Wiele razy pisałam o tym, że PGNiG każde niewygodne dla siebie pytanie zbywało i zbywa w jeden sposób - odmawia odpowiedzi zasłaniają się tajnością i „dobrem spółki". Kilka dni temu w PGNiG odnowiono „Rzeczpospolitej" ujawnienia nazwiska osoby, która reprezentowała tę państwową firmę na walnym, gdzie zdecydowano o przyznaniu nowym szefom nagród za nic. To najświeższy dowód na absolutne poczucie bezkarności wśród kierownictwa tego przedsiębiorstwa.
Funkcja rzecznika prasowego już dawno powinna być tam zlikwidowana. Jest to jeszcze jedna posada, gdzie zajmujące je osoba nie ma nic do roboty, a dostaje za to dobre pieniądze. Wysprzątanie tej stajni Augiasza musi nastąpić szybko, bo smród stamtąd się dobywający jest coraz większy.
To co od lat dzieje się w PGNiG bardzo przypomina zwyczaje w rosyjskich koncernach państwowych jak np. naftowy Rosneft, gdzie prezes potrafił nawet nie wykonać decyzji premiera o ujawnieniu wysokości swoich horrendalnych poborów. Prezes Rosneft mógł sobie na to pozwolić, bo to dobry kumpel rosyjskiego prezydent i tak naprawdę premiera ma w nosie. No ale to przecież neoimperialna Rosja, a nie demokratyczna Polska - członek Unii Europejskiej o wysokich, moralnych i politycznych ambicjach.
Niestety PGNiG wypada źle nie tylko na tle wielu innych polskich i zachodnich firm, ale też na tle Gazpromu. Obie spółki są notowane na rodzimych giełdach, ale to sprawozdania Gazpromu i polityka informacyjna koncernu rosyjskiego (m.in. coroczna konferencja prasowa prezesa transmitowana na żywo przez internet) wydaje mi się bardziej otwarta i klarowna, aniżeli tkwiący w mrokach „tajemnic" polski operator gazowy.
Dlatego czas już najwyższy na zafundowanie ludziom z PGNiG kuracji odwykowej. Przede wszystkim właściciele - a więc obywatele Polski i akcjonariusze muszą mieć dokładną informację o sposobie wynagradzania w tej firmie. Bo to że system ten jest chory od lat, nie trzeba nikogo przekonywać.