- Niemcy nie wezmą udziału w możliwej akcji militarnej - pragnę podkreślić, że nie zapadły jeszcze w tej sprawie decyzje - ale wesprzemy wszystko, co zostanie zrobione, by wysłać sygnał, iż użycie broni chemicznej jest nieakceptowalne - oświadczyła Merkel, która wcześniej rozmawiała o sytuacji w Syrii z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
Gotowość do takiego ataku wyraziły wcześniej USA i Francja, nie wykluczyła go także Wielka Brytania.
Atak miałby być reakcją na domniemane użycie przeciwko cywilom przez syryjską armię broni chemicznej w czasie nalotu na Dumie. Po ubiegłorocznym użyciu broni chemicznej w prowincji Idlib, USA przeprowadziły atak rakietowy na lotnisko wojskowe, z którego wystartowały samoloty biorące udział w nalocie, w czasie którego użyto broni chemicznej.
O tym, że do ataku może dojść w najbliższym czasie napisał w środę na Twitterze Donald Trump. Dzień później stwierdził jednak, że do ataku "może dojść wkrótce, ale może też nie dojść wkrótce".
Tymczasem prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił, że ma dowody na użycie broni chemicznej przez reżim Baszara el-Asada. Dodał, że reakcja Francji nastąpi po zweryfikowaniu tych informacji.