Rz: Czy pana zdaniem plan Morawieckiego jest potrzebny gospodarce i przedsiębiorcom?
Zapewne tak, problem w tym, że na razie ten plan jest w dużej mierze listą zapowiedzi, a wdrażania go w życie jest bardzo mało. Poza tym obserwujemy sprzeczne komunikaty płynące z rządu. Z jednej strony słyszymy narrację o konieczności wspierania przedsiębiorczości, z drugiej strony zaś wzrasta poziom represyjności wobec biznesu.
Chodzi o działania fiskusa?
Przede wszystkim, ale nie tylko. Przypomnę chociażby słynny pomysł ministra sprawiedliwości rozszerzonej konfiskaty majątku czy też oddanie olbrzymiej władzy Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, w zakresie ustalania co jest, a co nie jest zatrudnieniem. Mamy bardzo często wrażenie, że jesteśmy najlepszym chłopcem do bicia, bo łatwiej uderzyć w uczciwego przedsiębiorcę, niż uszczelnić tak przepisy, by nie dochodziło do nadużyć dokonywanych przez garstkę nieuczciwych.
Ale Ministerstwo Finansów, na czele którego stoi wicepremier Mateusz Morawiecki, wyjaśnia, że regulacje muszą być surowe, bo mamy ogromną lukę podatkową.