Chodzi o kilkuletniego chłopca z syryjskiego Aleppo, którego zdjęcie kilka tygodni temu wywołało poruszenie na świecie. Widać na nim wydobyte spod ruin zbombardowanego domu dziecko, które, oszołomione i otępiałe, siedzi w karetce pogotowia. I nie płacze, co było najbardziej wstrząsające.
Na historię małego Syryjczyka zareagował sześcioletni Alex ze Scarsdale w stanie Nowy Jork. Napisał list do prezydenta Baracka Obamy, w którym prosi, by ten pojechał do Syrii i przywiózł małego Omrana do Stanów, a on i jego rodzina zapewnią mu dom.
Alex zapewnia, że pomoże Syryjczykowi w nauce angielskiego, i wraz z siostrą podzielą się z nim zabawkami. Catherine odda mu niebieskiego królika, a on sam podzieli się z nim rowerem.
Obiecuje, że jeśli prezydent spełni jego prośbę, z "Alex i jego rodzina przywitają go balonikami, flagami i kwiatami".
List sześcioletniego Alexa prezydent Barack Obama odczytał podczas zgromadzenia ONZ.