Pomimo fatalnej koniunktury na rynku węgla Kompania Węglowa nie upadnie, żadna z jej kopalń nie zostanie zamknięta, a sytuacja finansowa górników nie zmieni się znacząco. A to wszystko dzięki wpompowaniu kolejnych miliardów na ratowanie polskiego węgla.

Trudno w to uwierzyć, skoro nowa spółka – PGG – już na starcie przejmuje największe problemy Kompanii Węglowej: wysokie koszty wydobycia, górnicze przywileje i gigantyczne zadłużenie. Porozumienie z górniczymi związkami zawodowymi miało dać nowej spółce większą elastyczność w kształtowaniu kosztów pracowniczych. W praktyce skończyło się na zawieszeniu na dwa lata wypłaty tzw. czternastej pensji, a to zaledwie namiastka kosztów, które spółka powinna zredukować, by dostosować się do obecnych, trudnych warunków rynkowych. Tym samym rząd wpisał się w całą serię ustępstw wobec górników, z których zasłynęła poprzednia ekipa rządząca.

W takiej sytuacji przyjęty na 2017 r. cel – osiągnięcie zysków przez całą PGG i przez wszystkie jej kopalnie – będzie bardzo trudny do wykonania. Tym bardziej że obecnie rentowne są tylko trzy z 11 kompanijnych zakładów wydobywczych, a prognozy cen węgla na kolejne lata nie napawają optymizmem.

Dopiero najbliższe miesiące pokażą, czy oprócz oklepanych już pomysłów dorzucania pieniędzy do górnictwa istnieje jakiś głębszy program naprawy branży. Jeśli nie, to zmiana szyldu nic tu nie da – PGG podzieli los Kompanii Węglowej, a pieniądze od energetyki trafią do czarnej dziury.