Takashi Shirakawa: Auta autonomiczne to nie rewolucja

Może dojść do sytuacji, że np. taksówki przewożące pasażerów w miastach będą całkowicie autonomiczne. Ale to kwestia dalekiej przyszłości – mówi Takashi Shirakawa, szef działu badań i rozwoju Nissan Motor.

Aktualizacja: 15.01.2017 19:23 Publikacja: 15.01.2017 17:56

Takashi Shirakawa: Auta autonomiczne to nie rewolucja

Foto: materiały prasowe

Rz: Czy auta autonomiczne to najważniejsze, czym teraz zajmuje się dział badań i rozwoju Nissana? Czy może macie jakieś inne priorytety?

Takashi Shirakawa: Zdecydowanie tak, ponieważ Nissan nie ma dzisiaj jakichkolwiek problemów z technologią aut, które produkujemy. (Śmiech) Chociażby takich, z jakimi boryka się nasza konkurencja. Jednocześnie ulice miast są coraz bardziej zatłoczone i chcemy zrobić wszystko, aby rozładować korki. Pracujemy więc nad wyposażeniem naszych aut we wszystkie aplikacje umożliwiające jazdę autonomiczną, ale to kierowca będzie decydował, z której z nich skorzysta – na przykład z automatycznego pilota do jazdy po mieście. Jest to rozwiązanie umożliwiające kontrolę stylu jazdy samochodu. Kiedy wsiada pani do taksówki we Włoszech, zazwyczaj klimatyzacja jest niewydajna, bądź kierowca jeździ zbyt agresywanie, w efekcie cała podróż wiąże się ze stresem. Tymczasem pojazd prowadzony przez automatycznego pilota jedzie płynnie, więc i pasażer czuje się bezpiecznie. Oczywiście w każdym kraju pasażerowie mają swoje preferencje i teraz dla nas największym wyzwaniem jest to, jak dostosować autonomiczne prowadzenie auta do wymogów konkretnego rynku.

Kiedy teraz kupujemy auto, możemy z opcji wybrać aktywny tempomat, kontrolę zmiany pasa, możliwość autonomicznego parkowania. To wszystkie jednak znacznie podraża cenę auta. Skoro auta autonomiczne będą naszpikowane podobnymi opcjami, to chyba będą bardzo drogie?

Ale kierowcy i tak takie opcje chętnie wybierają. My ze swojej strony się staramy, aby były one jak najtańsze. Ale zawsze tak jest, że najnowsze technologie początkowo są dość drogie, zwłaszcza te skomplikowane, potem tanieją wraz ze wzrostem popularności na rynku. Staramy się o montowanie jak najmniejszej liczby czujników, bo to one są najdroższe. Spójrzmy chociażby na stop/start. W tej chwili jest to już standardowe wyposażenie samochodu i nikt nie myśli o tym, ile kosztuje. Wsparcie autopilota przy omijaniu ulicznych korków już drogie nie jest i wróżę mu ogromną popularność.

Auta elektryczne przestają już być najgorętszym tematem na rynkach motoryzacyjnych. Stały się nim natomiast właśnie auta autonomiczne. Jaki cel stawia sobie teraz Nissan w tym segmencie rynku?

Nie będę mówił o konkretnych liczbach, jak to podawaliśmy w przypadku aut elektrycznych. Skupiamy się natomiast na tym, by zminimalizować liczbę wypadków drogowych. Nasz cel, to osiągnięcie zerowego poziomu wypadków śmiertelnych i wspieranie kierowcy. W rzeczywistości auto autonomiczne będzie miało mnóstwo możliwości i ostatecznie może dojść do sytuacji, że na przykład taksówki przewożące pasażerów w miastach będą całkowicie autonomiczne. Ale to wszystko kwestia dalekiej przyszłości i tak naprawdę dzisiaj nie ma nikogo, kto wie z całą pewnością, kiedy to ostatecznie nastąpi.

A co pan myśli o współposiadaniu samochodów, to kolejny gorący temat na rynku?

Dzisiaj w Europie około połowy mieszkańców mieszka poza miastami. W tej sytuacji mimo wszystko najbardziej praktyczne jest posiadanie własnego auta. Dzisiaj nam, producentom aut, bardzo trudno jest ocenić skąd przyjdą nasze przyszłe zyski czy właśnie z produkcji aut autonomicznych, czy może jednak z takiego dostosowania, aby możliwe było bezproblemowe współposiadanie samochodu, no bo jednak każdy kierowca ma swoje preferencje. Wiemy, że wiele osób nie lubi, kiedy ktoś inny prowadzi jego auto. Pytanie: kto ma zajmować się serwisowaniem, sprzątaniem, tankowaniem. Tu też można wprowadzić aplikacje umożliwiające łagodzenie konfliktów.

Czy widzi pan możliwość, że w przyszłości powstanie urządzenie pozwalające na transformację zwyczajnego auta w pojazd autonomiczny?

Nie mówię: nie. Chociaż nie mamy jeszcze „magicznej puszki", która po wstawieniu do auta zmieniłaby je w pojazd autonomiczny. Takie auto jest zaprojektowane jako od samego początku i „decyduje", które sygnały i z jakiego komputera wykorzysta. A wszystkie te operacje są kontrolowane przez odpowiednie aplikacje. I stworzeniem tej „magicznej puszki" byłoby dzisiaj niezwykle trudne. No, bo chociażby kto ostatecznie ponosiłby odpowiedzialność, gdyby zdarzył się wypadek: kierowca, producent, „magiczna puszka"?

Podkreśla pan, że nadrzędnym celem wprowadzenia na rynek aut autonomicznych jest bezpieczeństwo. A przecież takie auto to komputer na kołach. Czy w sytuacji, kiedy hakerzy są w stanie ingerować w wybory prezydenckie w USA, nie ma zagrożenia, że złodziej skieruje takie auto tam, gdzie chce?

Dlatego wyzwaniem jest stworzenie technologii uniemożliwiającej hakerom ingerencję w oprogramowanie samochodów. Na razie teoretycznie oczywiście taka sytuacja jest możliwa, tak samo, jak wejście hakerów do doskonale zabezpieczonych iPhone'ów. Normalny człowiek, który sprawnie porusza się po programach komputerowych, nie będzie tego w stanie zrobić. Jednak wybitny haker będzie do tego zdolny. Ale zapewniam, że w przypadku aut autonomicznych będzie to o wiele trudniejsze. Dla nas to wyzwanie typu: co mi zrobisz, jak mnie złapiesz? Rozwiązaniem jest zastosowanie podejścia Apple'a o nieujawnianiu zmagazynowanych danych. Może więc rozwiązaniem dla firm motoryzacyjnych jest zasada, aby nigdy nie ujawniać zmagazynowanych danych. Jeśli pani zapyta, czy w najgorszych snach widzę hakera porywającego auto, to odpowiem: w najgorszych snach rzeczywiście wyobrażam sobie taką sytuację.

Czy są już prognozy popytu na takie auta?

To jest uzależnione od konkretnych rynków. W Japonii, miastach europejskich czy największych metropoliach amerykańskich, ten popyt będzie o wiele większy niż w innych częściach świata. Z pewnością popularność zyska pilot umożliwiający sprawniejsze omijanie korków ulicznych, tak jak teraz popularny jest aktywny tempomat. Zwykły tempomat posiada 95 proc. produkowanych na świecie aut, to już wydaje się podstawowym wyposażeniem pojazdu. Sądzę, że taka sama przyszłość będzie w przypadku „asystenta korków". Ale kiedy wprowadzimy rzeczywiście auta w pełni autonomiczne, tego nie jestem w stanie powiedzieć.

Czy wyobraża sobie pan w przyszłości, że w miastach będą mogły się poruszać wyłącznie auta wzajemnie ze sobą skomunikowane, które „się widzą"?

Oczywiście nie w najbliższej przyszłości. Ale jak najbardziej mogę wyobrazić sobie w przyszłości sytuację, kiedy większość aut jest w stanie komunikować się, uaktywnia tempomaty, dostosowując prędkość jazdy czy włączając system ostrzegania o możliwości pojawienia się przeszkód na drodze. Ale znów: wszystkie one muszą być całkowicie zabezpieczone, a zasady tego zabezpieczenia muszą zostać jeszcze dopracowane.

Czy dobrze rozumiem, że wprowadzenie aut autonomicznych na rynek będzie ewolucją, a nie rewolucją?

Zdecydowanie tak. Bo to nie jest pole do gwałtownych zmian.

CV

Takashi Shirakawa przepracował ponad 20 lat w dziale R&D Nissana, poświęcając się przede wszystkim pracy nad ulepszaniem silników Diesla. W Nissanie pracuje od 1992 roku. Absolwent wydziału mechaniki Uniwersytetu w Tokio. Ma 48 lat.

Rz: Czy auta autonomiczne to najważniejsze, czym teraz zajmuje się dział badań i rozwoju Nissana? Czy może macie jakieś inne priorytety?

Takashi Shirakawa: Zdecydowanie tak, ponieważ Nissan nie ma dzisiaj jakichkolwiek problemów z technologią aut, które produkujemy. (Śmiech) Chociażby takich, z jakimi boryka się nasza konkurencja. Jednocześnie ulice miast są coraz bardziej zatłoczone i chcemy zrobić wszystko, aby rozładować korki. Pracujemy więc nad wyposażeniem naszych aut we wszystkie aplikacje umożliwiające jazdę autonomiczną, ale to kierowca będzie decydował, z której z nich skorzysta – na przykład z automatycznego pilota do jazdy po mieście. Jest to rozwiązanie umożliwiające kontrolę stylu jazdy samochodu. Kiedy wsiada pani do taksówki we Włoszech, zazwyczaj klimatyzacja jest niewydajna, bądź kierowca jeździ zbyt agresywanie, w efekcie cała podróż wiąże się ze stresem. Tymczasem pojazd prowadzony przez automatycznego pilota jedzie płynnie, więc i pasażer czuje się bezpiecznie. Oczywiście w każdym kraju pasażerowie mają swoje preferencje i teraz dla nas największym wyzwaniem jest to, jak dostosować autonomiczne prowadzenie auta do wymogów konkretnego rynku.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację