Historia o księżniczce i 8 wróżkach

Prezydent Korei Południowej w piątek po raz drugi przeprosiła wszystkich za aferę że swoją przyjaciółką Choi Soon-sil. Tłumaczenia nie brzmiały jednak przekonująco, a nowe fakty w największym w historii skandalu w południowokoreańskiej polityce rzucają cień, którego trudno będzie się prezydent Park pozbyć.

Aktualizacja: 04.11.2016 14:04 Publikacja: 04.11.2016 14:00

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Wobec zalewu coraz bardziej niewiarygodnych doniesień o znajomej pani prezydent, która od lat miała dostęp do tajnych państwowych dokumentów, ludziom pozostaje jedynie obracać sprawę w żart. Śmiech w tym wypadku graniczy z histerią, ponieważ naprawdę nie wiadomo, co należałoby powiedzieć słysząc drugie w ciągu dziesięciu dni przeprosiny głowy państwa, która zarzeka się, że nie brała udziału w żadnych podejrzanym kulcie. Park Geun-hye przyznała w piątek, że Choi Soon-sil była jej powierniczką, osobą której zaufała potrzebując wsparcia po stracie matki zabitej w próbie zamachu na ojca-ówczesnego prezydenta.

Nikomu oczywiście nie byłoby do śmiechu - żałoba i rodzinna tragedia szczególnie dla młodej osoby, jaką wówczas była prezydent Park wymaga wiele zrozumienia - jednak świadomość, że kraj w skutek takiego splotu okoliczności i znajomości mógł znajdować się w rękach rodziny Choi wprawia w osłupienie. Park Geun-hye teoretycznie mogła zapewniać korzyści majątkowe duetowi ojciec-córka (Choi Tae-min oraz Choi Soon-sil) wierząc w to, że jej zastrzelona matka wybrała sobie starego Choi na jej opiekuna. Jeżeli doniesienia się potwierdzą, śmiech w tym przypadku może być tylko przez łzy rozpaczy, że społeczeństwo przez lata znajdowało się na łasce osoby dość niezrównoważonej.

W internecie jednym z memów na temat przedziwnej relacji między Park a Choi (nazywanych "ciotkami") jest historia o pewnej księżniczce. Inteligencją dorównywała kurczakowi, a jej służąca podsuwała jej wszystkie teksty publicznych wystąpień. Nie ma wątpliwości, kto w tej bajeczce jest kim. Tym bardziej, że podobno przez miesiące na biurku Choi Soon-sil codziennie znajdował się gruby na 30 centymetrów raport o bieżących sprawach państwa. Przyjaciółka prezydent wjeżdżała także do Błękitnego Domu (nazwa koreańskiej siedziby prezydenta) głównym wejściem nie sprawdzana przez strażników. Takiego komfortu nie mają nawet ministrowie, którzy muszą okazywać na bramkach wjazdowych dokumenty że zdjęciem.

Księżniczce w tej opowieści - tym razem wykraczamy poza ramy memu - towarzyszą także wróżki. Internet huczy od spekulacji na temat tak zwanych ośmiu niebiańskich wróżek, tajemniczej grupy kobiet trzymających realną władzę w kraju. Poza Choi Soon-sil miałaby się w niej znajdować Lee Mi-kyeong producentka filmowa, Hyun Jeong-eun prezes Hyundai, Kim Sung-joo prezes MCM produkującej luksusowe torebki, Seo Young-min żona prezesa koncernu Hanhwa, Hong Jin-sook żona wiceministra kultury, sportu i turystyki Kim Jonga, Lee Min-jung żona polityka Woo Byeong-woo oraz profesor Cheon Seong-bin żona byłego prezesa Industrial Bank of Korea.

Koreańskie media przypominają określenie "strefa Tysona" (Tyson zone), które stworzono przed laty jako nowy rodzaj zamieszanie towarzyszącego znanym osobom. Bokser Mike Tyson mógł odgryzać na ringu ucho, tatuować sobie twarz i wygadywać niestworzone rzeczy na konferencjach, a ludzie z każdym takim wyskokiem byli w stanie uwierzyć we wszystko na jego temat.

Prezydent Park wkracza we własną strefę medialnej śmierci, od której trudno będzie się jej wyzwolić. Z poważnej polityk, która wzmacniała sojusz z USA i chciała stawiać tarczę antyrakietową THAAD, by chronić swój kraj przed atakiem Północy, stała się pośmiewiskiem, marionetką ubezwłasnowolnioną przez szamankę, tajemnicze wróżki, starego powiernika przywódcę kościoła wiecznego życia i kto wie, kogo jeszcze. W obecnej sytuacji tradycyjne narzekanie na Koreę Północną przypomina stary, dobry film sensacyjny, który z przyjemnością obejrzało się jeszcze raz. Żeby zapomnieć o nowym bełkocie niezrozumiałej popkultury.

Wobec zalewu coraz bardziej niewiarygodnych doniesień o znajomej pani prezydent, która od lat miała dostęp do tajnych państwowych dokumentów, ludziom pozostaje jedynie obracać sprawę w żart. Śmiech w tym wypadku graniczy z histerią, ponieważ naprawdę nie wiadomo, co należałoby powiedzieć słysząc drugie w ciągu dziesięciu dni przeprosiny głowy państwa, która zarzeka się, że nie brała udziału w żadnych podejrzanym kulcie. Park Geun-hye przyznała w piątek, że Choi Soon-sil była jej powierniczką, osobą której zaufała potrzebując wsparcia po stracie matki zabitej w próbie zamachu na ojca-ówczesnego prezydenta.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli