceł. Ten kraj ma plan podwoić swój eksport do 2024 r. do 400 mld euro rocznie. Część z tego na pewno trafi do Polski. Gdy zaczynaliśmy działalność izby, wymiana między naszymi krajami sięgała 2,5 mld euro, dziś przekracza 6 mld. Podobna jest struktura eksportu obu krajów. To maszyny i urządzenia, sprzęt AGD, elektronika i dużo części samochodowych. Przemysł samochodowy jest dobrym przykładem współpracy. Największa fabryka Toyoty, która obsługuje Europę, jest w Turcji, a u nas na podobnej zasadzie działa Volkswagen. To nie są montownie, mają swoje działy badań i rozwoju. Turcja jest silnym producentem samochodów, części i podzespołów, Polska także. Z Turcji trafia do Polski więcej tekstyliów, Polska wysyła nad Bosfor więcej chemii, środków ochrony roślin i chemii budowlanej.

Izba powstała, żeby ułatwiać pracę zrzeszonym w niej firmom. W jaki sposób państwo im pomaga?

Podam przykład. Pewna firma spod Poznania chciała kupić obrabiarkę numeryczną, znaleźli kontrahenta w Turcji, ale gdy musieli wysłać zaliczkę sięgającą kilkudziesięciu tysięcy euro, zwrócili się do nas z prośbą o weryfikację, czy on faktycznie istnieje i czy jest wiarygodny.

I istniał? W jaki sposób izba może zweryfikować kontrahentów?

Oszustwa czy niesolidności są incydentalne. W Polsce można firmę sprawdzić w KRS, popytać. A w Turcji wszystkie firmy są zarejestrowane w izbach gospodarczych, z którymi my mamy podpisane porozumienia. One są tam potężne, są pośrednikiem między administracją publiczną a biznesem.

Według pana rozeznania gdzie leżą szanse dla biznesu?

Uważam, że w Turcji szanse są w najbardziej rozwiniętych branżach, np. elektronice, i to nie tylko w hardwarze, ale też softwarze. Tu Assecco jest dobrym przykładem. Jest też firma, która pozostaje w cieniu, ale dostarcza oprogramowanie dla tureckiej armii. Maszyny i urządzenia będą dużym segmentem, zwłaszcza przemysł motoryzacyjny wzbogacany o elektromobility. Będzie się też rozwijała chemia i przetwórstwo. Zakładam, że z Turcji będzie większy eksport do Polski produktów rolnych, które nie rosną w naszej sferze klimatycznej: pomarańcze, oliwki, truskawki w lutym, figi. Do tej pory niemal nie było wzajemnych inwestycji. Szanse na pewno leżą w przemyśle. Niezwykle silny jest sektor budowlano-montażowy i inwestycje w infrastrukturę. Silny jest też przemysł obronny. Turcja to frontowy kraj, druga co do wielkości armia NATO.

CV

Marek Nowakowski, od 2008 r. prezes PTIG. Przewodniczący rady nadzorczej ZRE Katowice z sektora energetycznego. Założyciel firmy lobbingowej GDS. Na początku lat 90. pracownik m.in. Kancelarii Sejmu i dyrektor w Ministerstwie Środowiska. Absolwent Inżynierii Chemicznej na Politechnice Łódzkiej.

Rz: Czego możemy się spodziewać po dzisiejszej wizycie prezydenta Erdogana?

Przylot prezydenta Erdogana to w zasadzie rewizyta po odwiedzinach prezydenta Komorowskiego. Od dawna czeka na podpisanie ważna umowa o pozycji pracowników, mająca nadać im te same prawa i zabezpieczenie socjalne. Ma teraz szansę zostać podpisana. Myślę, że będzie też poruszony temat nowych połączeń lotniczych, bo Turcy się o nie dopytują. Może też zostać podjęty temat szkolnictwa wyższego i akceptacji dyplomów. Turcy, którzy tu budują metro, nie mogli być kierownikami budów, bo musieliby zdawać egzaminy po polsku. Polska i Turcja mają historycznie bardzo dobre relacje, dwa lata temu mieliśmy 600-lecie nieprzerwanych stosunków dyplomatycznych z Turcją, to ewenement.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację