Carlos Tavares: Będzie więcej pracy dla wszystkich

Musimy zwiększyć efektywność wszystkich fabryk, także zakładu w Gliwicach, aby mogły się dobrze przysłużyć dla obydwu marek – mówi Carlos Tavares, prezes Grupy PSA, przejmującej Opla, w rozmowie z Danutą Walewską.

Aktualizacja: 10.03.2017 06:57 Publikacja: 09.03.2017 20:59

Carlos Tavares

Carlos Tavares

Foto: Bloomberg

Rz: Jakie ma pan plany wobec polskiej fabryki Opla?

Dokładnie takie same jak wobec pozostałych zakładów Opla i Vauxhalla – zwiększyć jej efektywność, tak aby dobrze się mogły przysłużyć wielkiemu planowi naprawczemu dla obydwu marek. Oczywiście ze strony PSA będziemy w tym pomagać, tak aby doszło do podobnych zmian, jakie wcześniej przeprowadziliśmy w naszej grupie. Nie chcę powtórki z problemów z przeszłości i dla wszystkich, którzy tam pracują, widzę doskonałą przyszłość w Grupie PSA. Nie wątpię, że polska fabryka będzie miała wkład w poprawę zyskowności całej nowej Grupy PSA.

Czyli możemy powiedzieć, że ma pan dobre wiadomości dla pracowników fabryki w Gliwicach?

Zdecydowanie tak. Tak samo zresztą jak i dla pozostałych pracowników Opla. Bo naprawdę nie do utrzymania była sytuacja, że Opel generował straty przez ponad dziesięć lat. A to oznaczało, że jego funkcjonowanie na obecnych warunkach nie było możliwe. Wszyscy zgadzamy się, że istnieje poważny problem, a PSA chce pomóc w jego rozwiązaniu. Wiemy, jak to zrobić, a w efekcie będzie więcej pracy dla wszystkich. Kiedy firma wypracowuje zysk, jej sytuacja jest stabilna. I taką przyszłość widzimy dla Opla. Wtedy też będę mógł odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące przyszłości. Jedno jest więc oczywiste: jeśli wzrośnie efektywność, będziemy mogli powiedzieć: tak, jesteśmy bezpieczni.

Jednak w tej chwili ma pan ogromną nadwyżkę mocy produkcyjnych i jest mało prawdopodobne, aby sytuacja w motoryzacji przez kilka kolejnych lat była tak dobra, jak jest to obecnie. Czy w tej sytuacji niektórym zakładom jednak nie grozi wyłączenie?

Nie chcę spekulować, bo rzeczywiście „najgorsze" zawsze ma to do siebie, że może się wydarzyć. Ale jestem bardzo pozytywnie nastawiony do przyszłości i zrobię wszystko, aby była ona jak najlepsza. Naszym zadaniem jest zapewnienie Oplowi przyszłości, bazując na doświadczeniu nabytym w czasie naprawy PSA. Tu udało nam się znacznie szybciej osiągnąć zyskowność w produkcji. Kiedyś dla zysku potrzebowaliśmy sprzedaży 2,6 mln aut. Teraz – 1,6 mln. Właśnie to daje natychmiast o wiele silniejszą pozycję w sytuacji, gdyby rzeczywiście taki gorszy scenariusz rynkowy miał się wydarzyć. Podczas spadku koniunktury silne firmy lepiej dadzą sobie radę. Dlatego moim głównym celem jest w tej chwili umocnienie Opla tak szybko, jak jest to możliwe.

Czy fakt przejęcia Opla przez PSA oznacza również dla tej marki zmiany cenowe, podobne do tych, które zastosował pan w przypadku marek PSA?

Nie sądzę, żeby tak się miało stać. Wszystko zależy od tego, jaką strategię ostatecznie wybierze marketing niemieckiej marki. Oczywiście to nie znaczy, że nie będziemy z marketingiem rozmawiać. Dla mnie głównymi celami na kilka następnych lat są zmiany w strukturze kosztów Opla, wspólne zakupy z PSA oraz osiągnięcie efektu skali, który niewątpliwie powstanie.

Ale chcę podkreślić: Oplem i Vauxhallem będą zarządzać ludzie Opla i Vauxhalla, to oni zdecydują o polityce cenowej i sposobie, w jaki zamierzają zwiększyć przychody firmy. I mówię z całą mocą: nie weszliśmy do Opla z góry przygotowanym planem. Co nie zmienia faktu, że chcemy stworzyć ramy, w ramach których zarządzający Oplem i Vauxhallem zbudują własny program naprawczy i sami wprowadzą go w życie. My ze swojej strony otworzymy przed nimi naszą książkę z pomysłami sprawdzonymi w PSA. Ale to oni wybiorą te rozwiązania, które im będą najbardziej pasowały.

Co ta transakcja oznacza dla europejskiej motoryzacji?

Nie zaprzątam sobie tym głowy. Mam dość do zrobienia we własnej firmie. Ale w sytuacji, kiedy powstała grupa, która ma 17-procentowy udział w rynku, staliśmy się automatycznie silniejszym graczem na rynku niż wówczas, gdy mieliśmy udział 11-procentowy. Wniosek może więc być tylko jeden: jesteśmy w lepszej pozycji, aby go dalej powiększać.

Sądzi pan, że na rynku są jeszcze jakieś inne cele do potencjalnej konsolidacji?

Na razie skupiłem się na Oplu. I złożyliśmy ofertę na zakup malezyjskiego Protona. Ale nic więcej.

Jeszcze kilka tygodni temu mówił pan, że działalność PSA jest dzisiaj prostsza, bo nie macie fabryki w W. Brytanii i was Brexit dotyczy mniej niż innych marek.

A dzisiaj mówię, że dobrze jest mieć tam fabryki, bo gdyby się okazało, że dojdzie do realizacji scenariusza „twardego Brexitu", będziemy mieli własny zakład, z którego wyjadą auta przeznaczone na miejscowy rynek. Jeśli wejdą cła, dla nas będzie to bardzo korzystna sytuacja. Jedyne, co będziemy musieli wówczas zrobić, to zwiększyć grupę lokalnych dostawców komponentów, tak żebyśmy kupowali i sprzedawali za funty. Tak potężnego rynku jak brytyjski nie można ignorować.

Czy pana zdaniem Opel to dobra firma?

Zdecydowanie dobra, ale niestety nie była w stanie doprowadzić swoich operacji do zyskowności, chociaż w ubiegłym roku była tego bardzo bliska, ale zaszkodził Brexit. W tej chwili trzeba działać na zasadzie „więcej tego samego" i przyspieszyć naprawę biznesu. I nie mówię o wyjściu ze strat, tylko o osiągnięciu zysku.

Mówił pan wcześniej o możliwościach eksportowych Opla. Gdzie je pan widzi?

Wszędzie tam, gdzie ceniona jest marka niemiecka. Dodatkowo widzę, że naprawdę jest bardzo mało rynków, na których marki francuskie i niemieckie ze sobą konkurują. Przy tym marki niemieckie korzystają ze specjalnej pozycji, jaką wypracowali sobie tamtejsi producenci segmentu premium. I zamierzamy z tego korzystać. Generalnie widzę duże możliwości poza Europą.

A jaka będzie przyszłość elektrycznego Opla Ampery-e?

Będziemy sprzedawać to auto i korzystać z technologii jego produkcji. Tak zostało zapisane w naszej umowie z General Motors. Natomiast kiedy dojdzie do przejścia z obecnej generacji modeli do następnej, zmienimy technologie GM na technologie PSA. Do tego czasu możemy sprzedawać ople na całym świecie. Natomiast pracownicy centrum badań i rozwoju w Ruesselsheim będą mieli mnóstwo pracy i dla Opla, i dla całej grupy, która w tej chwili liczy już pięć marek. Proszę jednak pamiętać, że nasza intensywna współpraca trwa już trzy lata i ok. 20 proc. modeli to wspólne projekty.

Czy w efekcie ople będą się różniły bardziej czy też mniej od citroena i peugeota, niż jest to obecnie?

O tym zdecydują szefowie marek. Każda z nich ma swojego lidera i to oni decydują o współpracy. Przyłączenie Opla i Vauxhalla nic tutaj nie zmieni, bo przyjdą ze swoimi liderami. Gdyby doszło do jakichkolwiek różnic poglądów, chętnie sam podejmę decyzję. Ale cały czas musimy pamiętać o tym, że konsumenci kupują auta dla ich marki, a nie z powodu tego, że wyprodukowała je konkretna grupa.

Czy kiedykolwiek wcześniej żył pan tak intensywnie, jak w tej chwili?

Zdecydowanie nie, ale to fantastyczny moment i mam wrażenie, że jestem szczęściarzem. Proszę się nie martwić. Wszystko będzie dobrze.

CV

Carlos Tavares jest Portugalczykiem. Absolwent paryskiej Ecole Centrale de Paris. Pracę zawodową rozpoczął w 1981 r. w Renault, potem był szefem Nissana na Amerykę Północną i Południową. W roku 2013 odszedł z Renault/Nissana i objął stanowisko prezesa Grupy PSA. Jest kierowcą rajdowym, ma 59 lat.

Rz: Jakie ma pan plany wobec polskiej fabryki Opla?

Dokładnie takie same jak wobec pozostałych zakładów Opla i Vauxhalla – zwiększyć jej efektywność, tak aby dobrze się mogły przysłużyć wielkiemu planowi naprawczemu dla obydwu marek. Oczywiście ze strony PSA będziemy w tym pomagać, tak aby doszło do podobnych zmian, jakie wcześniej przeprowadziliśmy w naszej grupie. Nie chcę powtórki z problemów z przeszłości i dla wszystkich, którzy tam pracują, widzę doskonałą przyszłość w Grupie PSA. Nie wątpię, że polska fabryka będzie miała wkład w poprawę zyskowności całej nowej Grupy PSA.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację