Po odsunięciu prezydent Park Geun-hye na boczny tor 9 grudnia cała Korea Południowa czekała na działania Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z prawem ma on 180 dni na wydanie ostatecznego wyroku w sprawie podtrzymania lub odrzucenia decyzji parlamentarzystów. Jednomyślność musi wyrazić co najmniej sześcioro z dziewięcioosobowego składu sędziowskiego. Najbliższe tygodnie mogą przynieść jednak komplikacje, ponieważ w marcu kończą się kadencje dwójki sędziów. Nowych w obecnej sytuacji nie ma kto powołać. Najmniejszy błąd w planowaniu kalendarza posiedzeń albo losowy wypadek najważniejszych decydentów może spowodować polityczny pat.
Pierwsze posiedzenie Trybunału odbyło się we wtorek, trzeciego stycznia. Trwało tylko 9 minut, ponieważ zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami główna podejrzana nie pojawiła się na sali rozpraw. Sędziowie postanowili dołączyć do materiału oświadczenia prezydent Park, które wygłosiła na noworocznym spotkaniu z dziennikarzami. Wiele do spisywania nie było - według Park wszystkie zarzuty są bezpodstawne. Prezydencki prawnik twierdził, że nieobecność jego klientki nie wynika ze złej woli, ale ze zwyczajnej niewiedzy o terminach. Temu jednak nikt na Południu nie daje wiary.
Po raz drugi trybunał zebrał się w czwartek, 5 stycznia. Pani prezydent oczywiście zabrakło, sędziowie przyznali, że nie są w stanie zmusić jej do osobistego stawienia się. Trzeba było zadowolić się panią Yoon Jeon-chu, która zajmowała się wykonywaniem rozmaitych zadań dla Park Geun-hye. Jak sama przyznała, odbierała prezydencką garderobę od projektantów, czasami także z pralni. Tym razem zadaniem Yoon Jeon-chu było wyjaśnienie, co działo się z prezydent podczas katastrofy promu Sewol przed dwoma laty. Sędziowie usłyszeli, że tamtego pamiętnego dla całego Południa dnia Park Geun-hye odwiedził osobisty sekretarz Ahn Bong-geun i dwoje stylistów od włosów i makijażu. Pani Yoon to była trenerka pilates, która opiekowała się wieloma koreańskimi celebrytami. Jej ostatnią klientką stała się od 2014 roku prezydent Park, która z instruktorki fitness zrobiła swoją doradczynię.
Oskarżyciele wymienili się z obrońcami zarzutami pod adresem prezydent i sprawa dalej stanęła w martwym punkcie. Prezydenccy prawnicy o twarzach wytrawnych pokerzystów twierdzili, że Park jest równie wielka jak Jezus i Sokrates w jednym. Można było usłyszeć, że oskarżenia pod jej adresem tworzą środowiska przychylne Korei Północnej.
Następny przed trybunałem ma pojawić się urzędnik kancelarii Park, Lee Young-sun. Sędziowie chcą poczekać na ignorujących wezwania dwóch sekretarzy Lee Jae-mana i Ahn Bong-geuna kolejne dwa tygodnie. Jest zatem duża szansa, że w tym tempie prezydencka gra na czas osiągnie zamierzony efekt. Trybunałowi wyczerpie się czas na przesłuchanie odpowiednich osób i pozyskanie informacji, które mogłyby wnieść nowe fakty do największej afery politycznej Korei Południowej ostatnich lat.