Trudno nie zakochać się w Brazylii

- Brazylia ma ogromny potencjał, aby stać się potęgą. Potrzebuje tylko odpowiednich decyzji i inwestycji. Razem z siecią Six Senses stworzymy nową destynację na mapie Brazylii – EcoEstrela. Dzięki niej wprowadzimy standardy, które otworzą wiele drzwi do rozwoju tego kraju – mówi Grzegorz Hajdarowicz, Prezes Grupy Gremi. To trzecia rozmowa w ramach inicjatywy BDO „Przedsiębiorca Miesiąca", która będzie trwać przez cały 2018 rok.

Publikacja: 16.04.2018 08:52

Trudno nie zakochać się w Brazylii

Foto: materiały prasowe

Dlaczego wybór Pana inwestycji padł na Brazylię?

Zawsze lubiłem czytać książki historyczne. To trochę mój konik. Miałem też w liceum nauczycielkę od historii, która uczyła nas nie tylko dat i wydarzeń, ale także patrzenia kompleksowego na procesy historyczne. Potem ukończyłem politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, co skłaniało mnie do kolejnych analiz. Dodatkowo na studiach specjalizowałem się w Ameryce Południowej, a moja rodzina pochodziła z oszmianskiego powiatu (województwo wileńskie).

Te wszystkie składowe doprowadziły mnie do 2003 roku, gdy byłem właścicielem grupy firm, zatrudniałem 2500 ludzi i zacząłem się zastanawiać nad sensem tego, co robię. Zadawałem sobie pytania: czy to jest coś dla mnie, czy to jest komuś potrzebne. Analizując swoje decyzje biznesowe, historię swojej rodziny doszedłem do wniosku, że co ok. 40 lat wychodzimy na zero, działając w Polsce. Nasz kraj przez swoje położenie geograficzne jest narażony na różne zagrożenia. Postanowiłem więc pomyśleć o czymś, co będzie na tyle daleko od Polski, od Europy, że w ogóle nie wejdzie w wyliczoną przeze mnie pechową „40”. Najpierw były analizy w Wenezueli, potem w 2005 roku zdecydowałem, że będzie to Brazylia. Szukałem terenu.

Jeśli miałbym wytypować kraj, który w perspektywie 100 lat będzie potęgą XXII wieku, to uważam, że to będzie Brazylia.

Dlaczego?

Ten kraj ma wszystko: rozmiar, liczbę ludności, minerały i nie ma żadnego sąsiada, który mógłby mu zagrozić. Jest potęgą na kontynencie.

Mówiąc o liderach częściej usłyszymy o USA czy Chinach?

To prawda. Stany to potęga i pewnie będzie tak przez cały XXI wiek, choć gwałtownie się meksykanizują. Uważam natomiast, że jest duża szansa, że XXII wiek będzie należał właśnie do Brazylii.

Łatwiej prowadzić firmę w Polsce czy w Brazylii?

Oczywiście, że w Polsce. Jestem Polakiem, tu wszystko znam, płacę podatki. Jednak w Brazylii jest inne podejście. Ja tam planuję realizację ogromnego projektu. Pewnie inne podejście do mnie byłoby, gdybym planował mały hotelik czy fabrykę. Ja w Brazylii mam lotniskowiec. Brazylijczycy potrafią to zrozumieć i docenić. Wynika to z faktu, że Brazylia ma zupełnie niewykorzystany potencjał turystyczny.

To niemożliwe.

A jednak. Do Krakowa rocznie przyjeżdża 12 mln turystów. Do Brazylii - 6 mln.

Z czego to wynika?

Dla przeciętnego turysty zbyt drogie jest samo dotarcie tam. Drogie są loty, bo nie ma otwartego dostępu do wszystkich linii lotniczych. Chodzi o zamknięcie drzwi dla konkurencji. Połączeń jest też mało. Podróżowanie po samej Brazylii również do łatwych nie należy. Do wyboru są: samolot bądź samochód. Do tego dochodzi jeszcze bariera językowa. Brazylijczycy słabo mówią w innych językach, a obowiązujący tam portugalski nie należy do najpopularniejszych.

Czy są szanse na zmiany w którymś z tych obszarów?

Obecnie w parlamencie trwają prace nad uwolnieniem rynku dla innych linii lotniczych. Na pewno spadną ceny, zwiększy się liczba połączeń zewnętrznych i wewnętrznych, a także poprawi się jakość. Jeśli chodzi o język, to jest to kwestia edukacji młodego pokolenia, które co prawda  uczy się angielskiego, ale spektakularnych efektów jeszcze nie zauważam.

Dobrze zatem, że Pan mówi po portugalsku.

Jeśli chce się prowadzić poważny biznes w Brazylii, to jest to warunek konieczny. Mój portugalski nie jest perfekcyjny, ale wystarczający do komunikowania się. Poza tym Brazylijczycy bardzo entuzjastycznie podchodzą do osób, które wkładają wysiłek w naukę tego języka. Widzą wówczas gest w ich stronę.

Czyli turystyka w Brazylii to przyszłość?

Potencjał jest ogromny. Jednak brakuje im standardów jeśli chodzi o turystykę. Wszystko na razie jest na poziomie prowizorki. To jest problem. Dlatego uważam, że taki projekt jak mój stworzy ten standard w Brazylii.

Mówimy o podpisaniu umowy z jedną z największych sieci hotelowych na budowę resortu w Brazylii?

Tak, choć chciałbym tu zastrzec, że to nie jest projekt budowy hotelu, a całej destynacji. Dla mnie wzorem jest Porto Cervo na Sardynii, Sotogrande w Hiszpanii czy El-Gouna w Egipcie. Chodzi o tworzenie od podstaw zupełnie nowej rzeczywistości. To, co ja stworzę, spowoduje wprowadzenie do Brazylii nowego standardu, który Brazylijczycy mogą skopiować. I to może być otwarciem drzwi na turystów.

Na czym dokładnie polega Pana pomysł?

Kupiłem blisko 3 tys. hektarów ziemi z 6,5 km plaży. Wymyśliłem konstrukcję. Zatrudniłem fachowców – bo ja nie jestem ani architektem, ani urbanistą – którzy moje projekty ułożyli w te elementy, które są już standardem na świecie. To powoduje, że tworzymy nowe miejsce na mapie. Takiego miejsca nie było. Dlatego też ściągam odpowiednie marki. Jedną z nich jest Six Senses. To najlepsza marka na świecie.

Mój projekt to również zmiany wewnętrzne, zmiana standardu życia okolicznych mieszkańców – jeśli będą potrafili z tego skorzystać. To także 6000 miejsc pracy – od top managera po operatora kosiarki do trawy.

Trudno było pozyskać takiego partnera jak Six Senses?

To są rzeczy prawie niemożliwe, które bardzo rzadko się zdarzają. Choć tu nie było przypadku. Ja tę koncepcję wymyśliłem w 2003 roku. Pięć lat szukałem odpowiednich gruntów. W 2008 roku zacząłem negocjacje, aby rok później kupić ziemię. Pod koniec 2017 roku podpisałem umowę z Six Senses. Ta historia pokazuje bardziej żmudną i mozolną pracę niż romantyczny zryw. Kluczowa była tu ciągła aktywność i pomysły. Bez tego nie ma szans na powodzenie. Systematyczna praca całego zespołu doprowadziła nas do punktu, gdzie mieliśmy gotowy produkt. Brakowało nam tylko odpowiedniego brandu. I tu trochę dopisało nam szczęście. Będąc w październiku na targach nieruchomościowych spotkałem ludzi, którzy zaprezentowali mi wirtualną prezentację plaży w Meksyku. Zrobiłem: „wow”. Skontaktowałem ich z managerem, który prowadzi projekt w Brazylii. Pojechali tam i zrobili prezentację 360 stopni dla mojego projektu w Brazylii.

W lutym prywatnie byłem na wyjeździe w jednym z hoteli, należących do sieci Six Senses w Zighy Bay (Oman). Napisałem do kolegi, że to fantastyczne miejsce, a on zapytał, czy nie mam ochoty zjeść lunchu z szefem tej sieci na targach nieruchomościowych w Cannes (MIPIM), na których jestem co roku. Odparłem, że z przyjemnością. Spotkaliśmy się, pokazałem mu moją wirtualną prezentację i tym razem on potwierdzał: „wow”. I nastąpiło: fall in love. Nic dziwnego. Jak się widzi tą „moją” Brazylię, trudno się nie zakochać. To był marzec ubiegłego roku. W lipcu podpisaliśmy dokumenty wstępne, a 4 grudnia umowę w Brazylii. To będzie największy ich kompleks na świecie i pierwszy w Ameryce.

Czemu akurat Six Senses?

To sieć, która tworzy nowy standard na świecie. To coś, o co dokładnie mi chodziło, co było u zarania mojego pomysłu: turystyka totalnie eko. Taka, o której wielu ludzi marzy, ale nie ma gdzie pojechać. Ta sieć ma wszystko: recykling, zdrowe jedzenie, zieloną energię.

Rozmawiała Ewa Matyszewska

Cała rozmowa z Grzegorzem Hajdarowiczem: https://www.bdo.pl/pl-pl/Publikacje/Przedsiebiorca-Miesiaca/2018/rozmowa-z-Grzegorzem-Hajdarowiczem-Prezesem-Grupy-Gremi

Materiał powstał we współpracy z BDO Polska.

Dlaczego wybór Pana inwestycji padł na Brazylię?

Zawsze lubiłem czytać książki historyczne. To trochę mój konik. Miałem też w liceum nauczycielkę od historii, która uczyła nas nie tylko dat i wydarzeń, ale także patrzenia kompleksowego na procesy historyczne. Potem ukończyłem politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, co skłaniało mnie do kolejnych analiz. Dodatkowo na studiach specjalizowałem się w Ameryce Południowej, a moja rodzina pochodziła z oszmianskiego powiatu (województwo wileńskie).

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację