Zarówno sondaż ARC Rynek i Opinia, jak i niedawne badanie agencji Open Research dowodzą, że nasz patriotyzm z roku na rok rośnie. Według danych Open Research, o ile w ubiegłym roku 64 proc. ankietowanych czuło się zachęconych do zakupu polskością danej marki, o tyle w tym roku ta grupa urosła do 73 proc. Coraz częściej sprawdzamy też przy zakupach, czy dany towar wyprodukowano w Polsce.

Widać to np. po rosnącej liczbie użytkowników aplikacji Pola, która umożliwia sprawdzenie smartfonem polskości produktów. Według jej wydawcy, Klubu Jagiellońskiego, Polę pobrało już 370 tys. osób, które zeskanowały 10 mln towarów. Inny dowód to działania producentów i handlowców, którzy dostrzegli, że polskość pomaga w sprzedaży. Coraz częściej podkreślają więc na opakowaniu lub w reklamie polskość swoich produktów. Szczególnie w przypadku żywności, gdzie najczęściej można liczyć na premię za krajowe pochodzenie. Mamy wiec polskie masło, mięso i truskawki (dwa razy droższe od zagranicznych).

Jednak firmy chcące bazować tylko na patriotycznych sentymentach mogą się srodze zawieść. Liczy się też twardy rachunek ekonomiczny – przekonanie, że rodzima żywność, polskie kosmetyki, buty i wiele innych wyrobów wcale nie ustępują zagranicznym konkurentom, a przy porównaniu jakości do ceny często wygrywają. Warto pamiętać, że patriotyzm konsumencki jest mocno podszyty konsumenckim sprytem rodzimych „smart consumers".