Prezes EBOR Suma Chakrabarti: Mamy tu jeszcze wiele do zrobienia

W Polsce niezbędne jest stworzenie lepszego klimatu dla inwestowania dla sektora prywatnego, zarówno polskiego, jak i firm zagranicznych – mówi prezes EBOR Suma Chakrabarti.

Aktualizacja: 26.09.2017 22:10 Publikacja: 26.09.2017 21:09

Suma Chakrabarti

Suma Chakrabarti

Foto: Rzeczpospolita, Jerzy Dudek

Rz: Polska jest dzisiaj jednym z najbardziej rozwiniętych krajów, które są klientami Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Mimo to ogłasza on wciąż nowe projekty w naszym kraju. Co może jeszcze zaoferować Polsce?

Polska rzeczywiście pozostaje jednym z największych krajów, które nadal ściśle współpracują z EBOR. Dlatego właśnie lubię od czasu do czasu przyjechać tutaj i przyjrzeć się z bliska  postępowi naszych wspólnych projektów. Nie mówiąc już o tym, że razem z polskim rządem przygotowujemy strategię dla przyszłej współpracy, warto jest więc wspólnie dopracować wszystkie szczegóły.

Polska gospodarka rośnie szybko. W założeniach do budżetu mamy zapisany wzrost PKB o 3,9 proc. W jaki sposób EBOR planuje go wesprzeć?

Rzeczywiście polska gospodarka rozwija się w wyjątkowo szybkim tempie i trzeba pogratulować rządowi w Warszawie. Tyle że ten wzrost jest tak dynamiczny głównie z powodu rosnącej konsumpcji, niestety nie z powodu inwestycji czy  też dzięki eksportowi, który mógłby zwiększać się znacznie szybciej. Uważam w tej sytuacji, że w przypadku Polski niezbędne jest stworzenie lepszego klimatu dla inwestowania, przede wszystkim dla sektora prywatnego, zarówno polskiego, jak i dla firm zagranicznych. Chodzi także o zwiększenie efektywności energetycznej, to dla Polski zawsze było potężnym wyzwaniem, i ustalenie odpowiedniego miksu energetycznego z położeniem nacisku na energię ze źródeł odnawialnych. Jak pani widzi, mamy jeszcze w Polsce wiele do zrobienia.

Powiedział pan, że wyzwaniem jest pozyskanie kapitału zagranicznego. Czy polega ono na tym, że na rynkach światowych jest wielka konkurencja w pozyskiwaniu  inwestycji zagranicznych?

Trzeba przyznać, że rząd polski ma osiągnięcia w pozyskiwaniu atrakcyjnych projektów i to w sytuacji, gdy konkurencja na rynkach jest ogromna. Ważne jest jednak, aby warunki, jakie się oferuje, były transparentne, takie same dla wszystkich.

W portfelu pożyczkowym EBOR są najróżniejsze kraje. Właśnie wraca pan z Kazachstanu, bank wspiera Grecję, najwięcej kredytów ma w tureckim sektorze prywatnym, jesteście aktywni na Bliskim Wschodzie. Jak EBOR jest w stanie działać w tak różnych warunkach?

Mamy jeden wspólny cel: zbudować sprawnie funkcjonującą gospodarkę rynkową, więc dla wszystkich jest jeden punkt odniesienia. Oczywiście, projekty, jakie mamy w Kazachstanie, są zupełnie  inne od tych, jakie prowadzimy w Polsce. Ale wszystkie kraje, to prawda, że w różnym tempie, także się zmieniają, chociaż nadal są „kieszenie" bardzo głębokiego niedorozwoju. To, że nasi akcjonariusze zdecydowali się na rozszerzenie działalności EBOR, uważam za dowód, że odnieśliśmy sukces w krajach, od których zaczynaliśmy naszą działalność. Nie uległa także zmianie nasza misja: budowanie gospodarki rynkowej, efektywnych rynków, wspieranie w pozyskiwaniu przez te kraje inwestycji zagranicznych i budowie demokracji. Przez te 26 lat, od kiedy istnieje EBOR, nie zmieniły się nasze wartości – poszanowanie środowiska, przejrzystość w działaniu. Zawsze byliśmy w tym otwarci i według tych zasad przygotowujemy nasze projekty.

EBOR zawsze udzielał wsparcia firmom średnim i małym. Czy nadal uwzględniacie to w swojej strategii?

To jedna z najważniejszych dziedzin działalności, nadal więc, za pośrednictwem banków, wspieramy finansowo ten sektor przedsiębiorstw.

Pana poprzednicy na tym stanowisku mocno podkreślali słowo „dorastanie". Chodziło o to, że kraje, które korzystały z pomocy EBOR, w miarę jak się rozwijały, miały stopniowo zaprzestawać korzystania ze wsparcia banku. Niektóre, jak Czechy, same z niego zrezygnowały. Czy to dorastanie jest również w strategii banku pod pana kierownictwem?

Jeśli któryś z krajów uważa, że wsparcie EBOR nie jest mu już potrzebne, że już „dorósł", nie mamy z tym problemu. Rzeczywiście Republika Czeska uznała, że tak jest, i to tuż przed wybuchem kryzysu finansowego w 2008 roku. Był to bardzo trudny moment w gospodarce tego kraju. Jednak przed krajami Europy Środkowej i Wschodniej jest nadal wiele wyzwań i sądzę, że wsparcie EBOR wciąż jest korzystne. Przecież nawet w najbardziej zaawansowanych krajach regionu transformacja nie została jeszcze zakończona. Są np. w Polsce czy na Węgrzech firmy, które mają potencjał stać się nie tylko liderami regionalnymi, ale wręcz globalnymi czempionami. Efektywność wykorzystania energii, o czym już wspominałem, w przypadku Polski także nie jest na pożądanym poziomie. I nasza misja polega właśnie na tym, aby im pomóc. Są też kraje bałkańskie, które mają ambicje wejścia do Unii Europejskiej. W tym przypadku nasza rola polega na tym, aby pomóc im w przygotowaniach.

Wśród krajów, które wspiera EBOR, nie ma krajów, które nie miałyby problemów. Ale chyba jednym z najtrudniejszych pozostaje Ukraina, na której terytorium trwa konflikt zbrojny. Jak bank jest w stanie wesprzeć naszych wschodnich sąsiadów?

Ukraina w swoim rozwoju gospodarczym znajduje się obecnie w momencie, w jakim Polska była na początku lat 90. Niezbędna jest tam dogłębna reforma sektora bankowego, którą wspieramy. Niestety, nadal silną rolę w gospodarce i polityce odgrywają tam oligarchowie, tego w Polsce nie było nigdy. Ale wiele reform, jakie zostały przeprowadzone u was, można  niemal skopiować na Ukrainie. To korzystanie z doświadczeń transformacji jest wyjątkowo cenne w działalności EBOR.

EBOR zawsze podkreśla, że jest gotów uczestniczyć w projektach wysokiego ryzyka, a ma bardzo niski procent niespłacalnych kredytów. Czy macie jakieś specjalne zasady przeprowadzania due diligence w krajach, w których bank działa?

Rzeczywiście badamy warunki na każdym rynku bardzo skurupulatnie i w „złym" portfelu mamy zaledwie 1 proc. kredytów. Niestety, wiele projektów po prostu jesteśmy zmuszeni odrzucić, np. z powodu obaw o korupcję. Nie zmienia to faktu, że i nam zdarzają się błędy. W operacjach takiej skali, a działamy w 30 krajach, jest to nieuniknione. Zdarzyło nam się też wstrzymywać projekty, kiedy pojawiło się podejrzenie, że występują poważne nieprawidłowości.

CV

Sir Suma Chakrabarti jest prezesem EBOR od 1 lipca 2012 r. Przed objęciem tej funkcji był pracownikiem brytyjskiej administracji, urzędnikiem w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ma doświadczenie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego oraz brytyjskiego funduszu know-how, oferującego pomoc publiczną krajom Europy Środkowej i Wschodniej. Urodził się w 1959 roku w Bengalu Zachodnim. Jest absolwentem Oksfordu, gdzie studiował nauki polityczne, filozofię i ekonomię.

Rz: Polska jest dzisiaj jednym z najbardziej rozwiniętych krajów, które są klientami Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Mimo to ogłasza on wciąż nowe projekty w naszym kraju. Co może jeszcze zaoferować Polsce?

Polska rzeczywiście pozostaje jednym z największych krajów, które nadal ściśle współpracują z EBOR. Dlatego właśnie lubię od czasu do czasu przyjechać tutaj i przyjrzeć się z bliska  postępowi naszych wspólnych projektów. Nie mówiąc już o tym, że razem z polskim rządem przygotowujemy strategię dla przyszłej współpracy, warto jest więc wspólnie dopracować wszystkie szczegóły.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację