Ministerstwo Energii pracuje nad programem, który pomoże kontrolowanej przez Skarb Państwa Jastrzębskiej Spółce Węglowej przetrwać kryzys. Nasze źródła w resorcie podają, że państwowy właściciel postawi pod ścianą banki. Dostaną one ultimatum – albo zgodzą się zredukować zadłużenie węglowej spółki, ewentualnie zamieniając je na akcje, albo jastrzębska spółka zbankrutuje. Taki scenariusz wywołał zdumienie zarówno wśród niektórych obligatariuszy JSW, jak i wśród analityków.
– Niestety, na rynku węgla koksowego nie mamy do czynienia wyłącznie z chwilowym spadkiem cen, ale z trwałymi zmianami, które nie są korzystne dla producentów tego surowca. To oznacza, że JSW musi być przygotowana na niskie ceny węgla w dłuższym okresie. Bez redukcji zadłużenia będzie to bardzo trudne albo nawet niemożliwe – tłumaczy plany rządu jedno z naszych źródeł.
JSW wyemitowała obligacje w 2014 r. Program całej emisji opiewał na kwotę 700 mln zł i 163,75 mln dolarów. Pieniądze były potrzebne na ratowanie Kompanii Węglowej, od której jastrzębska spółka kupiła kopalnię Knurów-Szczygłowice. Obligacje JSW objęły: PKO BP, Bank Gospodarstwa Krajowego, ING oraz fundusz należący do PZU. Żadna z tych instytucji nie chciała komentować naszych doniesień. Część z nich przekonuje, że resort energii nie przedstawił im jeszcze propozycji dotyczącej redukcji zadłużenia.
Według ekspertów stawianie banków pod ścianą nie jest dobrym pomysłem na ratowanie JSW. – Tego typu wymuszenia byłyby bardzo nieuczciwe wobec banków. Oczywiście instytucje kontrolowane przez państwo mogą się zgodzić na wiele, ale nie zapominajmy, że wśród obligatariuszy JSW jest też prywatny bank – kwituje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
– Straszenie bankructwem to słaba karta przetargowa – dodaje Maciej Bukowski, prezes Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych. – Zapewne banki mają szereg zabezpieczeń na aktywach spółek węglowych i niewykluczone, że bankructwo takiej firmy nie byłoby dla nich aż tak niekorzystne – przekonuje Bukowski.