Rz: Rząd pokazał założenia do budżetu na 2018 r. Realne?
Raczej tak. Choć w mojej ocenie ten budżet ma charakter pasywny, tzn. spina się na poziomie modelu. Ale czy ten model jest słuszny z punktu widzenia długofalowego rozwoju? Mam wątpliwości. A zdarzenia nieprzewidziane lub niespełnienie się części założeń? Jeśli nastąpią, będziemy mieli kłopot, dlatego warto postawić pytanie, czy w budżecie są odpowiednie bufory.
Będziemy mieli niski deficyt przy dużym wzroście niektórych wydatków.
41 mld zł deficytu to dużo przy zakładanym wzroście. Najprawdopodobniej będzie to więcej niż w tym roku. W zadłużeniu zbliżamy się systematycznie do granic konstytucyjnych i ustawowego wymogu ograniczania wzrostu długu. Co do wydatków, mogą dziwić różne rzeczy, np. brak wzrostu nakładów na kulturę, przy silnym wzroście wydatków na tzw. resorty siłowe. W innych kategoriach przyrost rzeczywiście jest: sprawy socjalne, obrona, zdrowie, transfery do ZUS w związku z wcześniejszymi odejściami na emeryturę. Nie wiem jednak, czy to najlepszy sposób absorbowania środków budżetowych. Niezwykle wzrastają wydatki natury socjalnej, co po części prowadzi do tego, że poziom zatrudnienia osób w wieku produkcyjnym jest u nas niski, na tle Europy wypada słabo. Blisko 40 proc. osób w Polsce nie podejmuje pracy zawodowej, nie tworzy więc PKB. Oznacza to, że mamy bardzo wysoki poziom redystrybucji. Jako kraj powinniśmy zacząć się zastanawiać nie tylko jak dzielić, ale jak tworzyć.
Czy to największy grzech przyszłego budżetu?