Krupiński – wyjątkowy spór o wyjątkową kopalnię

Z pozoru spór zdaje się być taki, jakich wiele w polskim górnictwie. Kopalnia nie przynosi zysków, zarząd decyduje się na jej likwidację, rząd tę decyzję popiera, a górnicy i lokalni samorządowcy są gotowi poruszyć niebo i ziemię, by do tego nie dopuścić. Ale to tylko pozory. W istocie Krupiński jest kopalnią wyjątkową.

Aktualizacja: 23.03.2017 08:23 Publikacja: 23.03.2017 07:17

Krupiński – wyjątkowy spór o wyjątkową kopalnię

Foto: Fotorzepa/Tomasz Jodłowski

Kopalnia węgla w Suszcu należy do najmłodszych w kraju. Uruchomiono ją na początku lat 80. XX w. z myślą o eksploatacji bogatych zasobów węgla koksowego. Brak funduszy na zrealizowanie kosztownych inwestycji spowodował, że prace zatrzymano i skupiono się na wydobyciu surowca dla energetyki. Krupiński od lat balansuje na krawędzi, a temat jego ewentualnego zamknięcia powraca co jakiś czas niczym bumerang. Z racji tego, że produkuje węgiel energetyczny i półkoksowy, nie do końca pasuje do strategii Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która specjalizuje się w produkcji węgla koksowego. Liczby nie przemawiają na jej korzyść - przez ostatnie 10 lat w zakład wpompowano ponad 1 mld zł, a i tak nie osiągnął on efektów, które dawałyby szansę chociażby na zwrot inwestycji.

I na tym sprawa mogłaby się zakończyć, gdyby nie to, że na obszarze przyległym do koncesji, którą ma Krupiński, rozpoznane jest złoże najdroższego węgla koksowego - typu hard. Ten argument podnoszą górnicze związki zawodowe, nie zaprzecza temu zarząd JSW. W przypadku kopalni Krupiński nie chodzi więc o spór – czy kopalnia ma zasoby węgla czy nie.

Jeszcze rok temu, gdy ceny węgla koksowego leciały na łeb na szyję, JSW stało przed wizją utraty płynności finansowej i ratowało się przed upadkiem. Inwestycja rzędu 300 mln zł – bo tyle miałoby kosztować dotarcie do węgla koksowego w Krupińskim – była marzeniem ściętej głowy. O losach JSW zaczęły decydować banki, które wcześniej pożyczyły jej 1,3 mld zł obejmując obligacje węglowej spółki. Zarząd JSW, a także pracownicy spółki, musieli zgodzić się na wiele ustępstw za cenę zmiany harmonogramu spłaty zadłużenia. Jastrzębska spółka zacisnęła pasa, ograniczyła przywileje górnicze, sprzedała część aktywów i zdecydowała o przeniesieniu do Spółki Restrukturyzacji Kopalń Krupińskiego, który był dla niej za dużym obciążeniem. Dziś, gdy ceny węgla znacząco wzrosły – zarówno energetycznego, jak i koksowego – sytuacja finansowa JSW wyraźnie się poprawiła. Jeśli wierzyć prognozom analityków, przy utrzymaniu wysokich cen surowca jastrzębska spółka może wykazać w tym roku zysk liczony w miliardach złotych. Przy takiej kwocie wydatek 300 mln zł wydaje się bardziej realny. Jest więc duża szansa na to, że w przypadku kopalni Krupiński nie będzie sporu – czy właściciel ma pieniądze na inwestycję czy ich nie ma. Istotą sporu jest natomiast – czy tę inwestycję opłaca się realizować czy ryzyko jest zbyt duże.

Dla związków zawodowych sprawa jest prosta: jest złoże, są pieniądze, więc grzechem byłoby zaprzepaścić szansę na uruchomienie wydobycia węgla koksowego i pozostawienie przy życiu zakładu. Zakładu, który zatrudnia 2 tys. osób i jest sercem gospodarki gminy Suszec. Choć do 1 kwietnia, kiedy Krupiński ma zostać przekazany do SRK, pozostało zaledwie kilka dni, związkowcy nie tracą nadziei. – Mam już trochę wiosen, niejedno widziałem i wiem, że dopóki kłódka nie zawisła na bramie, to zawsze jest szansa na uratowanie kopalni - mówi Krzysztof Łabądź ze związku Sierpień 80.

To jednak zarząd będzie ponosił odpowiedzialność za to, czy inwestycja przyniesienie giełdowej spółce korzyści, czy jedynie zatopi pieniądze wypracowane w czasie koniunktury. - Istnieje bardzo duże ryzyko, że ta inwestycja się nie zwróci – tłumaczy Daniel Ozon, pełniący obowiązki prezesa JSW. Przyznaje, że w pobliżu Krupińskiego jest rozpoznane złoże węgla typu hard. - Problem w tym, że złoże to jest uwięzione w trudnej strefie uskokowej. Nie ma żadnej gwarancji, że udałoby się wydobywać stamtąd surowiec w opłacalny sposób. Na inwestycje w Krupińskim JSW wydało już bardzo dużo pieniędzy, a wydawanie kolejnych, przy małym prawdopodobieństwie sukcesu, nie jest rozsądne – podkreśla Ozon.

Zarząd przekonuje też, że żadna z ośmiu niezależnych analiz przeprowadzonych przez spółkę nie daje szans Krupińskiemu na stabilne rentowne wydobycie nawet przy bardzo wysokich cenach węgla. Utrzymanie Krupińskiego w strukturach spółki do 2021 r. kosztowałoby JSW, według różnych wariantów, od 300 mln do ponad 520 mln zł. Związkowcy widzą jednak sprawę w szerszej perspektywie – kopalnia mogłaby wydobywać węgiel koksowy przez 24 lata.

W tym sporze po stronie załogi nieoczekiwanie staje Jarosław Zagórowski, znienawidzony przez związkowców prezes JSW w latach 2007 – 2015. Za jego kadencji nad Krupińskim też krążyło widmo zamknięcia. – Ja decyzji o likwidacji tej kopalni nigdy bym nie podjął. Uważam, że najpierw trzeba zrobić wszystko co możliwe, by kopalnia była zyskowna – twierdzi Zagórowski. Gdy zasiadał w fotelu prezesa chciał wdrożyć w Krupińskim nowy system zarządzania i wprowadzić premiowy model wynagradzania załogi. Podobny do tego, który działa w zarządzanej przez Czechów kopalni Silesia. To zmiany, które od lat budziły sprzeciw górników, ale tym razem załogę Krupińskiego udało się przekonać. – Decyzje zablokowały jednak centrale związkowe. Gdyby wówczas udało się wprowadzić zmiany, kopalnia byłaby dziś w innym miejscu – przekonuje Zagórowski. Zaznacza też, że nie tylko węgiel koksowy, ale także węgle energetyczny i półkoksowy, które ma Krupiński, mają swoją cenę i swój rynek zbytu.

Jedno jest bezsporne: trudna sytuacja Krupińskiego wymusiła na załodze pełną mobilizację. Przez lata musieli udowadniać, że istnienie kopalni ma sens. To sprawiło, że Krupiński znajdował się w czołówce zakładów należących do JSW pod względem efektywności. - Działo się tak, bo pracowali tam naprawdę dobrzy i silnie zmotywowani pracownicy. Teraz przeniosą oni swoje umiejętności do innych zakładów – kwituje Ozon.

To właśnie o załodze słyszy się najwięcej, gdy rozmawia się na Śląsku o Krupińskim. Słychać głosy, że ich złamano, odebrano nadzieję i wolę walki. Spekuluje się, że związkowcy, którzy walczą o ratunek dla Krupińskiego, i tak nie będą organizować w tej sprawie wielkich manifestacji czy palić opon. Ostatnio parlament w błyskawicznym tempie przeforsował zmiany w prawie, dające działaczom związkowym możliwość korzystania z płatnych urlopów górniczych. Zrównano ich tym samym z osobami pracującymi na dole kopalni. W międzyczasie wydobycie w Krupińskim wstrzymano, rozpoczęło się przenoszenie pracowników do innych kopalń. Wygląda na to, że szanse na zmianę decyzji i pozostawienie Krupińskiego w strukturach JSW są już niewielkie.

Kopalnia węgla w Suszcu należy do najmłodszych w kraju. Uruchomiono ją na początku lat 80. XX w. z myślą o eksploatacji bogatych zasobów węgla koksowego. Brak funduszy na zrealizowanie kosztownych inwestycji spowodował, że prace zatrzymano i skupiono się na wydobyciu surowca dla energetyki. Krupiński od lat balansuje na krawędzi, a temat jego ewentualnego zamknięcia powraca co jakiś czas niczym bumerang. Z racji tego, że produkuje węgiel energetyczny i półkoksowy, nie do końca pasuje do strategii Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która specjalizuje się w produkcji węgla koksowego. Liczby nie przemawiają na jej korzyść - przez ostatnie 10 lat w zakład wpompowano ponad 1 mld zł, a i tak nie osiągnął on efektów, które dawałyby szansę chociażby na zwrot inwestycji.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Czasy są niepewne, firmy nadal mało inwestują
Biznes
Szpitale toną w długach, a koszty działania rosną
Biznes
Spółki muszą oszczędnie gospodarować wodą. Coraz większe problemy
Biznes
Spółka Rafała Brzoski idzie na miliard. InPost bliski rekordu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce