Chodzi o plany stworzenia przez Syryjskie Siły Demokratyczne 30-tysięcznej formacji, która chroniłaby granic Syrii. Na turecko-syryjskim pograniczu w jej skład mieliby wchodzić głównie Kurdowie z Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG).

YPG brało udział w ofensywie przeciw Daesh i przyczyniło się do zajęcia nieformalnej stolicy samozwańczego kalifatu, Ar-Rakki. Turcja uznaje jednak kurdyjskie jednostki za zbrojne ramię Partii Pracującej Kurdystanu - zdelegalizowanej organizacji uznawanej przez Turcję, USA i UE za formację terrorystyczną.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan mówiąc o planach SDF nazwał nową formację "armią terroru" i zaapelował do USA, by wycofały swoje wsparcie dla tej inicjatywy.

Conkar pisze z kolei, że USA powinny "zmienić swoją decyzję zanim relacje między USA i Turcją pogorszą się tak, że nie będzie można ich już naprawić".

Poseł dodał, że Turcja jest zdeterminowana, by "eliminować każde zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa narodowego" a także, że opowiada się za "integralnością terytorialną Syrii".