Nowy ład wprowadzany konsekwentnie od ponad wieku przez USA sięga jeszcze czasów wojen o terytoria na Karaibach. Waszyngton i jego młoda demokracja eliminowała po kolei problemy, które mogłyby stanąć na drodze do uzyskania geopolitycznego spokoju. Jeżeli nie można było poradzić sobie z Kolumbią, tworzono Panamę, by mieć swobodny dostęp do kanału dającego biznesowe eldorado. Poradzono sobie z południowym sąsiadem w bezpardonowy sposób, by dziś notować (wbrew ksenofobicznym hasłom Donalda Trumpa) w przygranicznych, latynoskich miastach kilkukrotnie niższe statystyki zabójstw. Także wielkie Imperium Brytyjskie sprowadzono do parteru, gdy przyjęto nowe proporcje rozkładu flot wojennych.
Dziś Stany Zjednoczone realizują swój tzw. zwrot ku Azji, jednak rzeczywistość polityczna i geograficzna nie proponuje już świata podzielonego na jedynie dwa główne bloki. Rosja, wciąż silna, lawiruje jednak w poszukiwaniu nowej strategii, która być może istnieje, a być może jest tworzona na gorąco wobec nowych możliwości działania. Rosną nowe formacje w postaci rynków wschodzących, które siła rzeczy będą liczyć się na świecie pod względem populacji i i jej siły nabywczej. Są wreszcie Chiny, które nie zapominają najmniejszej urazy i konsekwentnie rosną w siłę, która podkopuje pozycję USA.
Prezydent Xi Jinping zakończył w piątek kilkudniową wizytę w Wielkiej Brytanii. Była niezwykle owocna. Pomimo słów krytyki ze strony księcia Karola, Williama oraz wypominania niedawnych jeszcze negatywnych opinii przez premiera Davida Camerona, Xi przywiózł ze sobą umowy handlowe warte ponad 40 mld dolarów. I do tego z uśmiechem na twarzy jadł z premierem rybę z frytkami popijając piwem w tradycyjnym brytyjskim pubie.
Prezydent Chin przyznał, że w młodości czytał dużo dzieł Shakespeare'a. W rodzimym internecie zawrzało, bo gdy Xi był młody, brytyjskie dzieła były na cenzurowanym. Przywódca Państwa Środka jest jednak znany od lat z miłości do lektur, czytać miał podobno nawet przy jedzeniu i często nosił pod pachą grube tomy, więc poznawał dużo więcej niż było mu wolno. Angielski dramaturg ma być łącznikiem między obiema kulturami. Kolejnym, ze strony chińskiej, ma już stać się buddyzm. Za pośrednictwem wciąż otwieranych na świecie Instytutów Konfucjusza Chiny chcą religią zaprowadzić nowy ład korzystny do robienia interesów pod hasłem "Nowego Jedwabnego Szlaku".
Sami nazywają swoją inicjatywę "One Belt, One Road". Pierwszy w kolejności pas dotyczy wymiany prowadzonej drogą lądową, druga droga ma prowadzić morzami. Także tym spornym, Południowochińskim, na którym incydent wojskowy z udziałem Chin oraz Wietnamu, Filipin oraz prawdopodobnie pociągniętych wówczas do obrony swoich sojuszników, Stanów Zjednoczonych, dosłownie wisi w powietrzu.