Rz: Jakie ma pan plany wobec polskiej fabryki Opla?
Dokładnie takie same jak wobec pozostałych zakładów Opla i Vauxhalla – zwiększyć jej efektywność, tak aby dobrze się mogły przysłużyć wielkiemu planowi naprawczemu dla obydwu marek. Oczywiście ze strony PSA będziemy w tym pomagać, tak aby doszło do podobnych zmian, jakie wcześniej przeprowadziliśmy w naszej grupie. Nie chcę powtórki z problemów z przeszłości i dla wszystkich, którzy tam pracują, widzę doskonałą przyszłość w Grupie PSA. Nie wątpię, że polska fabryka będzie miała wkład w poprawę zyskowności całej nowej Grupy PSA.
Czyli możemy powiedzieć, że ma pan dobre wiadomości dla pracowników fabryki w Gliwicach?
Zdecydowanie tak. Tak samo zresztą jak i dla pozostałych pracowników Opla. Bo naprawdę nie do utrzymania była sytuacja, że Opel generował straty przez ponad dziesięć lat. A to oznaczało, że jego funkcjonowanie na obecnych warunkach nie było możliwe. Wszyscy zgadzamy się, że istnieje poważny problem, a PSA chce pomóc w jego rozwiązaniu. Wiemy, jak to zrobić, a w efekcie będzie więcej pracy dla wszystkich. Kiedy firma wypracowuje zysk, jej sytuacja jest stabilna. I taką przyszłość widzimy dla Opla. Wtedy też będę mógł odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące przyszłości. Jedno jest więc oczywiste: jeśli wzrośnie efektywność, będziemy mogli powiedzieć: tak, jesteśmy bezpieczni.
Jednak w tej chwili ma pan ogromną nadwyżkę mocy produkcyjnych i jest mało prawdopodobne, aby sytuacja w motoryzacji przez kilka kolejnych lat była tak dobra, jak jest to obecnie. Czy w tej sytuacji niektórym zakładom jednak nie grozi wyłączenie?