Aleksiej Podbieriozkin: Klimat w Europie zależy od Moskwy i Berlina

Niemcy powinni popierać przyłączenie do Rosji Ukrainy, Białorusi i państw bałtyckich – mówi Aleksiej Podbieriozkin, rosyjski politolog.

Aktualizacja: 22.09.2017 17:19 Publikacja: 21.09.2017 19:49

Aleksiej Podbieriozkin: Klimat w Europie zależy od Moskwy i Berlina

Foto: youtube

Rzeczpospolita: W Niemczech trwa kampania do Bundestagu. Komu kibicuje Moskwa i jakie ma oczekiwania?

Aleksiej Podbieriozkin: Niestety, od kilku lat nasze stosunki z Niemcami nie są przyjazne. Nie da się już powrócić do formatu stosunków, jaki był pomiędzy nami za czasów Helmuta Kohla. I to jest bardzo źle, ponieważ w Europie są tylko dwa dominujące państwa – Rosja i Niemcy. Władze rosyjskie będą dystansować się od wyrażania jakichkolwiek sympatii lub antypatii wobec niemieckich wyborów. Zwłaszcza po zdekonspirowanym skandalu w Stanach Zjednoczonych rosyjscy politycy będą bardzo ostrożni.

Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere mówił niedawno o możliwej ingerencji Rosji w niemieckie wybory.

Są kraje, które mają o wiele większy wpływ na niemieckie wybory niż Rosja. Największe doświadczenie w tym zakresie mają Stany Zjednoczone, które aktywnie ingerują w wybory innych krajów, finansując zagraniczne partie polityczne i organizacje pozarządowe. Rosja czymś takim się nie zajmuje.

A może Rosja nie ma takiej potrzeby, ponieważ najważniejsze ugrupowania polityczne w Berlinie mówią o potrzebie poprawy stosunków z Moskwą.

Relacje pomiędzy Rosją a Niemcami zawsze powinni być dobre. Od tego zależy klimat w Europie i najlepiej byłoby zarówno dla Moskwy, jak i Berlina, by nasze interesy się pokrywały. Rosja została wciągnięta do I wojny światowej wbrew swojej woli pod wpływem Wielkiej Brytanii. Nie mieliśmy czego dzielić z Niemcami. Częściowo stało się to podczas II wojny światowej. Nasze interesy się nie kolidują ze sobą. Tyle że Niemcy dzisiaj prowadzą w Unii Europejskiej i zaczynają bronić interesów innych państw, należących do przestrzeni postradzieckiej. I tu się nie rozumiemy.

Kilka dni temu Angela Merkel, mówiąc o aneksji Krymu, nawiązała do podzielonych niegdyś Niemiec i stwierdziła, że kwestia ta nie zostanie zapomniana.

To błąd. Jest mądrym i doświadczonym politykiem, a odwraca do góry nogami fakty historyczne. W latach 1988–1989 wiele państw, które dzisiaj są sojusznikami Berlina, wtedy sprzeciwiało się zjednoczeniu Niemiec. Związek Radziecki poparł to zjednoczenie, bo był to sztuczny podział. To właśnie dlatego Niemcy powinni popierać łączenie z Rosją tych terenów, której w dziwnych okolicznościach zostały od niej odłączone. Mam na myśli Ukrainę, Białoruś i państwa bałtyckie. To byłoby mądre podejście Niemców. O Krymie Berlin oraz inne europejskie stolice powinny zapomnieć jak najszybciej. Nie ma najmniejszych szans, by odwrócić tę sytuację, to już fakt dokonany.

Niemieccy politycy mówią, że zdjęcie sankcji zależy od wykonania porozumień mińskich. Minęły ponad trzy lata, a w pełni nie został wykonany żaden z punktów tego dokumentu.

Rosja podpisała te porozumienia i ich przestrzega, mimo że nie były one w interesie narodu rosyjskiego. To Ukraina nie wykonuje porozumień, podpisała je tylko i wyłącznie po to, by powstrzymać ofensywę na Kijów.

Ale Kijów proponuje, by rozmieścić siły pokojowe ONZ na odcinku ukraińsko-rosyjskiej granicy, kontrolowanej obecnie przez separatystów. Dlaczego Rosja się na to nie zgadza?

Siły pokojowe ONZ zawsze stawia się na linii frontu, tam gdzie trwają walki. Wyobraźcie sobie, że takie siły zostałyby postawione na Cyprze nie na granicy z Cyprem Północnym, tylko gdzieś wewnątrz Cypru. To głupota polityków w Kijowie, których nie można traktować na poważnie.

Czy w Moskwie zdają sobie sprawę z tego, że tląca się wojna w Donbasie oznacza długotrwałą izolację Rosji i konfrontację z Zachodem?

Zacznijmy od tego, że dla Zachodu jest to jedynie pretekst do konfrontacji z Rosją. Widocznie niektórym europejskim państwom to się opłaca. To pozytywnie wpływa na rosyjską gospodarkę, która musi dążyć do samowystarczalności. Izolacja Rosji jeszcze bardziej zmobilizuje nasze społeczeństwo.

Prof. Aleksiej Podbieriozkin jest dyrektorem Centrum Badań Wojskowo-Politycznych, działającego przy prestiżowym Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych (MGIMO). Do 2015 roku był prorektorem tej uczelni. W 2000 roku rywalizował z Władimirem Putinem w wyborach prezydenckich.

 

Rzeczpospolita: W Niemczech trwa kampania do Bundestagu. Komu kibicuje Moskwa i jakie ma oczekiwania?

Aleksiej Podbieriozkin: Niestety, od kilku lat nasze stosunki z Niemcami nie są przyjazne. Nie da się już powrócić do formatu stosunków, jaki był pomiędzy nami za czasów Helmuta Kohla. I to jest bardzo źle, ponieważ w Europie są tylko dwa dominujące państwa – Rosja i Niemcy. Władze rosyjskie będą dystansować się od wyrażania jakichkolwiek sympatii lub antypatii wobec niemieckich wyborów. Zwłaszcza po zdekonspirowanym skandalu w Stanach Zjednoczonych rosyjscy politycy będą bardzo ostrożni.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli