Konsumentowi rzeczywiście może się to wydać restrykcyjne. Zwykle myślimy sobie, że właściwie nie ma żadnego znaczenia, czy zapłacimy rachunek, powiedzmy na 30 zł, w terminie czy kilka dni później. Jednak z perspektywy firmy, która ma miliony klientów, terminowość spłaty ma zasadnicze znaczenie. Jeśli z zapłatą tych 30 zł spóźnia się co miesiąc 100 tys. osób, to mamy już 3 mln zł opóźnionych płatności miesięcznie i te pieniądze nie pracują dla firmy, tylko dla kogoś innego. Do tego dochodzą koszty operacyjne: wysyłania przypomnień, wezwań do zapłaty itp. Jeśli taki przepis zdyscyplinuje spóźnialskich do terminowych wpłat, to będą to spore korzyści dla wierzycieli.
Dużą korzyścią będzie zapewne też uproszczenie dostępu do danych o dłużnikach?
Tu mamy kilka zmian. Po pierwsze, zgoda konsumenta na sprawdzania go w biurach informacji gospodarczej będzie obowiązywać przez 60 dni, a nie jak dotychczas przez 30. To niby drobna zmiana, ale trochę ułatwi życie firmom weryfikującym wiarygodność płatniczą klientów zainteresowanych ich produktami i usługami. Bardzo ważne jest to, że w jednym biurze klient będzie mógł na podstawie jednolitego wniosku uzyskać informacje o sprawdzanej firmie także z innych, wskazanych BIG-ów. Będziemy więc mieli coś na kształt jednego okienka w informacji gospodarczej. Zdaniem ustawodawcy dany BIG ma dostarczyć klientowi taką zbiorczą informację z różnych źródeł w ciągu 48 godzin. My, w porozumieniu z innymi biurami, chcemy, by trwało to kilkanaście sekund. Chcemy też przedstawiać informacje na temat weryfikowanego przedsiębiorcy w sposób bardzo czytelny i prosty, w postaci łatwego w interpretacji wskaźnika oceny wiarygodności danego podmiotu. W takim narzędziu wskazówka może znaleźć się na polu czerwonym, jeśli znajdziemy negatywne informacje gospodarcze, lub na zielonym – jeśli takich brak. Do takiej oceny można też wykorzystać m.in. dane z Biura Informacji Kredytowej, a także rejestrów działalności gospodarczej czy rejestru zawierającego informacje o upadłościach lub umorzonych postępowaniach egzekucyjnych. To może bardzo wzbogacić informacje i pozwalać na bardziej wnikliwą ocenę.
Czy w takiej ocenie uwzględniane też będą dane z tzw. rejestru dłużników podatkowych?
Tak, i jest to kolejna istotna zmiana. BIG-i zyskają dostęp do tworzonego Rejestru Należności Publicznoprawnych, więc jeśli klient sobie tego zażyczy, to będziemy sięgać i po to źródło. Tyle że na sprawdzenie danej firmy, czy zalega z podatkami czy nie, trzeba mieć jej zgodę, podobnie jak na sprawdzenie w BIK. Tu trzeba podkreślić, że utworzenie Rejestru Należności Publicznoprawnych jest sprawą fundamentalną dla poprawy bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Ministerstwo Finansów podaje, że na koniec 2016 r. zaległości m.in. z tytułu podatków i ceł przekroczyły już 85 mld zł. To ogromna skala, dla porównania – w dwóch największych bazach dłużników, czyli w BIK i BIG InfoMonitor, zaległości sięgają 60 mld zł.
Czy dane o tych zaległościach publicznoprawnych dotyczą też zwykłych podatników czy tylko firm i osób prowadzących działalność gospodarczą?