Szczyt UE: Premier Szydło starała się zatrzeć złe wrażenie

Opór Beaty Szydło wobec dotychczasowego szefa Rady Europejskiej wywołał wściekłość pozostałych państw UE.

Aktualizacja: 13.03.2017 03:27 Publikacja: 12.03.2017 18:26

Szczyt UE: Premier Szydło starała się zatrzeć złe wrażenie

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Beata Szydło, wbrew woli 27 państw UE, zdecydowanie sprzeciwiła się propozycji odnowienia kadencji Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Gdy spektakularnie przegrała, nie doprowadzając nawet do szerszej debaty na ten temat, postanowiła zablokować prace szczytu.

Na koniec spotkania przywódców oświadczyła, że nie może poprzeć konkluzji, czyli dokumentu zawierającego wnioski ze szczytu. – To cyniczne, infantylne – ocenił Charles Michel, premier Belgii. Na reakcję premier Szydło, że „Polska ma swoje zasady" miał odpowiedzieć prezydent Francji François Hollande: „Wy macie swoje zasady, my mamy fundusze strukturalne", czyniąc aluzję do faktu, że Polska jest największym biorcą unijnych funduszy z polityki spójności.

Po raz pierwszy w tym gronie padła groźba finansowa. To oznacza, że cierpliwość partnerów Polski powoli się wyczerpuje. Beata Szydło próbowała potem minimalizować to zagrożenie, mówiąc, że to „szantaż polityka, który ma 4-proc. poparcie i wkrótce pożegna się ze swoim urzędem".

Jednak nie tylko Hollande był poirytowany postawą polskiej premier. Nie chodziło o sam sprzeciw wobec Tuska, ale o to, że Polska próbowała szantażować inne państwa UE. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu z Warszawy dochodziły sygnały, że polski rząd szuka proceduralnych sposobów zablokowania wyboru Tuska na drugą kadencję i rozważa blokowanie szczytu. Bo samej decyzji zawetować nie mógł, gdyż unijny traktat przewiduje, że jest ona podejmowana większością głosów.

Zwyczajowo konkluzje przyjmowane są jednomyślnie, ale zdarzało się w przeszłości, że kraj mający zastrzeżenie do poszczególnych punktów dystansował się od nich, co zaznaczane było przypisem w dokumencie. Polska jednak postanowiła kontestować nie tylko punkt mówiący o wyborze Tuska, ale całość, w tym elementy dotyczące Bałkanów Zachodnich, polityki gospodarczej, wspólnej obrony, polityki migracyjnej. I choć formalnie nie był to wielki problem, bo konkluzje są zapisem politycznych intencji, a nie aktem prawnym, to jednak dla przywódców była to jak zniewaga. – W Unii Europejskiej normą nie może stać się sytuacja, gdy jeden kraj dla czysto wewnątrzpolitycznych celów bojkotuje całą pracę UE – powiedział po szczycie Xavier Bettel, premier Luksemburga.

Beata Szydło chyba szybko zorientowała się, że stoi na przegranej pozycji. A Unia zawsze znajdzie sposób, by obejść polskie weto. I już w piątek, w czasie spotkania 27 państw UE poświęconego przyszłości UE po Brexicie polska premier – według różnych źródeł – zachowywała się konstruktywnie. – Brała aktywny udział w dyskusji, zadeklarowała, że Polska podpisze deklarację rzymską 25 marca, miała kilka konstruktywnych pomysłów – mówi nieoficjalnie wysoki rangą eurokrata. – Atmosfera była prawie normalna – dodał. Sama Szydło zresztą na konferencji prasowej podkreśliła, że sprzeciw wobec Tuska nie oznacza, że Polska będzie kontestować prace Rady Europejskiej. – Czas zakończyć ten temat – oświadczyła.

W interesie Polski jest, żeby inni przywódcy szybko zapomnieli o tej awanturze. Unia wchodzi właśnie w okres dyskusji o swojej przyszłości. Szczęśliwie dla Polski nie tylko Warszawa ma problem z pomysłem Unii różnych prędkości i w czasie ostatniego szczytu wielu przywódców podkreślało, że celem ma być jedność Unii. A dla tych, którzy chcą iść dalej w mniejszym gronie, żadne nowe postanowienia czy polityczne deklaracje nie są potrzebne.

Jednak to poparcie dla jedności nie oznacza, że nie czekają nas spory o kierunek rozwoju UE. Już teraz widać, że jedną z głównych linii podziału będzie agenda socjalna. – Nie chcemy jakiejkolwiek harmonizacji w tej dziedzinie. Lepsze standardy społeczne są efektem rozwoju gospodarczego, a nie standardów unijnych. Nie chcemy demontażu konkurencji – mówiła premier Szydło. Nieoficjalnie unijni dyplomaci przyznają, że w przygotowywanej na 25 marca deklaracji rzymskiej najtrudniej będzie znaleźć wspólny język w sprawach społecznych oraz rozszerzenia UE.

W sprawie samej procedury wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej Polska uznała, że jeden mały sukces ma. Bo w konkluzjach, nieprzyjętych przez nasz rząd, znalazła się zapowiedź dyskusji jeszcze w tym roku nad zasadami wyboru przewodniczącego RE. Jednak inni nasi rozmówcy kwestionowali udział Polski w przeforsowaniu tego zapisu. –To była inicjatywa socjalistycznych rządów, którym nie podoba się, że najważniejsze stanowiska w UE są zdominowane przez chadeków. Chcą dyskusji o równowadze politycznej – powiedział unijny dyplomata.

Korespondencja z Brukseli

Beata Szydło, wbrew woli 27 państw UE, zdecydowanie sprzeciwiła się propozycji odnowienia kadencji Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Gdy spektakularnie przegrała, nie doprowadzając nawet do szerszej debaty na ten temat, postanowiła zablokować prace szczytu.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia