O tym, że mimo upływu lat lubiła przyjmować nowe wyzwania, świadczy jej angaż do TR Warszawa Grzegorza Jarzyny przyjęty, gdy skończyła już dziewięćdziesiątkę. Dla tej sceny zrezygnowała z etatu w Teatrze Współczesnym, w którym spędziła kilka dziesięcioleci.
Ostatnio przygotowywała się w Teatrze Żydowskim do obrosłej legendą roli. Miała zagrać Rozalię Lautmanową w adaptacji „Sklepu przy głównej ulicy”. Postać wiekowej żydowskiej wdowy, prowadzącej w czasach okupacji sklep galanteryjny, zagrała w amerykańskim filmie Ida Kamińska. Za tę rolę została nominowana do Oscara. Zapewne Danuta Szaflarska stworzyłaby poruszającą kreację. Stan zdrowia już na to jednak nie pozwolił.
Ja, Danuta I
Gdy odbierała Złote Berło Fundacji Kultury Polskiej, zasiadła na specjalnym tronie, a podziękowania zaczęła z uśmiechem: „Ja, Danuta I”. Widzowie zgromadzeni w Teatrze Narodowym przyjęli to zdanie z pełną aprobatą. Bo jej panowanie nad wyobraźnią, nad dobrym smakiem, otwartością na drugiego człowieka, nad normalnością trwało wiele dekad. Przekonywała, że nie warto w życiu chodzić na skróty, że aktorowi, mimo chwilowych pokus finansowych, nie opłaca się ulegać komercji, że własne nazwisko warto cenić, choćby dlatego, by mieć potem szacunek dla samej siebie.
Należała do wybrańców losu, którzy bez względu na wiek, zawsze są młodzi. Do końca pozostała aktorką nowoczesną, osobą pełną temperamentu i normalności. Od dzieciństwa marzyła co prawda, by zostać lekarzem, jednak sytuacja finansowa jej rodziny, śmierć ojca, pokrzyżowały te plany. Zdecydowała się na studia w Wyższej Szkole Handlowej w Krakowie. Kiedy była na drugim roku, na balu sylwestrowym spotkała kolegów z liceum, którzy studiowali w Warszawie i namówili ją na studia aktorskie. Skończyła je z wyróżnieniem.
Na egzaminie do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej uratował ją Janko Muzykant, bo najlepiej wypadła, recytując tekst o jego śmierci. Legendarny aktor i reżyser Aleksander Zelwerowicz ponoć załamał ręce nad jej ignorancją z historii teatru. – Na przygotowanie się do egzaminu miałam trzy dni, więc nie mógł on wyglądać olśniewająco – tłumaczyła się potem.