Grzegorz Należyty: Rola gazu w Polsce będzie rosła

Błękitne paliwo w elektrociepłowniach ma największe uzasadnienie ekonomiczne. Poprawia też elastyczność systemu – tłumaczy członek zarządu Siemens Polska Grzegorz Należyty.

Aktualizacja: 05.10.2017 06:54 Publikacja: 04.10.2017 21:54

Grzegorz Należyty: Rola gazu w Polsce będzie rosła

Foto: materiały prasowe

Rz: Tradycyjna energetyka traci pozycję i musi na nowo zdefiniować swoje miejsce na rynku. Co w perspektywie 20–30 lat będzie motorem napędzającym rozwój branży?

Przed grupami energetycznymi stoi wyzwanie polegające na zmianie modelu biznesowego. Koncerny wytwórcze muszą przestawić się na dostarczanie różnego rodzaju usług. Sektor musi też redukować swój wpływ na środowisko m.in. przez zastąpienie emisyjnego paliwa tym czystszym, ale też poprzez proces digitalizacji. Dzięki niej do 2025 r. jednostki wytwórcze mogą emitować aż o 42,7 proc. mniej CO2 i jednocześnie ściąć koszty operacyjne o 27 proc. Będziemy też świadkami zdywersyfikowania się miksu w grupie odnawialnych źródeł energii. Obok rozpowszechnionej już energetyki wiatrowej i słonecznej rozwijać się będą elektrownie na biomasę i biogaz. Pojawią się jednostki geotermalne i siłownie na paliwo alternatywne, utylizujące odpady. Wsparciem dla przyrostu mocy z OZE będzie rozwijająca się elektromobilność. Używane w tych pojazdach baterie umożliwią magazynowanie energii, co da szansę na szybszą komercjalizację tej technologii – najpierw na użytek gospodarstw domowych, a później także obiektów użyteczności publicznej. Z drugiej strony uniezależni to odnawialne źródła od warunków atmosferycznych. Europę czeka też dyskusja na temat synchronizacji dopłat dla zielonych elektrowni. Konieczne jest porozumienie paneuropejskie, by przy otwartym rynku energii kraje zaczęły konkurować kosztami energii, a nie wysokością subsydiów.

Czy polski sektor jest pod wpływem podobnych czynników?

W pewnym sensie tak. Również musimy zdywersyfikować miks paliw wykorzystywanych w energetyce i ciepłownictwie. W przypadku tego ostatniego jest szansa na wykorzystanie potencjału tkwiącego w naszych elektrociepłowniach, które mogą produkować jednocześnie energię i ciepło.

Widzę też szansę na rozwój odnawialnych źródeł energii na obszarach wiejskich, posiadających połacie nieużytków rolnych, gdzie można produkować biomasę czy biogaz. Nawet rozwój najdroższych dziś technologii OZE może w ostatecznej kalkulacji okazać się tańszy. Państwo nie tylko zyska dodatkowe podatki do budżetu, ale również uniknie wydatków na wsparcie tych źródeł i zaoszczędzi na kosztach CO2, nie mówiąc o kosztach zdrowotnych.

Wspomniał pan o digitalizacji obniżającej koszty. Jak szybko będzie postępował ten proces na świecie i w Polsce?

Modernizacje jednostek do nowych norm środowiskowych to bardzo bliska perspektywa. Digitalizacja jest zaś procesem, gdzie o pierwszych doświadczeniach będziemy mogli mówić za siedem–osiem lat. Do tego czasu, jak przewidujemy, około 25 proc. jednostek wytwórczych w USA i Europie może zostać w pełni zdigitalizowanych. Wygeneruje to oszczędności, bo będzie można w sposób bardziej optymalny zaplanować przestoje remontowe czy dostawy węgla. Zakładamy, że w 2025 r. będziemy mieli w Polsce około 10–15 proc. takich jednostek. Zasadne jest jednak pytanie, czy nie powinniśmy pomyśleć o pewnym przyspieszeniu tego procesu. Doświadczenie z rynków telekomunikacyjnego czy bankowego pokazuje bowiem, że nasz kraj może jednak przeskoczyć pewne etapy rozwoju.

Eksperci dość sceptycznie wyrażają się o szansie na przełom dokonany przez energetykę, zwłaszcza polską. Ich zdaniem branża raczej zaadoptuje rozwiązania z innych dziedzin, np. motoryzacji, która łoży olbrzymie pieniądze na rozwój elektromobilności, czy z telekomunikacji (sprzedaż pakietowa).

Jestem innego zdania. Dobrze oceniam potencjał do rozwijania innowacji tkwiący w polskiej energetyce. Dlaczego? Ponieważ nigdy nie miała ona takich dotacji jak np. w Niemczech OZE. Subsydiowanie przez rządy rozwoju jakiejś technologii zazwyczaj skutkuje stabilizacją tego rynku. Ostatecznie demotywuje do poszukiwania alternatywnych modeli biznesowych. Potwierdzają to przykłady z rynku magazynów energii, które nie mają subsydiów, a mimo to dokonuje się tam największy postęp technologiczny. To samo było w początkach rozwoju energetyki wiatrowej i słonecznej.

Wspomniana motoryzacja rzeczywiście da pewien efekt skali dla rozwoju baterii do e-aut. Ale to energetyka zaadoptuje to rozwiązanie, np. dostosowując ich parametry do potrzeb prosumentów wytwarzających prąd na własne potrzeby.

Zanim przełom w magazynowaniu się dokona, więcej OZE w miksie wymusi rozwój jednostek gazowych. Rząd już dziś przychylniej patrzy na dywersyfikację, mówiąc też o atomie.

Rola gazu w Polsce z pewnością będzie rosła ponad obecne 3 proc. Determinować to będzie choćby oczekiwany rozwój kogeneracji. Użycie błękitnego paliwa w elektrociepłowniach ma największe uzasadnienie ekonomiczne. Poprawia też elastyczność systemu.

Takie jednostki mają sens głównie na północy kraju. Dobrze, jeśli mają one dostęp do krajowego surowca, jak w Gorzowie czy w przyszłości w Dolnej Odrze, z planowanego gazociągu Baltic Pipe. Bronią się też w miejscach dużego zapotrzebowania na ciepło do produkcji przemysłowej, jak między innymi we Włocławku, Płocku czy Puławach, ale też na potrzeby dużych aglomeracji śląskich, jak w przypadku elektrowni Łagisza.

A atom?

Energia z atomu nie musi się wcale okazać tania. Faktycznie nie ponosi się kosztów emisji CO2, ale inwestycje te przedłużają się i w efekcie okazują się kosztowniejsze, nawet kilkakrotnie, niż początkowe założenia.

Czy mamy szansę stać się hubem nie tylko gazowym, ale też energetycznym, eksportującym energię do innych krajów regionu, w domyśle mieć konkurencyjne ceny prądu? Jak należałoby przebudować nasz miks, by taki cel osiągnąć?

Najlepiej byłoby odrzucić wszelkie doktryny i przyjąć założenie, że każda budowana elektrownia, niezależnie od rodzaju paliwa, musi się bronić ekonomicznie i można na nią pozyskać finansowanie.

Wyznacznikiem powinna być tania i dostępna energia. Na to wpływają trzy czynniki: koszty inwestycji, cena paliwa oraz uprawnień do emisji CO2. Z naszych analiz wynika, że za uprawnienia będziemy płacić coraz więcej, nawet 25 euro w 2025 r. A to oznacza spadek konkurencyjności węgla w stosunku do czystszych paliw. Z kolei biorąc to pod uwagę, najniższe ceny prądu, umożliwiające nawet eksport energii poza Polskę, pozwalałyby na intensywny rozwój kogeneracji gazowej. Wsparciem powinna być budowa morskich farm wiatrowych na bardzo wietrznym i stosunkowo płytkim Bałtyku, co obniży koszty inwestycji. Produkowana w takich farmach energia – jak wynika z naszych analiz – w perspektywie roku 2030 zbliży się, pod względem kosztów, do poziomu energetyki konwencjonalnej.

Moim zdaniem kolejnym filarem powinni być ponadto prosumenci, którzy produkując na własne potrzeby, odciążą system.

CV

Grzegorz Należyty jest dyrektorem generalnym Power Generation, członkiem zarządu Siemens Sp. z o.o. Absolwent Wydziału Informatyki Politechniki Białostockiej, Harvard Business School i programu Executive MBA. Z Siemensem związany od 2000 r. Pracował m.in. w Siemens Communication i Nokia Siemens Networks.

Rz: Tradycyjna energetyka traci pozycję i musi na nowo zdefiniować swoje miejsce na rynku. Co w perspektywie 20–30 lat będzie motorem napędzającym rozwój branży?

Przed grupami energetycznymi stoi wyzwanie polegające na zmianie modelu biznesowego. Koncerny wytwórcze muszą przestawić się na dostarczanie różnego rodzaju usług. Sektor musi też redukować swój wpływ na środowisko m.in. przez zastąpienie emisyjnego paliwa tym czystszym, ale też poprzez proces digitalizacji. Dzięki niej do 2025 r. jednostki wytwórcze mogą emitować aż o 42,7 proc. mniej CO2 i jednocześnie ściąć koszty operacyjne o 27 proc. Będziemy też świadkami zdywersyfikowania się miksu w grupie odnawialnych źródeł energii. Obok rozpowszechnionej już energetyki wiatrowej i słonecznej rozwijać się będą elektrownie na biomasę i biogaz. Pojawią się jednostki geotermalne i siłownie na paliwo alternatywne, utylizujące odpady. Wsparciem dla przyrostu mocy z OZE będzie rozwijająca się elektromobilność. Używane w tych pojazdach baterie umożliwią magazynowanie energii, co da szansę na szybszą komercjalizację tej technologii – najpierw na użytek gospodarstw domowych, a później także obiektów użyteczności publicznej. Z drugiej strony uniezależni to odnawialne źródła od warunków atmosferycznych. Europę czeka też dyskusja na temat synchronizacji dopłat dla zielonych elektrowni. Konieczne jest porozumienie paneuropejskie, by przy otwartym rynku energii kraje zaczęły konkurować kosztami energii, a nie wysokością subsydiów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację