Rosyjski resort energetyki przedstawił rządowi raport o stanie rosyjskiego górnictwa. Okazało się, że ponad jedna trzecia działających kopalni (20 na 58) stanowi zagrożenie dla życia górników.
Jednak zamiast zamknąć przestarzałe, niedoinwestowane zakłady, urzędnicy proponują ich modernizację. Dlaczego? Bo będzie kosztować to połowę taniej. Zamiast 53,7 mld rubli, które pochłonie likwidacja 20 kopalń, na ich modernizację właściciele – rosyjscy oligarchowie – wydadzą ok. 23 mld rubli, policzyli urzędnicy. Po modernizacji liczba niebezpiecznych zakładów ma spaść do pięciu.
Jeszcze jednym, i wydaje się decydującym, argumentem za wycofaniem się Kremla z zamknięcia najbardziej niebezpiecznych kopalń jest fakt, że wydobywają one w sumie 105 mln ton węgla rocznie, i to w większości tych najbardziej cenionych rodzajów.
Ważny jest też fakt, że zapuszczone, stare kopalnie należą do oligarchów. Na liście niebezpiecznych zakładów są wszystkie kopalnie Siewierstali Aleksieja Mordaszowa, sześć kopalń koncernu Jewraz Romana Abramowicza, trzy koncernu Mieczel (Igor Zjuzin) i jedna Magnitogorskiego Metalurgicznego Kombinatu.
Właściciele przez lata zrobili niewiele lub nic, by podnieść bezpieczeństwo pracy pod ziemią. W 2010 r. w serii eksplozji metanu w kopalni Rospadska należącej do grupy Jewraz zginęło ponad 100 górników i ratowników. Śledztwo wykazało ponad 1000 naruszeń zasad bezpieczeństwa.