Na rynku najmu mieszkań na doby gorąco jest już od maja. Miejsca noclegowe z najlepszymi adresami na majówkę i wakacje są rezerwowane z dużym, czasem wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Z analiz Open Finance wynika, że najdroższe miejsca to Sopot, Świeradów-Zdrój, Karpacz, Mikołajki, Szklarska Poręba, Szczyrk, Kołobrzeg, Zakopane. To tam można zarobić najwięcej – 9 proc. rocznie. Tradycyjny najem długoterminowy może dać średnio 4–6 proc.
– Wynajem mieszkań na doby jest bezkonkurencyjny – podkreśla Radosław Góral z biura Nowodworski Estates. – To jednak specyficzny biznes. Na rentowność ma wpływ nie tylko adres, ale i jakość zarządzania nieruchomością.
Zamiast hotelu
Olga Cieślakowska, ekspert agencji Północ Nieruchomości, zwraca uwagę, że bardziej popularne formy inwestowania w nieruchomości, czyli zakup mieszkań na tradycyjny wynajem lub też tzw. flipy (kupić tanio, sprzedać drożej), stają się coraz trudniejsze. – Ten biznes nie jest już tak atrakcyjny jak jeszcze kilka lat temu ze względu na wzrost cen – wyjaśnia.
Alternatywą stają się nieruchomości wakacyjne. – Nawet osoby, które kupowały takie apartamenty na własny użytek, teraz zaczynają je wynajmować. I dokupują kolejne – twierdzi Olga Cieślakowska. – Wpływ na to ma nie tylko stopniowe bogacenie się społeczeństwa, ale też zagrożenie terrorystyczne na świecie. Na wakacje wyjeżdżamy coraz częściej i coraz częściej wybieramy polskie miejscowości. Zachwyt zagranicą Polakom już minął. Teraz zamiast all inclusive w Egipcie wybieramy apartament w Dźwirzynie lub Łebie.
Na systematyczny wzrost zainteresowania apartamentami i domami w polskich kurortach zwraca też uwagę Barbara Bugaj, analityk ds. rynku nieruchomości w Cenatorium, firmie, która ma największą bazę danych o transakcjach w całej Polsce. – Zamiast hotelu Polacy coraz częściej wolą mieszkania, gwarantujące niezależność, spokój i prywatność – podkreśla.