To nic innego jak zbrodnia wojenna – mówi Antony Lake, szef UNICEF, informując o nalocie na szkołę w wiosce Hass w prowincji Idlib w północno-zachodniej Syrii.
Tak tragicznego w skutkach ataku nie było jeszcze w czasie ponadpięcioletniej wojny domowej w Syrii. Prócz uczniów zginęło również siedmiu nauczycieli.
Moskwa zaprzecza, że to jej lotnictwo dokonało nalotu. Jednak Witalij Czurkin, ambasador Rosji przy ONZ, nie był początkowo tego pewien. – Mógłbym zaprzeczyć, ale jako rozsądny człowiek muszę poczekać, co powie minister obrony – tłumaczył w Nowym Jorku. Po kilku godzinach oskarżał USA o zabicie kilkudziesięciu cywilów na Manbidż w czasie walk o miasto latem tego roku. Zgodnie z ostatnim raportem Amnesty International w wyniku bombardowań USA i ich sojuszników życie straciło w ostatnich tygodniach co najmniej 300 osób. Według Airwars, organizacji monitorującej ataki na cywilów, rosyjskie bomby zabiły w Syrii 3,6 tys. cywilów od chwili, gdy przed rokiem Rosja rozpoczęła naloty.
Asad zwycięża
Szkoła w wiosce Hass znajduje się na obszarze kontrolowanym przez sojusz zbrojnej antyasadowskiej opozycji Dżajsz al-Fatah (Armia Podboju). W skład tej grupy wchodzi Fatah al-Szam, organizacja, która nosiła do niedawna nazwę Front al-Nusra była podporządkowana w przeszłości Al-Kaidzie. Cały obszar prowincji Idlib był w ostatnim czasie celem licznych ataków bombowych z udziałem rosyjskiego lotnictwa. Jest to obszar strategiczny będący swego rodzaju zapleczem oblężonych we wschodniej części Aleppo bojowników opozycji. Są wśród nich członkowie Fatah al-Szam. Ich liczebność ocenia się na 900 bojowników.