W pogoni za szlemem

Nie w słynnych zagranicznych akademiach, ale w Piotrkowie Trybunalskim, Wrocławiu, Warszawie i Łodzi wychowali się najlepsi polscy tenisiści młodego pokolenia.

Publikacja: 28.06.2018 00:01

Foto: materiały prasowe

W maju po raz pierwszy od 2006 roku Agnieszka Radwańska opuściła turniej wielkoszlemowy. Z powodu kontuzji pleców musiała wycofać się z Roland Garros. Kłopoty zdrowotne krakowianka ma od dwóch sezonów. Wygrywa coraz rzadziej, spadła w rankingu. Być może trzeba się z tym pogodzić – choć będzie trudno – że najlepsza polska tenisistka w historii, finalistka Wimbledonu, nie będzie grać już na dawnym poziomie, a niewykluczone, że niedługo zejdzie z zawodowej sceny. Ma 29 lat, profesjonalnie gra w tenisa już 14 lat.

Jerzy Janowicz, kiedyś numer 14 na świecie już dawno wypadł z czołówki. Dziś zajmuje 199. pozycję. Łodzianin leczy kolejne kontuzje. Łukasz Kubot, który w ubiegłym roku wygrał w deblu Wimbledon i jeszcze niedawno był numerem 1 w rankingu ATP w grze podwójnej wszedł już w zaawansowany wiek (skończył 36 lat). W każdej chwili może ogłosić zakończenie kariery.

W tenisie następuje zmiana warty. Mimo permanentnych kłopotów finansowych Polskiego Związku Tenisowego, braku systemu szkolenia, pojawiła się nadzieja, że Radwańską, Janowicza, Kubota będzie miał kto zastąpić. 17-letnia warszawianka Iga Świątek wygrała turniej deblowy juniorek na kortach Rolanda Garros, w singlu była w półfinale. Zaskakuje postawa 21-letniego Huberta Hurkacza. Pochodzący z Wrocławia tenisista jest już na 121. miejscu w klasyfikacji ATP. W pierwszej dwusetce znajduje się trenujący w Łodzi Kamil Majchrzak, który na początku sezonu wyprzedzał Hurkacza w rankingu.

Hurkacz – NextGen

Tłumy przed kasami klubu tenisowego są w Polsce zjawiskiem niespotykanym. W niedzielę, 10 czerwca przed wejściem do Parku Tenisowego „Olimpia" w Poznaniu ustawiła się kolejka kibiców. W finale challengera Poznań Open, cykli turniejów zaliczany do II ligi tenisowej, grał Polak. Pierwszy raz od 2012 r. do finału awansował Hubert Hurkacz.

21-letni wrocławianin dokonał tego w znakomitym stylu. Wychodził na kort i po prostu wygrywał. Nie przejmował się tenisową hierarchią i ich laurami z przeszłości. Prezentował to, co ma w swoim repertuarze najlepszego – silny serwis, solidny forhend, konsekwentną grę z głębi kortu. Wierzył w siebie. W finale – przy pełnych trybunach – spotkał się z Japończykiem Danielem Taro, który niedawno wygrał challengera w Stambule. Hurkacz znów pokazał, że kto stoi po drugiej stronie siatki, nie ma dla niego żadnego znaczenia. Pokonał Taro 6:1, 6:1. Po raz pierwszy w zwyciężył w singlu w challengerze.

Ten wynik i postawa wcale nie jest zaskakująca. Dwa lata temu, kiedy wrocławianin na dobre rozpoczął starty w zawodowym cyklu, był 496., przed rokiem – 329. Dziś jest 121. Za tym kryje się ogromny wysiłek fizyczny, mentalny, logistyczny, finansowy. Aby dojść do tej pozycji, która wciąż jest dopiero przedsionkiem wielkiego tenisa, Hurkacz pokonał dziesiątki tysięcy kilometrów, jego rodzice i nieliczni sponsorzy zainwestowali setki tysięcy złotych. Rozegrał setki meczów i wiele z nich przegrał. Nikt nie mógł mu zagwarantować, że znajdzie się u progu pierwszej setki światowego rankingu, a dziś od wejścia do elity – jaką umownie jest w tenisie pierwsza setka – dzielą go 102 punkty rankingowe.

Tenis wybrał świadomie. Nie z przymusu, rodzicielskiego widzimisię, tylko z ogromnej satysfakcji, jaką od dziecka dawały mu zajęcia na korcie. Mama Zofia była mistrzynią Polski. Jej bracia też grali profesjonalnie. Tomasz Maliszewski wystąpił w spotkaniu reprezentacji Polski w Pucharze Davisa. Huberta u progu kariery trenował jednak inny członek zespołu Davis Cup z przeszłości Piotr Jamroz. Najlepszy obecnie polski tenisista zaczynał w Krzyckim Klubie Tenisowym. Występowali w nim Łukasz Kubot, Michał Przysiężny. Dziś Hurkacz reprezentuje Redeco Wrocław, działający przy centrum tenisowym przy ulicy Strzegomskiej.

Do 16 roku życia Hubert był numerem 2 w Polsce wśród juniorów. Wyprzedzał go Michał Dembek. Obaj zawsze wyróżniali się warunkami fizycznymi, co ułatwiało im życie na korcie, ale nie gwarantowało sukcesów w przyszłości. Trzeba było zadbać o inne detale. W czasie gdy Michał skupiał się głównie na startach, Hubert więcej trenował i doskonalił technikę. Po mistrzostwach Polski do lat 16 nastąpiła zmiana warty. Hurkacz pokonał Dembka. Podsumowaniem juniorskiej kariery Hurkacza był udział w trzech turniejach wielkoszlemowych. W Australii po zaciętym trzysetowym pojedynku – wystarczy spojrzeć na wynik 6:7, 6:3, 7:9 – przegrał z robiącym ostatnio zawrotną karierę w cyklu ATP Kanadyjczykiem Dennisem Szapowałowem. – Serwowałem, by wygrać mecz i nie utrzymałem podania. Chyba zabrakło mi energii – opowiadał niedawno „Rzeczpospolitej".

Po trzech latach od tego meczu Hurkacz ma lepszy bilans w Wielkim Szlemie u seniorów niż u juniorów. Tydzień przed występem w Poznaniu zagrał po raz drugi w życiu w seniorskim turnieju wielkoszlemowym. Na kortach Roland Garrosa przebrnął przez eliminacje, wygrywając trzy trudne mecze. W pierwszej rundzie turnieju głównego pokonał ćwierćfinalistę Australian Open Amerykanina Tennysa Sandgrena. W drugiej lepszy od Polaka był Marin Cilić. Wstydu nie było. Hurkacz był w stanie urwać Chorwatowi seta.

To może być punkt zwrotny w karierze rakiety nr 1 w kraju. Hurkacz mniej musi się martwić o pieniądze na kolejne wyjazdy i kolejne punkty ATP. W Paryżu zarobił 79 tys. dol. Dla porównania za wygraną w polskim challengerze dostał 9,2 tys. dol. Na horyzoncie pojawiła się szansa na grę w stworzonym przez Międzynarodową Federację Tenisową (ITF) prestiżowym turnieju dla ośmiu najlepszych zawodników do 21 roku życia – NextGen. W młodzieżowym rankingu Hurkacz zajmuje dziesiąte miejsce. Z formą, którą obecnie prezentuje, awans do NextGen jest w zasięgu Polaka.

Świątek – zwycięstwo na Roland Garros

O ile Hurkacza nikt nie porównuje z Wojciechem Fibakiem albo z Jerzym Janowiczem, to Iga Świątek wielokrotnie musiała zmierzyć się z odniesieniami do Agnieszki Radwańskiej. Trochę sama jest temu winna, bo w tenisowy świat weszła równie spektakularnie jak finalistka Wimbledonu.

We wrześniu 2016 roku Świątek wraz ze swoimi koleżankami z tego samego rocznika 2001 – Mają Chwalińską i Stefanią Rogozińską-Dzik zdobyła drużynowe mistrzostwa świata juniorek (Junior Fed Cup). Legionistka była w turnieju rakietą numer 1. Polska wywalczyła ten mistrzowski tytuł dopiero drugi raz w historii. Poprzednim razem dokonała tego w 2005 roku drużyna z siostrami Agnieszką i Urszulą Radwańskimi.

Świątek największy sukces odniosła w tegorocznym Roland Garros. W singlu przegrała dopiero w półfinale, w drugim secie, mając piłkę meczową. W deblu odniosła zwycięstwo w parze ze swoją pogromczynią w grze pojedynczej Amerykanką Caty McNally – ponownie nawiązała do dawnych sukcesów sióstr Radwańskich. Ostatni raz z polskich juniorek w deblu wygrywała w Paryżu Urszula Radwańska – w 2007 roku.

W seniorkach młoda warszawianka może się już pochwalić pięcioma zwycięstwami w turniejach ITF i 346. miejscem w rankingu WTA. Byłoby lepiej, gdyby nie ciężka kontuzja, której doznała podczas rozgrywanego na kortach Legii turnieju w czerwcu ubiegłego roku, ale i tak jest dobrze, dzięki wynikom osiągniętym podczas niedawnego amerykańskiego tournée. Świątek wyjechała za ocean w marcu z trenerami Piotrem Sierzputowskim i Jolantą Rusin-Krzepotą. Spędziła w USA pięć tygodni.

Świątek dojście do tego punktu zawdzięcza przede wszystkim sobie i czuwającym nad jej rozwojem rodzicom. Ojciec Tomasz to olimpijczyk z igrzysk w Seulu (1988 r.) w wioślarstwie. Od pierwszych kroków na korcie, które mała Iga stawiała na Warszawiance, a później na Merze, zwracał uwagę nie tylko na treningi tenisowe, ale i na ogólnorozwojowe. Kiedy przyszły sukcesy, nigdy nie obciążał córki nadmierną liczbą startów. Kontuzję, którą Iga odniosła w ubiegłym roku, przyjął z pokorą. Przez kilka miesięcy zespół trenerski cierpliwie pracował nad tym, by tenisistka wróciła do zdrowia. Zaraz po wznowieniu startów wygrała turniej ITF i pierwszy w życiu mecz w Fed Cup. Celem młodej warszawianki na najbliższe miesiące jest gra o zwycięstwo w juniorskich turniejach wielkoszlemowych i dalszy skok w rankingu WTA.

Majchrzak – trudny przeskok na zawodowstwo

Z trójki polskich nadziei tenisowych Kamil Majchrzak miał chyba najtrudniej. Pochodzi z Piotrkowa Trybunalskiego. Korty i trener były na miejscu, ale aby rywalizować w Polsce, a potem na świecie, to za mało. Z czasem na treningi musiał dojeżdżać autobusem do Łodzi. Dojazdy, szkoła, treningi, a mimo to przez wiele lat był najlepszym zawodnikiem w Polsce w młodzieżowych kategoriach. Na świecie też błysnął. Zwyciężył w prestiżowym rozgrywanym na Florydzie turnieju Eddie Herr, był w ćwierćfinale Australian Open, wygrał Igrzyska Olimpijskie Młodzieży w Nanjing, w klasyfikacji juniorów był w pewnym momencie na siódmym miejscu.

Na turnieje zagraniczne mógł zabierać ze sobą trenera. To wielki luksus dla juniora. W PZT były jeszcze pieniądze z programu Prokomu, a Majchrzak wraz z innymi zawodnikami z rocznika 1996 znalazł się w grupie sponsorowanej przed Siemensa.

Schody zaczęły się po przejściu na zawodowstwo. Sponsorów brakowało, koszty rosły. W ubiegłym roku Kamil musiał rozstać się z wieloletnim trenerem Jakubem Ulczyńskim i przeszedł pod opiekę Tomasza Iwańskiego, byłego trenera Nadii Pietrowej, który stara mu się pomóc nie tylko tenisowo, ale też i finansowo. Wsparcia udzieliły zewnętrzne instytucje. Majchrzak wraz Magdaleną Fręch są pierwszymi polskimi tenisistami objętymi ministerialnym programem Team 100. Zawodnik z Piotrkowa dostaje też grant od ITF.

O tym, że Majchrzak zasłużył na stypendia i uwagę sponsorów, świadczą wyniki. Jeszcze przed Rolandem Garrosem to on był polską rakietą numer 1, zajmując 181. miejsce w ATP. W światowej dwusetce znajduje się od ubiegłego roku. W swojej biografii ma kilka zwycięstw z niezłymi tenisistami. Ogrywał finalistę US Open z 2016 roku Pablo Carrenę Bustę, Alberto Montanesa, Floriana Mayera, ostatnio Dustina Browna.

W 2015 roku podczas challengera w Maroku wygrał z Marco Cecchinato 6:1, 6:4, półfinalistą ostatniego Rolanda Garrosa. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób określić takie zwycięstwo. Rok po tym spotkaniu Międzynarodowa Federacja Tenisowa zdyskwalifikowała Włocha na 18 miesięcy i ukarała 40 tys. euro grzywny, udowadniając mu, że naruszył przepisy antykorupcyjne. Innymi słowy Cecchinato miał „ustawić" to spotkanie i jak głosił komunikat ITF „czerpać korzyści finansowe z gier w internetowych zakładach bukmacherskich". Majchrzak nie miał z tym nic wspólnego i pewnie nie chciałby przejść do historii tenisa jako rywal zawodnika, który oszukiwał.

Ma jasny sportowy cel. W tym roku chce ustabilizować się na poziomie challengerów, próbować sił w eliminacjach turniejów ATP, być tam, gdzie jest dziś jego kolega z reprezentacji daviscupowej Hubert Hurkacz, czyli około 120. miejsca. Znacznie poprawił się w grze na twardej nawierzchni, na „cegle" jednak ujawnia lepiej swoje główne tenisowe walory – wytrzymałość i cierpliwość.

Trenuje nadal w Łodzi. Już nie dojeżdża jednak z Piotrkowa Tryb., zamieszkał w Łodzi. Jest zawodnikiem AZS Łódź i wcale nie takim, który posiada licencję klubową na niby. Właśnie wystąpił w finale Akademickich Mistrzostwach Polski. Z zespołem Uniwersytetu Łódzkiego zdobył złoto.

Hurkacz, Świątek i Majchrzak już pod koniec czerwca zameldują się w Londynie. Zagrają na kortach Wimbledonu. Obaj panowie wystąpią w eliminacjach najbardziej prestiżowego turnieju tenisowego na świecie. Świątek ogrywa się w kategorii juniorek. To są konieczne etapy w karierze tak młodych jeszcze tenisistów i naszej juniorki. Zanim dotarli do czołówki, przechodzili przez nie Radwańska, Kubot, Janowicz. Dobrze, że są młodzi, którzy mogą pójść w ich ślady.

W maju po raz pierwszy od 2006 roku Agnieszka Radwańska opuściła turniej wielkoszlemowy. Z powodu kontuzji pleców musiała wycofać się z Roland Garros. Kłopoty zdrowotne krakowianka ma od dwóch sezonów. Wygrywa coraz rzadziej, spadła w rankingu. Być może trzeba się z tym pogodzić – choć będzie trudno – że najlepsza polska tenisistka w historii, finalistka Wimbledonu, nie będzie grać już na dawnym poziomie, a niewykluczone, że niedługo zejdzie z zawodowej sceny. Ma 29 lat, profesjonalnie gra w tenisa już 14 lat.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
WTA Stuttgart. Iga Świątek wygrała z Emmą Raducanu i pędzi po kolejne porsche
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek? To wielka gwiazda, która wraca do formy
Tenis
Iga Świątek zaczęła sezon na kortach ziemnych. Wygrała w Stuttgarcie
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia